W młodości łączyła treningi lekkoatletyczne z grą w siatkówkę. W końcu musiała postawić wszystko na jedną kartę i wybrała rzut oszczepem. Talent Marii Andrejczyk jako pierwszy dostrzegł trener Karol Sikorski. Przyszła gwiazda chodziła wtedy do szóstej klasy szkoły podstawowej. Dziś już wie, że dokonała najlepszego wyboru.
Andrejczyk swoją drogę na szczyt zaczęła od mistrzostwa Polski młodzików. Potem był międzynarodowe imprezy, ale z nich przeważnie wracała bez medali. Przełom nastąpił w 2015 roku, gdy wywalczyła mistrzostwo Europy juniorek. Rok później oglądaliśmy ją na igrzyskach olimpijskich w Rio de Janeiro. Była o krok od sensacji i ostatecznie zajęła czwarte miejsce.
Wydawało się, że pójdzie za ciosem, ale życie sprowadziło ją na ziemię. Maria zaczęła mieć poważne problemy zdrowotne. Najpierw było to zmęczeniowe pęknięcie barku, a potem wykryto u niej kostniakomięsaka, czyli groźny nowotwór. Na szczęście wczesne wykrycie sprawiło, że raka szybko zwalczono.
ZOBACZ WIDEO: Romantycznie. Zobacz, gdzie Justyna Żyła wybrała się z ukochanym
Andrejczyk straciła bardzo dużo czasu, zanim w pełni się wyleczyła. 2021 rok to najlepszy okres w jej karierze. Najpierw po raz kolejny pobiła rekord Polski, który dziś wynosi 71,40. Później wywalczyła srebrny medal igrzysk olimpijskich, a z tym medalem jest związana historia, którą zyskała sympatię wielu fanów.
Polska lekkoatletka błyskawicznie podjęła decyzję, że cenne trofeum przekaże na aukcję charytatywną. Jak powiedziała, tak zrobiła, a celem było zebranie pieniędzy na operację małego Miłosza. Medal sprzedał się za 200 tys. złotych. Kupił go właściciel sieci Żabka i tym razem to on zaskoczył, bo pieniądze wpłacił, a srebrny krążek zwrócił właścicielce.
Kibice ją uwielbiają za sukcesy sportowe, za wielkie serce, ale także za to, jaka jest na co dzień. W rozmowie z portalem weszlo.com tak o sobie powiedziała.
- Jestem spoko, bo rzucam oszczepem, bo biorę na klatę dziewięć dych, bo pomimo tego, że uprawiam sport, to lubię się pobawić. Nie jestem zarozumiała, nie zadzieram nosa, chociaż czasami może powinnam. Jestem normalna, chociaż mam już jakieś osiągnięcia, to w ogóle nie odbija mi woda sodowa. Jestem taka… ludzka.
Maria Andrejczyk jest piękną kobietą i ma wielu fanów, którzy wzdychają do niej, gdy wrzuca do sieci zdjęcia. 28-latka przez pewien czas była w związku z Marcinem Rosengartenem, byłym dziennikarzem, a dziś właścicielem agencji menedżerskiej. To jednak już przeszłość, a oszczepniczka prawdopodobnie jest teraz singielką.
Za kilka miesięcy znowu może być głośno o naszej lekkoatletce. Latem w Paryżu odbędą się igrzyska olimpijskie. Andrejczyk niedawno zmieniła trenera i obecnie jest nim Cezary Wojna. Czy w stolicy Francji będzie kolejny medal?
- Nadzieje duże, ale oczekiwań nie mam żadnych. Oczekiwania w tej chwili są bezsensowne. Niemniej pokładam ogromną wiarę w naszą współpracę i w wiedzę jaką dysponuje. Już na początku zaimponowało mi to, że tak chętnie zgodził się mi pomóc, ale jednocześnie dał sobie czas na przemyślenie tej współpracy. Wiem, jak odpowiedzialnie do niej podchodzi. To też daje mi poczucie bezpieczeństwa, że on nie porywa się z motyką na słońce - mówiła na stronie pzla.pl.
Zdradza kulisy współpracy ze Swobodą. "Czasem obydwie mamy siebie dosyć" >>
Słyszeli o niej prawie wszyscy. Mało kto wie, kim jest jej mąż >>