Polka zdyskwalifikowana przez tysięczne sekundy. Trener zabrał głos

PAP/EPA / Na zdjęciu: Pia Skrzyszowska
PAP/EPA / Na zdjęciu: Pia Skrzyszowska

Pia Skrzyszowska została zdyskwalifikowana w finale biegu na 100 m przez płotki na mityngu w Turku. Polka próbowała wpłynąć na decyzję sędziów, jednak ci pozostali nieugięci. Mimo pechowej sytuacji i tak ma po tym starcie spore powody do zadowolenia.

W tym artykule dowiesz się o:

Słodko-gorzki smak miał dla Pii Skrzyszowskiej pierwszy start w sezonie letnim. We wtorek na mityngu w Turku Polka najpierw w dobrym stylu wygrała bieg eliminacyjny na 100 m przez płotki z czasem 12,84 s, choć wystartowała bardzo zachowawczo. W finale mogło być więc jeszcze szybciej, jednak naszej sprinterce przydarzył się falstart (WIĘCEJ TUTAJ).

Mistrzyni Europy z Monachium miała wielkiego pecha - powiedzieć, że jej reakcja startowała była minimalnie przedwczesna, to za mało. Według aparatury "pomyliła się" o zaledwie pięć tysięcznych sekundy - jej reakcję zmierzono na 0,095, a dozwolona wynosi 0,100.

Polka próbowała przekonać sędziów do swoich racji, jednak ci byli nieugięci.

- Pia była zaskoczona, ponieważ zupełnie nie czuła tego, co pokazała aparatura. Czuła, że wystartowała odpowiednio i jej reakcja nastąpiła po sygnale. Przepisy są jednak takie a nie inne, choć nie do końca się z nimi zgadzamy - komentuje dla WP SportoweFakty tata i jednocześnie trener naszej gwiazdy, Jarosław Skrzyszowski.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: piękna partnerka Arkadiusza Milika zakończyła pewien etap

Szkoleniowiec uważa, że przy opracowywaniu regulaminu nie wzięto pod uwagę wszystkich elementów, z którego składa się start sprintera.

Pia Skrzyszowska w trakcie rozmowy z sędziami na mityngu w Turku (screen z Polsat Sport)
Pia Skrzyszowska w trakcie rozmowy z sędziami na mityngu w Turku (screen z Polsat Sport)

- Przepisy zostały tak ustalone, ponieważ według ekspertów człowiek nie jest w stanie wysłać sygnału z mózgu do mięśni w czasie krótszym niż 0,100 s. Jednak nie wzięto pod uwagę, że zawodnicy reagują też intuicyjnie, dochodzi też ich doświadczenie.

Pomimo pechowego finału start córki w Turku jej rezultat w eliminacjach ocenia jak najbardziej pozytywnie.

- Był to jej pierwszy oficjalny bieg po czterech miesiącach, więc Pia potraktowała go trochę testowo, nie do końca na 100 procent. Została na starcie, ale później bieg wyglądał tak, jak trzeba. Czas okazał się przyzwoity, choć wcale mocno nie finiszowała. Widać było rezerwy, Pia jest już gotowa na szybsze bieganie - ujawnia.

Przypomnijmy, że w lutym tego roku Skrzyszowska doznała kontuzji mięśnia dwugłowego uda, przez co nie pojechała na Halowe Mistrzostwa Europy do Stambułu. Na szczęście rehabilitacja przebiegła bardzo dobrze i dziś może trenować na 100 procent możliwości.

- Na obozie w RPA, na przełomie marca i kwietnia, Pia jeszcze nie trenowała na najwyższych obciążeniach, byliśmy bardzo ostrożni. Na kolejnym zgrupowaniu w Turcji było to już 95 procent jej możliwości. Od powrotu z Belek, czyli od miesiąca, ćwiczy na 100 procent. Treningi wyglądają bardzo obiecująco, dlatego m.in. zdecydowaliśmy się na testowy start w Finlandii - tłumaczy.

Zgodnie z założeniami, 22-letnia płotkarka powinna się rozpędzać, aż do sierpniowych mistrzostw świata w Budapeszcie, które są główną imprezą sezonu. Najpierw jednak zaprezentuje się polskiej publiczności.

- W niedzielę Pia pojawi się na Memoriale Czesława Cybulskiego w Poznaniu, potem na Drużynowych Mistrzostwach Europy w Chorzowie. A na przełomie czerwca i lipca ma zaplanowane dwa starty w zawodach Diamentowej Ligi - zdradza bogate plany swojej zawodniczki polski szkoleniowiec.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Czytaj także:
Młoty polecą w Oslo! Takiej Diamentowej Ligi Polacy nie odpuszczają
Polska sztafeta niepewna awansu na MŚ. Sytuacja nie jest prosta

Źródło artykułu: WP SportoweFakty