Ewa Swoboda zaskoczyła po finale. "Przestańcie o tym gadać"

Getty Images / Na zdjęciu: Ewa Swoboda
Getty Images / Na zdjęciu: Ewa Swoboda

- Nie uważam, żeby był to mój dobry bieg, spodziewałam się rekordu Polski. Poza tym po początku myślałam, że w ogóle nie dobiegniemy do mety - oceniła Ewa Swoboda, która wraz z koleżankami ze sztafety 4x100 m zajęła piąte miejsce w finale MŚ.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Budapesztu - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Ze znakomitym wynikiem kończą polskie sprinterki udział w mistrzostwach świata w Budapeszcie. Nasza sztafeta 4x100 kobiet zajęła świetne piąte miejsce w finale - to najlepszy wynik w historii. Do tej pory było nim siódme miejsce Polek z MŚ w Sevilli z 1999 roku.

Pia Skrzyszowska, Kryscina Cimanouska, Magdalena Stefanowicz i Ewa Swoboda pokazały, że mogą rywalizować z najlepszymi sztafetami na świecie. To znakomita wiadomość przed przyszłorocznymi igrzyskami olimpijskimi w Paryżu.

Co ciekawe, po finale zaskoczyła trochę Ewa Swoboda. Szósta zawodniczka finału 100 metrów z MŚ była z jednej strony zadowolona z miejsca, ale nie do końca cieszyła się z wyniku.

- Nie był ten bieg tak dobry, spodziewałam się rekordu Polski. Ale jak widziałam, jak się zaczęło, to myślałam że nie dobiegniemy. Czemu? Bo ja jestem ślepa! Wydawało mi się jakby Pia zgubiła trochę rytm - oceniała na gorąco. Jak oceniła swoją zmianę?

ZOBACZ WIDEO: Ludzie Królowej #7. Nikola Horowska ozłocona. "Przeżywałam w tym roku trudne chwile"

- Bardzo się cieszę że mam Magdę za sobą, ufam sobie i to wpływa na zmianę. Muszę na spokojnie obejrzeć powtórkę. 16 lat nie była polska sztafeta w finale, to dobry prognostyk przed igrzyskami. Do medalu długa droga i ogrom pracy. Ale dobrze, że treningi oddają, podium w sztafecie jest w zasięgu. Piąte miejsce brałabym w ciemno przed finałem, na 100 procent.

Gdy padło pytanie o pobicie wspomnianego rekordu, Swoboda nagle wypaliła:

- Przestańcie gadać o rekordzie, tak napompowaliście wczoraj ten balonik, że wyszło co wyszło. Było blisko, ale nie pobiliśmy go. A to różnica. Następnym razem będzie dobrze - zapowiedziała.

Ciekawe fakty ujawniła też Pia Skrzyszowska. Okazało się, że przy zmianie z Cimanouską pomyliła się z okrzykiem w kierunku koleżanki.

- Zmiana? Na pewno dużo lepiej to wyszło niż wczoraj. Na szczęście Krysti zareagowała na moje "hop", bo zazwyczaj krzyczymy sobie "już". Dopiero później się zorientowałam, że krzyknąłem coś innego. Na szczęście mnie usłyszała! - śmiała się.

- Jest to mój pierwszy finał mistrzostw świata, jestem naprawdę zadowolona z piątego miejsca - dodała płotkarka.

Dodajmy, że rekord Polski wynosi 42,61 s. Padł on w biegu finałowym na ubiegłorocznych mistrzostwach Europy w Monachium. Dał on naszym sprinterkom srebrny medal.