To jakieś fatum. Fatalne wieści dla reprezentacji Polski

Zbliżające się mistrzostwa świata w lekkoatletyce mogą być dla reprezentacji Polski najsłabsze od wielu lat. Naszą kadrę nawiedziła plaga kontuzji.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
Maria Andrejczyk PAP / Na zdjęciu: Maria Andrejczyk
Napisać, że reprezentacja Polski na lekkoatletyczne mistrzostwa świata w Budapeszcie (19-28 sierpnia) pojedzie osłabiona, to jakby nie napisać nic. Już teraz wiemy, że kontuzje wyeliminowały ze startu kilka wielkich nazwisk, które w ostatnich latach gwarantowały nam medale.

Na dodatek, do Budapesztu pojedzie też kilka gwiazd, których forma jest ogromną zagadką i wejście przez nich na podium byłoby nie lada niespodzianką.

Już na ostatnich mistrzostwach świata w Eugene Biało-Czerwoni wywalczyli cztery medale, najmniej od 2013 roku. W tym roku już taki wynik byłby bardzo dobrym osiągnięciem. Dlaczego musimy ograniczyć nasze oczekiwania?

Lista nazwisk jest długa

Pierwsza była chyba Justyna Święty-Ersetic. Polska gwiazda, multimedalistka wielkich imprez, mistrzyni olimpijska z Tokio w sztafecie mieszanej 4x400 m, 4 lipca przekazała, że rezygnuje z występów w sezonie ze względu na problemy ze ścięgnem Achillesa. Te doskwierają jej od dwóch lat i przeszkadzają w zbudowaniu wysokiej formy.

"Zdrowie po raz kolejny postanowiło sprawić mi "małego" psikusa i sprawdzić ponownie moją cierpliwość, wytrzymałość i upór do celu pomimo nawarstwiających się przeszkód... Plany były ogromne, ciężka praca wykonana, a serducho w przygotowaniach zostało na bieżni" - napisała sprinterka.

Z każdym kolejnym tygodniem lista polskich gwiazd, które rezygnują ze startów, tylko się powiększała. Do swojej koleżanki ze sztafety dołączyła Iga Baumgart-Witan (problemy ze stopą), z kontynuowania sezonu zrezygnowała także bardzo dobrze spisująca się w tym roku Martyna Galant (1500 metrów) oraz Adrianna Topolnicka.

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #4. Anna Kiełbasińska walczy nie tylko z rywalkami. "Od dwóch lat jestem na lekach"

Na listach startowych mistrzostw Polski w Gorzowie nie pojawił się także Patryk Dobek, czym zamknął sobie drogę do występu na mistrzostwach świata. W Budapeszcie nie zobaczymy też Marii Andrejczyk, która także nie pojawiła się na starcie w MP.

- Mam problemy, tyle że nie stricte sportowe. One wynikają z mojego zawodu, ale nie bezpośrednio. Przepraszam, ale to delikatne tematy i nie chcę o nich zbyt szczegółowo opowiadać. Zdrowie też nie dopisuje. W skrócie: ja jeszcze płacę cenę za igrzyska - za presję, stres, nadmiar emocji - mówiła w rozmowie z TVP Sport.

Gorszych informacji jest więcej

Przypomnijmy, że jest to sezon przedolimpijski, już za 12 miesięcy igrzyska w Paryżu. Nie brakuje sportowców, którym właśnie ten fakt "pomógł" w podjęciu decyzji o zakończeniu startów w tym roku. I jest to całkowicie zrozumiałe. Dlatego też nie zdziwimy się, jeśli do grona nieobecnych w Budapeszcie dołączy Anna Kiełbasińska.

Polska sprinterka również ma problemy ze ścięgnem Achillesa, tak naprawdę ból odczuwa od kilku lat. Pod koniec lipca wyznała, że jej występ na MŚ stoi pod znakiem zapytania, bo nie chce ryzykować odniesienia poważnej kontuzji w perspektywie igrzysk. Być może ostatnich w jej karierze.

To jednak nie koniec kiepskich informacji.

Dla Adrianny Sułek i Katarzyny Zdziebło ubiegły rok był znakomity. Pierwsza z nich najpierw zdobyła srebro HMŚ, potem była czwarta w Eugene, by na mistrzostwach Europy stoczyć nieprawdopodobną walkę o srebrny medal. Z kolei druga przywiozła dwa srebra MŚ z USA, potem wywalczyła jeden krążek z tego samego kruszcu w Monachium.

Tego, że Sułek będzie walczyć o jak najlepszy wynik w Budapeszcie, możemy być pewni. Jednak w sezonie letnim nasza wieloboistka nie osiąga tak dobrych wyników, jak jeszcze zimą w hali. Powód? Zdrowie. "Do igrzysk będę gotowa" - napisała niedawno na Twitterze Polka, co zasugerowało, że w tym roku najważniejsze będzie dojście do pełni zdrowia.

Z kolei Katarzyna Zdziebło ma za sobą bardzo trudny czas. Mierzyła się z kontuzją, do tego fiaskiem zakończyła się jej współpraca z Robertem Korzeniowskim. - Miałam chwilowy duży kryzys. Brakowało motywacji. Zastanawiałam się co ja w ogóle robię w sporcie. Nie cieszyłam się ze startów - wyznała Zdziebło w TVP Sport.

Na kilkanaście dni przed początkiem MŚ jej forma jest zagadką. Do tego nie można być pewnym, czy w Budapeszcie na podium znajdzie się Anita Włodarczyk, która jest po poważnej kontuzji i również traktuje ten sezon jako pewnego rodzaju przygotowanie do igrzysk w Paryżu. Wobec bardzo wysokiej formy młociarek z USA będzie jej trudno walczyć o medal.

Wśród faworytów do medalu MŚ na pewno nie są też nasi kulomioci, Michał Haratyk i Konrad Bukowiecki. Do dobrego skakania w tym roku wrócił Piotr Lisek, jednak poziom rywalizacji w skoku o tyczce jest niezwykle wysoki. Na światowych listach Polak jest w tym momencie na 13. miejscu.

MŚ najsłabsze od lat?

Problemy ze zdrowiem wielu polskich gwiazd i dmuchanie na zimne przed przyszłorocznymi igrzyskami sprawiło, że pod względem wynikowych MŚ w Budapeszcie mogą się dla Biało-Czerwonych okazać najgorsze od lat.

W 2011 roku w Daegu zdobyliśmy dwa medale, dwa lata później w Moskwie trzy. Najgorzej w XXI wieku wspominamy mistrzostwa z 2003 roku, na których Polacy zdobyli zaledwie jeden medal, dzięki Robertowi Korzeniowskiemu w chodzie na 50 km.

W ostatnich latach nasi lekkoatleci rozpieszczali nas niesamowicie, a punktem kulminacyjnym były igrzyska w Tokio, gdzie królowa sportu przyniosła nam aż 9 (!) miejsc na podium.

O powtórce w Paryżu trudno nawet marzyć, jednak warto "poświęcić" tegoroczne MŚ, by za rok przeżyć choć w części to, czego doświadczyliśmy w stolicy Japonii.

Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×