Ogromnego pecha podczas mistrzostw świata miał Konrad Bukowiecki. 25-latek otarł się o awans do finału pchnięcia kulą - uzyskał identyczny wynik co dwunasty na liście Uziel Munoz, ale Meksykanin miał lepszą drugą próbę.
- Podejrzewam, że jeśli skończyłbym z moim wynikiem na 20-30. miejscu miałbym mniejszy żal. Dużo złego działo się przed imprezą. Przez kontuzję do Eugene poleciałem z marszu - powiedział w rozmowie z TVP Sport.
Kulomiot zwrócił uwagę, że przyszło mu rywalizować w czasach, w których poziom w jego konkurencji jest niebotyczny. Jego aktualny rekord życiowy - 22,25 m to dopiero dwudziesty wynik w historii.
ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę
- Niektórzy mieli to szczęście, iż na złote medale wystarczało 21,50. U nas trzeba mieć 23 metry, żeby myśleć o medalu - wyjaśnił.
Niewiele brakowało, a Bukowieckiego w ogóle zabrakłoby w Eugene. Przez trzy tygodnie poprzedzające zawody był na lekach przeciwbólowych i przeciwzapalnych.
- Teraz jest już w porządku. Nie chcę się głupio tłumaczyć z gorszego wyniku. Było, minęło. Przed mistrzostwami nie mogłem chodzić i siedzieć. Ledwo potrafiłem leżeć - powiedział.
15 sierpnia rozpoczną się w Monachium lekkoatletyczne mistrzostwa Europy. Konrad Bukowiecki zapowiedział, że zamierza polecieć tam po medal. Przed wyjazdem trenował będzie natomiast w Spale. Eliminacje i finał pchnięcia kulą odbędą się już pierwszego dnia zmagań.
Czytaj także:
- Dawid Tomala zrezygnował. Wyjaśnia powody decyzji
- Znęcał się nad zawodniczkami. Jest surowa kara