Trenerzy klubów grających w Energa Basket Lidze wybrali MVP sezonu zasadniczego. Został nim Travis Trice z WKS-u Śląska Wrocław. Do samego końca podliczania punktów sytuacja była zacięta pomiędzy dwoma zawodnikami: Tricem i Jonahem Mathewsem. Ostatecznie wygrał zawodnik WKS Śląska z 56 punktami, a tylko cztery mniej miał koszykarz Anwilu.
- To dla mnie ogromne wyróżnienie. Jestem wdzięczny, a to, że to trenerzy głosują, a nie kibice, znaczy jeszcze więcej, bo to twoi konkurenci. Więc jest to na pewno duży czynnik szacunku - mówi nam Travis Trice, który w ostatnich dniach odwiedził Muzeum Auschwitz-Birkenau. To było dla niego bardzo cenne doświadczenie, o którym marzył jeszcze w czasach dzieciństwa.
Teraz jego Śląsk Wrocław w ćwierćfinale polskiej ligi zagra z Enea Zastalem BC. Pierwsze spotkanie w tej serii w Zielonej Górze odbędzie się już w Wielką Sobotę. Transmisja w Polsacie Sport.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niespodziewana scena na treningu Nadala. Co za gest!
Karol Wasiek, WP SportoweFakty: Trenerzy wybrali pana najlepszym zawodnikiem rundy zasadniczej. Co dla pana oznacza tytuł MVP polskiej ligi?
Travis Trice, gwiazda WKS-u Śląska Wrocław: To dla mnie ogromne wyróżnienie. Jestem bardzo wdzięczny, a fakt, że to właśnie trenerzy głosują, a nie kibice, znaczy jeszcze więcej, bo to twoi konkurenci. Więc jest to na pewno duży czynnik szacunku. Cieszę się z tego, ale...
Tak?
Fajnie, gdy trenerzy czy eksperci mówią, że jesteś najlepszym zawodnikiem ligi, ale to nie wygrywa za ciebie meczów. Powiem więcej: z doświadczenia wiem, że drużyna z najlepszymi zawodnikami nie zawsze wygrywa spotkania czy tytuły. Trzeba pozostać pokornym i wykonywać ciężką pracę każdego dnia.
Czyli dobrze rozumiem, że nie żałuje pan przyjazdu do Polski w trakcie rozgrywek?
W żadnym wypadku. To była świetna decyzja, strzał w dziesiątkę! Uważam, że przez kilka miesięcy mocno rozwinąłem swoje umiejętności, zrobiłem duży krok do przodu. Jestem zawodnikiem, który każdego dnia ciężko pracuję, by wyeliminować swoje mankamenty. To nie jest tak, że nagle przestanę pracować, bo dobrze mi idzie. To tak nie działa, trzeba pracować, by się rozwijać i iść do przodu.
Łukasz Kolenda ostatnio mówił o panu: "to jest tancerz". Pasuje to panu?
Pewnie. Jestem szczęściarzem, że mogę grać w koszykówkę, robię to, co kocham. Każdego dnia wstaję z uśmiechem na twarzy, bo idę do pracy, którą uwielbiam. A przecież jeszcze mi za to płacą. Na co mam narzekać? Poza tym też trzeba zdać sobie sprawę z tego, że wielu zawodników chciałoby być na moim miejscu. Dlatego dziękuję niebiosom, że mogę robić to, co kocham. Korzystam z tego każdego dnia.
Jak pan podchodzi do wspólnej gry z bratem, który do zespołu dołączył w trakcie rozgrywek?
Kocham z nim grać, nie ukrywam, że bardzo mi się podoba ustawienie, gdy trener wystawia nas razem na parkiecie. To bardzo komfortowe uczucie, bo doskonale wiem, co on zrobi, on też to czuje. Ja mogę rzucać, on rozgrywać i na odwrót. Tworzymy zgrany duet, który jest bardzo groźny dla rywali.
Trener Urlep jest bardzo wymagający, często krzyczy w trakcie meczów. Taki styl panu odpowiada?
Tak. W przeszłości miałem trenera w Stanach Zjednoczonych, który też był bardzo wymagający, więc jestem do tego przyzwyczajony. Mam dobre relacje z trenerem Urlepem, który ma ogromną wiedzę, potrafi nas dobrze zmotywować i przygotować do meczów.
Śląsk Wrocław jest gotowy do gry o mistrzostwo Polski?
Oczywiście. Wierzę w naszą drużynę, umiejętności zawodników i w to, że przez kilka miesięcy wykonaliśmy dużo ciężkiej pracy, która teraz ma przynieść efekty. Jesteśmy w stanie każdego pokonać. Zdajemy sobie sprawę z faktu, że w tej lidze 5-6 zespołów deklaruje chęć walki o mistrzostwo i ktoś będzie miał duże poczucie niedosytu. Wierzę, że w tym gronie nie będzie Śląska Wrocław. Mamy duże ambicje!
Jak pan się nastawia na rywalizację z Enea Zastalem BC? Czego się pan spodziewa?
Myślę, że będzie to bardzo ciekawa seria. Obie drużyny mają sporo talentu. Trenerzy mają duże pole manewru i mogą decydować się na ustawienia, które są groźne dla przeciwnika. Naszym celem jest powstrzymanie szybkiej gry Zastalu i ofensywnej zbiórki. Myślę, że kibice będą oglądali mecze na wysokim poziomie.
Widziałem, że w ostatnich dniach odwiedził pan wraz z bratem Auschwitz-Birkenau. Skąd taki pomysł?
Jak tylko podpisałem kontrakt z polskim klubem, będąc jeszcze w Ameryce, pierwszą rzeczą, którą zrobiłem, było sprawdzenie, jak daleko jest Wrocław od Auschwitz. Chciałem odwiedzić to muzeum, odkąd byłem małym dzieckiem. Zależało mi na tym, by dowiedzieć się, co tutaj się wydarzyło.
Jak pan wspomina wizytę w tym miejscu?
To jedno z najważniejszych doświadczeń w moim życiu. Słowa, obrazy i filmy nie wyjaśnią jednak uczucia bycia tam i zobaczenia, co tam się wydarzyło.
Jakie pan wyciągnął wnioski?
Będąc tam, dowiesz się, jak źli mogą być ludzie i jak zły może być świat. Słyszysz historie ludzi, którzy tracą życie, by pomóc zupełnie obcym ludziom. Albo historie, które pokazują, jak silni byli ludzie, którzy żyli w piekle na ziemi i mieli nadzieję na przetrwanie. To zdecydowanie doświadczenie zmieniające życie.
Terminarz meczów Enea Zastal BC - WKS Śląsk Wrocław:
Mecz 1: sobota, 16 kwietnia, godz. 17:30 - transmisja w Polsat Sport
Mecz 2: poniedziałek, 18 kwietnia, godz. 15:30 - transmisja w Emocje.TV
Mecz 3: poniedziałek, 25 kwietnia, godz. 19:00 - transmisja w Polsat Sport Extra
Ew. mecz 4: środa, 27 kwietnia, godz. 19:00 - transmisja w Polsat Sport Extra
Ew. mecz 5: sobota, 30 kwietnia
CZYTAJ TAKŻE:
Trener kadry Polski: Pokora jest w mojej kieszeni [WYWIAD]
Tak właśnie wygląda "polskie piekiełko". Wrze w środowisku
Michał Nowakowski: Anwil? Powtórzyć sukcesy z przeszłości [WYWIAD]
Prezydent Włocławka: Klub wychodzi na prostą, padła ważna deklaracja! [WYWIAD]