Natalia Kaczmarek w szoku, trener zaskoczony. Jego słowa są wymowne

Getty Images / Na zdjęciu: Natalia Kaczmarek
Getty Images / Na zdjęciu: Natalia Kaczmarek

Natalia Kaczmarek nie ukrywa, że jest bardzo zaskoczona swoim wynikiem (50,16 s) na mityngu w Ostrawie. Polka jest liderką europejskich tabel w biegu na 400 metrów, a ze słów jej trenera Marka Rożeja wynika, że to nie koniec.

W tym artykule dowiesz się o:

Jeszcze kilka dni temu Natalia Kaczmarek w świetnym stylu wygrała bieg na 400 metrów na mityngu w Dessau wynikiem 51,23 s (WIĘCEJ TUTAJ). Jak na początek sezonu rezultat osiągnięty przez Polkę był bardzo przyzwoity, zwłaszcza, że warunki atmosferyczne panujące w niemieckiej miejscowości nie pomagały w biciu rekordów.

We wtorek w Ostrawie deszcz i wiatr nie przeszkadzały już lekkoatletkom, jednak mało kto spodziewał się, że tego dnia 24-latka osiągnie jeden z najlepszych wyników w historii polskiej lekkoatletyki i najlepszy od 1977 roku!

Polka, choć biegła po zewnętrznym ósmym torze, wygrała z rezultatem 50,16 s!

ZOBACZ WIDEO: Legenda polskiego kolarstwa przestrzega przed Rosjanami! "Będzie wielka tragedia"

To jej nowy rekord życiowy i najlepszy rezultat sezonu w Europie (piąty na świecie)! Po minięciu mety i rzuceniu okiem na tablicę wyników Kaczmarek zrobiła wielkie oczy, nie mogąc uwierzyć w to, co zrobiła. Przecież szybciej od niej w historii biegała jedynie legendarna Irena Szewińska (49,28 s).

- Jestem bardzo szczęśliwa, ale i bardzo zdziwiona. Nie czułam do końca, że dzisiaj to jest mój dzień, na dodatek biegłam po ósmym torze i nie widziałam rywalek. Dla mnie to coś niesamowitego, że tak mocno zbliżyłam się do granicy 50 sekund - powiedziała po zawodach.

- Nie spodziewałam się że wygram i poprawię się aż tak. Mam nadzieję, że uda mi się jeszcze coś wyrwać z tego rekordu. Sezon jest bardzo długi, ale ufam trenerowi i wierzę że trafimy z formą na najważniejsze imprezy - dodała.

Co o jej znakomitej formie sądzi jej trener? W rozmowie z WP SportoweFakty szkoleniowiec Marek Rożej wyznaje, że podobnie jak Kaczmarek, również był zaskoczony tak doskonałym wynikiem.

- Na pewno było zaskoczenie, choć wiedzieliśmy, że Natalia jest dobrze przygotowana. Ale w ostatnich startach nie mogła tego potwierdzić - na Diamentowej Lidze w Dosze były fatalne warunki atmosferyczne, podobnie w Suwałkach, także na mityngu w Niemczech - wymienia.

- Na dodatek my na treningach nie robimy sprawdzianów czasowych, przez co ciężko było się nam umiejscowić w wyniku, jaki może paść w Ostrawie. Ale wyszło bardzo dobrze, sam czas był zaskoczeniem, podobnie jak pokonanie znakomitych rywalek. Przecież Natalia okazała się lepsza od reprezentantki Dominikany Fiordalizy Cofil, która kilka dni wcześniej pobiegła 50,38 s czy Jamajki Candice McLeod, finalistki olimpijskiej na 400 metrów.

24-latka poprawia się z roku na rok i trudno wskazać, gdzie są jej limity. Na dodatek sprinterka przekonuje, że na treningach trener "ją oszczędza" i ma jeszcze ogromne rezerwy, zarówno jeśli chodzi o treningi biegowe, jak i pracę na siłowni.

Rożej: Natalia trenuje bardzo mocno i wyczerpująco. Realizuje wszystko, co zakładamy i ona świetnie to znosi, regeneruje się bardzo szybko i to potem widać po wynikach. Według mojej wiedzy ma możliwości, że jeszcze można zwiększyć obciążenia. Ale robimy to ostrożnie, to zawodniczka wciąż bardzo młoda, rozwijająca się. Nasz plan do igrzysk olimpijskich w Paryżu zakłada żeby cały czas się poprawiać.

Jak wynika ze statystyk, jeszcze nigdy w historii polska sprinterka nie zeszła w maju poniżej granicy 51 sekund. Jeśli Natalia Kaczmarek jest w takiej formie już teraz, to co będzie na imprezach docelowych, czyli mistrzostwach świata w Eugene (15-24 lipca) i mistrzostwach Europy w Monachium (15-21 sierpnia).

- Szczyt formy zaplanowaliśmy na lipiec i sierpień. Natalia cały czas jest w mocnym treningu, ciężko pracuje między startami. Dopiero na mistrzostwach Polski w Suwałkach kończymy taki pierwszy cykl, potem czeka nas wyjazd do Karpacza gdzie dalej będziemy budować formę - ujawnia szkoleniowiec.

Czy kibice mogą liczyć, że w tym sezonie Kaczmarek złamie magiczną barierę 50 sekund?

- Aby osiągać takie rezultaty musi złożyć się szereg czynników, choćby wspomniane wcześniej warunki atmosferyczne na stadionie. Ale nie tylko. Na przykład na mistrzostwach świata jest inne bieganie, tam trzeba startować co kilkadziesiąt godzin, liczy się przede wszystkim miejsce. Na pewno nie chcemy składać deklaracji - ostrzega ostrożny jak zawsze trener.

W ostatnich tygodniach sporo kontrowersji w środowisku lekkoatletycznym wywołał termin tegorocznych mistrzostw Polski w Suwałkach, które odbędą się w Suwałkach już w dniach 9-11 sierpnia. Czyli prawie półtora miesiąca przed mistrzostwami świata, co nie wszystkim przypadło do gustu. A przypomnijmy że to właśnie wyniki MP mogą być przepustką do wywalczenia kwalifikacji na najważniejsze imprezy sezonu.

- Lekkoatletyka zmierza powoli w kierunku takich dyscyplin jak tenis, gdzie sezon jest bardzo rozciągnięty w czasie - zauważa Rożej. - Termin MP jest trochę niefortunny, jednak uważam, że jesteśmy w stanie się do niego dostosować. Przecież można też uznać, że nie do końca sprzyjał nam termin mistrzostw świata sztafet, które odbywały się do tej pory co roku na początku maja. A i tak potrafiliśmy zdobywać tam medale.

Kolejny start Natalii Kaczmarek, podobnie jak innych świetnych naszych sprinterek na 400 metrów, już w niedzielę w Chorzowie na Memoriale im. Janusza Kusocińskiego.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: