Na Bahamach reprezentacja Polski w składzie Maksymilian Szwed, Iga Baumgart-Witan, Kajetan Duszyński i Natalia Kaczmarek zapewniła sobie udział w finale mistrzostw świata. Co więcej, Biało-Czerwoni mają w kieszeni przepustkę do Paryża na IO 2024.
Kaczmarek na ostatniej zmianie przejęła pałeczkę od Duszyńskiego i ruszyła niczym lokomotywa. Utalentowana zawodniczka znacząco powiększyła przewagę nad grupą pościgową, nie dając rywalkom absolutnie żadnych szans.
Polka jako pierwsza przekroczyła linię mety i była w świetnym nastroju po zwycięstwie w sztafecie mieszanej 4x400 metrów. Z przymrużeniem oka powiedziała przed kamerą TVP Sport, że trochę obawia się reakcji ze strony szkoleniowca.
- Starałam się to kontrolować, chociaż pewnie dostanę ochrzan od trenera, bo chyba za szybko pobiegłam, ale też nie wiedziałam, jak te rywalki są daleko. Nie chciałam ryzykować niepotrzebnego szarpania tempa, więc po prostu biegłam swoje. Końcówkę zwolniłam, żeby oszczędzić siły - wyjaśniła.
ZOBACZ WIDEO: Poważnie zachorowała. Pojawiły się obrzydliwe komentarze
To był popisowy bieg w wykonaniu Kaczmarek. Finał sztafety mieszanej zaplanowano na poniedziałek (6 maja).
Czytaj więcej:
Kosmos. Zobaczcie, co zrobiła Ewa Swoboda na ostatniej prostej
Paweł Fajdek w żałobie. "Dziękuję Ci za wszystko"