- Atmosfera była naprawdę gorąca. Nie zdążyłem oddać rzutu, a już pot płynął po skroni. Byliśmy pod ścianą, ale udało nam się przedłużyć tę serię i zrobimy wszystko by przed naszą publicznością wyrównać stan rywalizacji. Faworytem wciąż jest jednak Turów, który prowadzi 3:2 - mówił po piątym meczu finału Tauron Basket Ligi Przemysław Zamojski ze Stelmetu Zielona Góra.