Suns nie odpuszczają, wygrali hit. Lakers roztrwonili 23 punkty zaliczki

Getty Images / Na zdjęciu: mecz Phoenix Suns - Philadelphia 76ers
Getty Images / Na zdjęciu: mecz Phoenix Suns - Philadelphia 76ers

Świetny LeBron James to za mało. Los Angeles Lakers roztrwonili wysoką przewagę i doznali porażki. Phoenix Suns nie przestają zachwycać.

Drużyna z Arizony zapewniła już sobie pierwsze miejsce w Konferencji Zachodniej, ale nie zamierza odpuszczać końcówki sezonu zasadniczego. Przekonali się o tym w niedzielę Philadelphia 76ers.

Phoenix Suns, prowadzeni przez Devina Bookera, zdobywcę 35 punktów, pokonali Sixers 114:104 i odnieśli ósme z rzędu, a w sumie 61. zwycięstwo w kampanii 2021/2022. Genialny był też Chris Paul.

36-latek spotkał się ze starymi znajomymi, James Harden występował z nim w Houston Rockets, a Doc Rivers był jego trenerem w Los Angeles Clippers. Paul w tym meczu wspiął się na wyżyny i zapisał przy swoim nazwisku 19 "oczek" oraz 14 asyst, w końcówce kilkukrotnie wymownie spojrzał na ławkę rezerwowych Sixers.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!

Gospodarze na finiszu zanotowali serię 7-0, która pozwoliła im doprowadzić do wyniku 108:100. Jae Crowder celnym rzutem za trzy na minutę i 35 sekund przed końcem dobił rywali (114:102). - Nasza motywacja pochodzi jeszcze z poprzedniego roku - tłumaczył Crowder, pytany przez dziennikarzy o to, co napędza ich zespół.

- Dotarcie do Finałów i nie osiągnięcie głównego celu jest wystarczającą motywacją. Chcesz tam wrócić i zakończyć to w inny sposób - tłumaczył skrzydłowy, nawiązując do ostatnich Finałów NBA, w których Milwaukee Bucks pokonali Suns 4-2. - Nie możesz przy tym pominąć żadnego kroku - dodawał Crowder.

Joel Embiid dwoił się i troił, ale jego 37 punktów i 15 zbiórek nie uratowało 76ers od 28. porażki. Harden trafił tylko 2 na 11 oddanych rzutów z gry, do 14 "oczek" dodał siedem zbiórek i dziewięć asyst. Słabo wypadł też Tyrese Maxey (7/21 z pola).

Jeśli mowa o heroicznych wysiłkach, LeBron James także robił wszystko, co może, żeby zapewnić swoim Los Angeles Lakers korzystny wynik. Gwiazdor "Jeziorowców" rzucił 39 punktów na skuteczności 7/13 za trzy, miał również dziewięć zbiórek oraz cztery asyst, ale drużyna z Kalifornii po bardzo dobrej pierwszej połowie, w drugiej spisała się fatalnie.

Lakers mieli w meczu przeciwko New Orleans Pelicans, z którymi rywalizują o lepsze rozstawienie do baraży o fazę play-off (turniej play-in), nawet 23 punkty zaliczki. Roztrwonili ją całą w trzeciej i czwartej kwarcie, kończyły się one odpowiednio wynikami 41:25 i 26:14.

Brandon Ingram, ex zawodnik Lakers, wrócił po dziesięciu meczach przerwy i wywalczył 26 punktów. Litewski środkowy, Jonas Valanciunas miał double-double (19 punktów, 12 zbiórek), a 21 "oczek" dodał wchodzący z ławki rezerwowych, świetnie dysponowany 21-letni Trey Murphy.

James w drugiej kwarcie skręcił kostkę, ale i tak w niedzielę spędził na parkiecie aż 42 minuty. - Nie mam pojęcia, jak dokończyłem ten mecz. Jest aktualnie poważnie spuchnięta - mówił na gorąco po meczu.

Pelicans z bilansem 32-43 są na dziewiątej lokacie w Konferencji Zachodniej, Lakers plasują się na dziesiątym miejscu (31-43), a po piętach depczą im San Antonio Spurs (30-44).

Niezaszczepiony Kyrie Irving po raz pierwszy w tym sezonie mógł wziąć udział w domowym meczu Brooklyn Nets, ponieważ w Nowym Jorku zostały zniesione obostrzenia covidowe, które dotychczas mu tego zabraniały, ale jego debiut zepsuli Charlotte Hornets.

Goście triumfowali na Brooklynie 119:110, a 33 punkty, siedem zbiórek i dziewięć asyst uzbierał LaMelo Ball. Horents trafili aż 17 na 32 oddane rzuty za trzy. Ball wykorzystał 7 na 12 takich prób.

To nie był dzień Kevina Duranta, który zdobył co prawda 27 "oczek", ale wykorzystał tylko 9 na 24 oddane próby z pola. Pudlował także Irving, autor 16 punktów (6/22 z gry) i 11 asyst. Gracze trenera Steve'a Nasha doznali 36. porażki w sezonie, a dwudziestej na własnym parkiecie.

Wielka forma Boston Celtics. Trzeba tylko podkreślić, że drużyna Ime Udoka na 25 ostatnich występów, odniosła 22 sukcesy. Bostończycy tym razem nie dali szans Minnesota Timberwolves, wygrywając na własnym parkiecie 134:112. Jayson Tatum rzucił 34 punkty. Celtics są już na pierwszym miejscu w Konferencji Wschodniej.

Wyniki:

Detroit Pistons - New York Knicks 102:104 (22:34, 25:25, 31:21, 23:24)
(Bagley 27, Cunningham 18, Bey 14 - Barrett 21, Randle 20, Burks 18)

Boston Celtics - Minnesota Timberwolves 134:112 (34:30, 38:19, 34:31, 28:32)
(Tatum 34, Brown 31, White 15 - Edwards 24, Towns 19, Nowell 13)

Washington Wizards - Golden State Warriors 123:115 (28:24, 31:27, 33:30, 31:34)
(Kispert 25, Porzingis 23, Calldwell-Pope 22 - Poole 26, Thompson 25, Wiggins 23)

Phoenix Suns - Philadelphia 76ers 114:104 (37:39, 23:25, 31:22, 23:18)
(Booker 35, Paul 19, Ayton 14 - Embiid 37, Maxey 18, Harris 17)

New Orleans Pelicans - Los Angeles Lakers 116:108 (23:31, 26:38, 41:25, 26:14)
(Ingram 26, Murphy 21, Valanciuans 19 - James 39, Monk 23, Westbrook 18)

Brooklyn Nets - Charlotte Hornets 110:119 (32:26, 28:30, 29:37, 21:26)
(Durant 27, Drummond 20, Irving 16 - Ball 33, Bridges 24, Washington 18)

Dallas Mavericks - Utah Jazz 114:100 (21:29, 37:30, 32:20, 24:21)
(Doncić 32, Bullock 23, Brunson 22 - Gay 18, Clarkson 14, Conley 14)

Czytaj także: Trice w roli... Trice'a. Śląsk przejechał się po GTK

Komentarze (0)