W Budapeszcie od najbliższej soboty, 19 sierpnia będzie się działo. To właśnie w stolicy Węgier rozpoczną się lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Wszyscy zawodnicy w trwającym sezonie przygotowywali się właśnie pod start na tej imprezie.
Do rywalizacji przystąpią oczywiście Polacy, ale w naszym składzie brakuje kilku gwiazd. Na liście opublikowanej przez Polski Związek Lekkiej Atletyki zabrakło m.in. Justyny Święty-Ersetic, Anny Kiełbasińskiej, Marii Andrejczyk czy Adrianny Sułek.
W Budapeszcie lekkoatleci powalczą nie tylko o medale, ale także o prestiżowe nagrody finansowe. Przed startem World Athletics poinformowała o kwotach premii, jakie mogą uzyskać zawodnicy rywalizujący w Budapeszcie.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: co oni wymyślili?! Zobacz, co robią ci koszykarze
Najbardziej dochodową opcją jest ustanowienie rekordu świata. Tak jak rok temu w Eugene zawodnicy, którzy go ustanowią, zainkasują premię w wysokości 100 tysięcy dolarów, czyli 407,5 tys. złotych.
Jeżeli chodzi o wartość całkowitą premii, wynosi ona aż 8,5 miliona dolarów. W przeliczeniu na złotówki mówimy o kwocie 34,6 mln. Jednak jej podział jest ogromny, bo na zarobek mogą liczyć wszyscy, którzy uplasują się na punktowanych miejscach.
W zmaganiach indywidualnych złoci medaliści będą mogli liczyć na 70 tys. dolarów, czyli 285,2 tys. złotych. Za srebro wypłacona zostanie połowa tej kwoty - 35 tys. dolarów (142,6 tys. złotych). Brąz to natomiast zarobek rzędu 22 tys. dolarów (89,6 tys. złotych).
Jeżeli chodzi o rywalizacje zespołowe, wygląda to nieco lepiej. Trzeba jednak pamiętać, że stawki przypadają na drużynę, a następnie są rozdzielane między liczbę osób, które się w niej znajdują.
Drużyna, która sięgnie po złoto zarobi 80 tys. dolarów (326 tys. złotych). Srebro to połowa tej kwoty, czyli 40 tys. dolarów (163 tys. złotych). Brąz to premia rzędu 20 tys. dolarów (81,5 tys. złotych).
Zmagania Polaków w Budapeszcie będzie można śledzić w Telewizji Polskiej. Relacje tekstowe oraz na żywo dostępne na portalu WP SportoweFakty.
Przeczytaj także:
"Było naprawdę źle". Szczere wyznanie Ewy Swobody