Grizzlies rzucili wyzwanie Warriors, Celtics wyrównali serię z mistrzami NBA

PAP/EPA / KAMIL KRZACZYNSKI  / Radość graczy Boston Celtics
PAP/EPA / KAMIL KRZACZYNSKI / Radość graczy Boston Celtics

Działo się w nocy z poniedziałku na wtorek czasu polskiego w lidze NBA. Memphis Grizzlies nawet bez swojego lidera rzucili wyzwanie Golden State Warriors. Boston Celtics odrobili straty do Milwaukee Bucks.

Nie było o to łatwo, bo mistrzowie NBA prowadzili po trzech kwartach 80:73. Czwarta odsłona zakończyła się jednak zwycięstwem Celtics 43:28, co pozwoliło im odrobić straty do Bucks i ostatecznie triumfować w Milwaukee 116:108.

Bostończycy, drudzy w Konferencji Wschodniej po sezonie zasadniczym, odzyskali przewagę własnego parkietu i wyrównali serię (2-2). Bohaterem czwartego meczu drugiej rundy fazy play-off w tej rywalizacji, nieoczekiwanie, został środkowy Al Horford.

Dominikańczyk poprowadził zryw Celtics (10-0) w czwartej kwarcie, który odwrócił losy spotkania. Zaliczył między innymi efektowany wsad z faulem Giannisa Antetokounmpo. 35-latek zdobył w poniedziałek aż 30 punktów (rekord kariery w play-offach). Trafił 11 na 14 oddanych rzutów z pola, w tym 5 na 7 za trzy.

ZOBACZ WIDEO: Milioner chwali się luksusową łodzią. Tak na niej szaleje

- Zazwyczaj robię po prostu swoje. Jestem podekscytowany, ale myślę, że wybierasz swoje miejsca, swoje chwile. To był bardzo emocjonalny mecz - mówił w rozmowie z mediami Al Horford.

Tyle samo punktów, co środkowy Celtics, rzucił też Jayson Tatum, który na finiszu dokończył dzieła. Bucks na nic zdały się 34 "oczka" Antetokounmpo, Grek miał też 18 zbiórek i pięć asyst, ale wykorzystał tylko 14 na 32 oddane próby z pola. Khris Middleton, który jest kontuzjowany, wciąż pauzuje.

Piąty mecz półfinału Wschodu odbędzie się w Bostonie.

Lider drużyny, Ja Morant ma problemy z kolanem, przez co nie wziął udziału w poniedziałkowym spotkaniu w San Francisco, ale Memphis Grizzlies i tak rzucili wyzwanie Golden State Warriors. Prowadzili przez praktycznie cały mecz.

Ale finisz należał do Warriors. Gospodarze odrobili straty i po tym, jak Stephen Curry trafił dwa rzuty wolne, prowadzili 94:93 na 45,7 sekundy przed końcem. - Graliśmy bardzo dobrze w obronie i tym daliśmy sobie szansę na powrót - mówił później Curry w rozmowie z reporterem ESPN.

Podkoszowy Grizzlies, Jaren Jackson w następnym posiadaniu spudłował, Curry dorzucił dwa wolne (w ostatnie 45,7 sekundy trafił w sumie 8/8 takich rzutów), a kluczowy blok zaliczył Draymond Green. Warriors triumfowali 101:98 i w serii do czterech zwycięstw, prowadzą 3-1.

Przed samym meczem okazało się, że trener Steve Kerr nie poprowadzi w poniedziałek swojej drużyny. Otrzymał pozytywny wynik testu na COVID-19. Zastąpił go asystent Mike Brown, który w przyszłym sezonie poprowadzi Sacramento Kings.

Curry zapisał przy swoim nazwisku 32 punkty (10/25 z gry, 4/14 za trzy), Andrew Wiggins miał 17 "oczek" oraz 10 zbiórek. Co ciekawe, obie drużyny trafiły tylko po dziewięć rzutów zza łuku. Dla Grizzlies 21 punktów wywalczył Jackson.

Wyniki:

Milwaukee Bucks - Boston Celtics 108:116 (25:18, 23:29, 32:26, 28:43)
(Antetokounmpo 34, Lopez 17, Holiday 16 - Tatum 30, Horford 30, Smart 18, Brown 18)

Stan serii: 2-2

Golden State Warriors - Memphis Grizzlies 101:98 (20:24, 18:17, 24:28, 39:29)
(Curry 32, Wiggins 17, Thompson 14, Poole 14 - Jackson Jr. 21, Jones 19, Anderson 17)

Stan serii: 3-1 dla Warriors

Czytaj także: 53 lata Legia czekała na ten dzień!

Komentarze (1)
avatar
Husarzyk
10.05.2022
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Brawo Milwaukee, brawo Giannis