W grudniu 2021 roku Iwona Bernardelli wypełniła minimum w maratonie na lekkoatletyczne mistrzostwa Europy w Berlinie (w Walencji uzyskała czas 2:29:33). Oprócz niej minimum spełniło też pięć innych zawodniczek i w teorii - według zasad European Athletics - cała szóstka mogłaby wziąć udział w maratonie podczas ME.
Według nieoficjalnych informacji, tak się jednak nie stanie. Do Monachium pojedzie pięć zawodniczek, a w tym gronie zabraknie Bernardelli. Polski Związek Lekkiej Atletyki nie opublikował jeszcze powołań, ale zamiary związku przestały być tajemnicą.
"Kocham sport, ciężko trenuję każdego dnia, ale to co ma miejsce w ostatnim czasie przechodzi moje najśmielsze oczekiwania. Można zrobić wszystko zgodnie z planem, uzyskać minimum w terminie i nie dostać powołania do składu na Mistrzostwa Europy" - napisała w mediach społecznościowych Bernardelli.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: tak się bawili reprezentanci Polski
- Tyczkarzowi jest łatwiej przygotować formę, a maratończyk co ma zrobić w miesiąc? Wiedzą tylko ci, którzy mają wiedzieć. 8 lipca zaczyna się obóz w Jakuszycach, o czym niektórzy zostali nagle powiadomieni - przyznał mąż Iwony, Michał, w rozmowie z portalem bieganie.pl.
Lekkoatletka uderza w związek
Iwona Bernardelli w biegach długodystansowych startuje od 2010 roku. W 2015 roku zdobyła złoty medal w maratonie podczas światowych igrzysk wojskowych w Mungyeong, rok później, podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro, zajęła 21. miejsce. Na swoim koncie ma mnóstwo medali mistrzostw kraju w biegach na długich dystansach.
W długim i mocnym wpisie, Bernardelli nie oszczędziła Polskiego Związku Lekkiej Atletyki. Wręcz przeciwnie - mocno wypunktowała zachowania przedstawicieli związku.
"Można dostać dwa obozy w Spale, ale już pojechać do Kenii na refundację nie, choć wiele osób, między innymi bez minimów na imprezę mistrzowską na takie zgrupowanie miało pozwolenie" - napisała.
"Można dostać odpowiedź, że nie zasługuję na odżywki z PZLA mimo uzyskania wskaźnika na ME (3 sek. zabrakło do minimum na MŚ), gdyż przysługują zawodnikom, którzy byli na IO w Tokio i uzyskali w 2021 roku znaczące sukcesy sportowe, ale sama znam zawodników, którzy byli w Tokio, a odżywek, tak jak ja nie dostają" - dodała.
Bernardelli nie ukrywa, że swoje starty i treningi podporządkowała temu, aby wystąpić w Monachium na mistrzostwach Europy. Uważa, że związek zabrał jej marzenia, przekreślił plany.
"Taki jest polski, sportowy świat, bez żadnych zasad, w którym liczą się tylko układy. Zresztą to nie pierwsza tego typu sytuacja... i nie jestem wyjątkiem! To nie pierwsze kłody rzucane pod nogi przez PZLA, ale tym razem miarka się przebrała i nie będę siedzieć cicho" - wypunktowała.
"Odechciewa się trenować... Odechciewa się być w tym światku, w którym na każdym kroku jest dyskryminacja i nierówne traktowanie..." - zakończyła.
Czytaj także:
- Mistrzyni olimpijska z Wenezueli wykluczona z mistrzostw świata w USA. Kuriozalny powód
- Już wszystko jasne. Mistrz świata podjął decyzję ws. startu