W tym artykule dowiesz się o:
[tag=21247]
Jerel Blassingame[/tag] w dość dziwnych okolicznościach opuścił zespół Energi Czarnych Słupsk. Niektórzy nawet spekulują, że być może Amerykanin jest zamieszany w aferę finansową i dlatego zwrócił się z prośbą o rozwiązanie swojego kontraktu. To tylko jedna z hipotez.
W rozmowie z WP SportoweFakty przyznał, że zrobił to dla dobra klubu. - Kilka czynników zadecydowało o tym, że musiałem podjąć taką decyzję - m.in. chodziło o sprawy finansowe. Te nie były do końca uregulowane. Uznałem, że moje odejście będzie najlepszym rozwiązaniem dla obu stron - mówił nam Amerykanin.
Po kilkunastu dniach strony doszły do porozumienia i tym samym 35-letni koszykarz trafił na rynek "wolnych agentów". Zawodnik nie ukrywa, że chciałby zostać w Polsce i dalej grać na parkietach PLK. Czy któryś z klubów skusi się na jego osobę? Sprawdzamy komu ekspresyjny Amerykanin mógłby pomóc.
Rozpoczynamy od mistrza Polski, który otrzymał propozycję od agentów Jerela Blassingame'a. Stelmet BC ma pewne problemy z Jamesem Florencem, amerykańskim zmiennikiem Łukasza Koszarka. Koszykarz dość przeciętnie sobie radzi na pozycji rozgrywającego - lepiej czuje się w roli rzucającego, ale w zespole z Zielonej Góry ma skupiać się na kreowaniu gry dla partnerów. To wychodzi mu nie najlepiej, dlatego zakontraktowanie Blassingame'a z pewnością rozwiązałoby ten problem. Tym bardziej, że Amerykanin w przeszłości grał w jednym zespole z Koszarkiem (bardzo chwali "Blassa"), Hrycaniuka, Zamojskiego i Gruszeckiego. Klub mówi "nie", ale może zmieni zdanie w najbliższych dniach? Janusz Jasiński lubi wyraziste postacie.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: moje życie pokazuje, że niemożliwe nie istnieje
Ten klub sam wskazał Blassingame. - Nie ukrywam, że rozmawiałem już z trenerem Rajkoviciem. On bardzo mnie chce. Podoba mi się fakt, że drużyna ma duże ambicje. Mocno się nad tą ofertą zastanawiam - mówił po niedzielnym spotkaniu w Słupsku. Amerykanin miałby w zespole zastąpić Aarona Johnsona. Tylko czy to byłaby "dobra zmiana"? Mamy pewne wątpliwości, bo "mały generał" (tak o sobie mówi Johnson) ostatnio prezentuje się bardzo przyzwoicie. Jest pewnym punktem drużyny. Poza tym jest prawie trzy razy tańszy od... Blassingame'a.
To klub o dużych ambicjach. Ma trenera, który chce grać o najwyższą stawkę w PLK. Ale aby grać o medale, trzeba mieć zawodników, którzy wiedzą, jak smakuje walka w play-offach. W MKS-ie jest kilku takich graczy, ale nie da się ukryć, że drużynie trochę brakuje boiskowego generała. Kerron Johnson jest niezłym graczem, ale nie ma błysku (notuje tylko 3,5 asyst na mecz - lepszy wskaźnik ma Piotr Pamuła, który jest rzucającym). Ciekawostką jest fakt, że Anzulović świetnie zna się z Blassingamem - ostatnio po spotkaniu w Słupsku dość długo ze sobą rozmawiali.
To klub o sporych ambicjach. Zgorzelczanie nie ukrywają, że chcą wrócić do walki o najwyższą stawkę w PLK. Idzie im przyzwoicie, ale bolączką są mecze na wyjazdach - zaledwie trzy zwycięstwa w ośmiu spotkaniach. Nie od dziś wiadomo, że poza domem kluczową rolę odgrywają zawodnicy o mocnych nerwach, którzy potrafią wziąć na siebie odpowiedzialność za zdobywanie punktów, ale i kreowaniu pozycji innym. Tweety Carter jest niezłym graczem, ale czy to koszykarz na walkę o medale? Mamy wątpliwości. Takim niewątpliwie zawodnikiem jest Blassingame. Tylko czy klub ze Zgorzelca będzie na niego stać?