- Miałam dość kontuzji - przyznała w rozmowie z TVP Sport Joanna Jóźwik, polska lekkoatletka biegająca na 800 metrów, wyjaśniając swoją decyzję o zakończeniu sportowej kariery. Ogłosiła ją 28 marca (WIĘCEJ TUTAJ), jednak podjęła dużo wcześniej. Słowa o problemach zdrowotnych muszą wybrzmieć, bo przez sześć ostatnich lat to właśnie one były jej największym przeciwnikiem.
Gdy wyleczyła jeden uraz, pojawiał się kolejny. I tak kilkadziesiąt miesięcy, co trudno byłoby wytrzymać każdemu. Najdłużej we znaki wdawała się kontuzja biodra. Ból doprowadzał zawodniczkę do bezsenności, żyła z nim 24 godziny na dobę.
- Bolało mnie tak, że budziłam się w nocy. Nie mogłam spać, nie mogłam leżeć na boku. Biodro dawało o sobie znać przy każdym ruchu. Chodzenie? Z bólem. Siedzenie? Z bólem - tak mówiła po mistrzostwach Europy w Berlinie w 2018 roku. Jednej z wielu imprez, na którą nie pojechała. Sytuacja powtarzała się co kilka miesięcy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: 42-letnia gwiazda myśli o powrocie. Tak się przygotowuje
Ból, przerwa, rozpoczęcie treningów, ból, przerwa. Nawarstwiające się kłopoty doprowadziły do depresji. - Wstawałam rano i nie wiedziałam, co mam ze sobą zrobić. Przez rok nie mogłam trenować, przez co świat mi się zawalił - wspominała. Swoje zrobiły też opinie pojawiające się na jej temat w mediach. Sama wyznała, że niektórzy życzyli jej śmierci, co niszczyło ją psychicznie.
W końcu zdecydowała się rozpocząć współpracę z doktorem Janem Blecharzem, co okazało się strzałem w dziesiątkę, przede wszystkim dla jej zdrowia psychicznego. A gdy na moment powróciło zdrowie, znów zobaczyliśmy prawdziwą Joannę Jóźwik.
W 2020 roku wróciła i zdobyła złoty medal mistrzostw Polski. Kilka miesięcy później udowodniła, że nie można jej skreślać, gdy sięgnęła po srebrny medal Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu. Uśmiechnięta, wesoła, jakby ktoś zdjął jej z pleców krzyż.
- Wiele osób mówiło, że nic ze mnie nie będzie. W tym kilku trenerów. Fajnie utrzeć im nosa - mówiła dziennikarzom z medalem zawieszonym na szyi.
I po raz kolejny w jej karierze, gdy wydawało się, że idzie w górę, dostała obuchem w głowę. Przed igrzyskami olimpijskimi w Tokio przekonywała, że jest w świetnej, być może życiowej formie. Wtedy przyplątał się uraz stopy. Na igrzyska pojechała, jednak do wymarzonego finału olimpijskiego nie awansowała.
Wtedy po raz kolejny cała Polska zobaczyła Joannę Jóźwik we łzach, gdy przed kamerami TVP mówiła: - Nie wiem, czy nie jestem już tym wszystkim zmęczona... Bardzo chciałabym jeszcze biegać, bo kocham to robić, to moja pasja, ale tyle razy, co dostaję w twarz...
Każdy z odrobiną dobrej woli musiał jej współczuć.
Zresztą, paradoksalnie też dzięki temu dziewczyna z Podkarpacia zyskała tysiące fanów. Nie tylko dzięki sukcesom, ale ze względu na naturalność, że nie bała się łez i okazywania emocji. Pokazywała, że nie jest maszyną, ale dziewczyną z wielkimi ambicjami i marzeniami.
Taką ją zresztą poznaliśmy, gdy w 2014 roku zdobyła brązowy medal mistrzostw Europy w Zurychu, choć przed imprezą nie była znana szerszej publiczności. Wtedy też nie potrafiła powstrzymywać łez, opowiadając przy okazji o swoich problemach i żywieniowo-finansowych dylematach, bo pieniądze nie wystarczały na łączenie jogurtu z bułką. Trzeba było wybrać.
Dwa lata później została prawdziwą gwiazdą polskiego sportu podczas igrzysk olimpijskich w Rio de Janeiro. To był jej czas - zajęła tam znakomite piąte miejsce w finale, tańczyła przed kamerami podczas wywiadu a na dodatek nie bała się głośno mówić prawdy o dopuszczaniu do startów rywalek z podwyższonym poziomem testosteronu.
W ubiegłym roku poczuła, że najlepszy czas w karierze już za nią i że nowych rekordów życiowych nie pobije. Długo zbierała się z ogłoszeniem kariery i zrobiła to we wtorek w wieku 32 lat, oczywiście wzruszając się podczas nagrania.
Teraz przed Joanną Jóźwik nowe zawodowe wyzwania i powinno być jej tylko łatwiej.
---
Joanna Jóźwik to brązowa medalistka mistrzostw Europy z 2014 roku, dwukrotna medalistka Halowych Mistrzostw Europy (2015 i 2021). Na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro zajęła w finale piąte miejsce, jest aktualną halową rekordzistką Polski na 800 metrów (1:59,29 s).
[b]Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty
[/b]