Kontrowersje wokół Caster Semenyi istnieją już od dłuższego czasu. Przypomnijmy, że władze lekkoatletyczne postanowiły, że biegaczka z RPA powinna być klasyfikowana jako mężczyzna. Wszystko przez to, że poziom testosteronu w jej organizmie jest zbyt wysoki. Jeszcze rok temu Semenya udzieliła głośnego wywiadu, w którym wróciła do swoich pierwszych startów na międzynarodowym poziomie.
Mowa o 2009 roku. Już wtedy zawodniczka z RPA budziła podejrzenia u władz IAAF (Międzynarodowa Federacja Lekkoatletyczna).
- Oni prawdopodobnie myśleli, że w majtkach mam przyrodzenie. Powiedziałam im: "Jestem kobietą. Jeśli chcecie się o tym przekonać, pokażę wam pochwę. W porządku?! - mówiła dla HBO Real Sports.
ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #3. Mistrzyni z przypadku. Anita Włodarczyk odsłania kulisy
W trakcie kariery była zmuszona przez światowe władze do stosowania leków obniżających jej naturalnie wysoki poziom testosteronu. Ostateczny wymóg takiego działania wprowadzono w 2018 roku. Od tamtego czasu dwukrotna mistrzyni olimpijska rzadko pojawiała się na zawodach. Bez stosowania się do wytycznych IAAF nie mogła bowiem startować w biegach na 400 metrów i dłuższych.
Semenya postanowiła walczyć o swoje i jak się okazało, było warto. Jak przekazała Agencja Reutera, Europejski Trybunał Praw Człowieka orzekł we wtorek, że sądy w Szwajcarii powinny dać jej nową szansę na walkę z wymogiem IAAF. Tym samym wedle ten informacji, nie będzie nakazu stosowania leków obniżających poziom testosteronu. To zwrot w sprawie, bo dotychczas Semenya przegrywała batalię sądową we wszystkich instancjach. Ma za sobą przegrane apelacje m.in. do Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu (CAS) oraz Szwajcarskiego Sądu Federalnego (SFT).
"Trybunał oznajmił, że skarżącej nie zapewniono wystarczających gwarancji instytucjonalnych i proceduralnych w Szwajcarii, aby umożliwić jej skuteczne rozpatrzenie skarg przez nią złożonych" - pisze Agencja Reutera.
Lekkoatletka argumentowała, że przyjmowanie leków obniżających poziom testosteronu może zagrażać jej zdrowiu, a orzeczenie pozbawiło ją i innych sportowców prawa do polegania na swoich naturalnych zdolnościach.
Z powodu wcześniejszego wyroku afrykańska mistrzyni nie mogła obronić tytułu na 800 metrów na igrzyskach olimpijskich w Tokio, które odbyły się w 2021 roku.
Czytaj także:
Zdaniem mediów "Bohater Ukrainy" współpracuje z Rosjanami