Mateusz Puka, WP Sportowefakty: Co się dzieje z naszą lekką atletyką? Tylko 19 polskich zawodniczek i zawodników zdobyło nominacje do wyjazdu na igrzyska. W sumie, dzięki wysokim miejscom w rankingach, pojedzie 42 sportowców, a to blisko dziesięciu mniej niż trzy lata temu do Tokio.
Adam Kszczot, dwukrotny wicemistrz świata w biegu na 800 metrów: Nie ma co ukrywać - wygląda to źle. W wielu konkurencjach poziom na świecie podniósł się tak bardzo, że nawet uzyskanie wyniku w granicach minimum olimpijskiego najprawdopodobniej nie da na igrzyskach choćby awansu do finału. A u nas poziom - i to znacznie - spada. 19 lekkoatletów z bezpośrednimi kwalifikacjami to bardzo słaby wynik i oznacza poważne zmniejszenie szans medalowych.
Jest już niemal pewne, że w lekkoatletycznej kadrze olimpijskiej zabraknie czterech medalistów z Tokio. Kwalifikacji nie wywalczyli Dawid Tomala, Patryk Dobek, a wśród pań Anna Kiełbasińska i Małgorzata Hołub-Kowalik. Spośród sportowców, którzy w przeszłości zdobywali dla Polski medale, nie ma Sofii Ennaoui, Pawła Wojciechowskiego czy Ewy Różańskiej.
Każdy z tych przypadków jest inny, ale wspólny mianownik jest taki, że poziom większości naszych lekkoatletów spada. W ostatnich latach wykorzystaliśmy nadspodziewanie dużo szans na medal. Zresztą sam wiceprezes związku Tomasz Majewski mówił, że choćby złoto Dawida Tomali na igrzyskach można potraktować jako "wypadek przy pracy". Podobnie jest z Dobkiem, który niefortunnie trafił na trenera i teraz walczy z kontuzjami. Trudno więc liczyć na powtarzalność.
ZOBACZ WIDEO: Pod Siatką: "Złapał nas duży kryzys". Polki bez szans w starciu z Chinkami
Dziś trudno uwierzyć, że do Rio osiem lat temu wysłaliśmy aż 71 zawodników, do Tokio 63, a do Paryża, nie licząc sztafet - 42 sportowców.
Niektórzy mogą się usprawiedliwiać, że minima na igrzyska faktycznie zostały teraz podniesione, a organizatorzy kolejnych igrzysk już nie zamierzają ścigać się z poprzednimi rekordami frekwencyjnymi. Faktycznie na igrzyska jest się trudniej dostać, ale to nie zmienia faktu, że zostaliśmy z tyłu i nie zrobiliśmy takiego postępu jak inne reprezentacje. Nasza złota era wydaje się zakończona. W najbliższym czasie nic się nie zmieni, bo potrzeba wielu młodych zdolnych zawodników, żeby wychować seniorów na światowym poziomie. Ostatnie mistrzostwa juniorów niestety weryfikują nasze możliwości. Może się więc okazać, że z każdym rokiem będzie coraz gorzej.
Wiceprezes związku Sebastian Chmara ostatnio wprost powiedział, że 2-3 medale lekkoatletów na igrzyskach muszą zostać odebrane jako dobry wynik. Pan też typuje taki wynik? Przecież w Tokio zakończyliśmy z dziewięcioma medalami.
Nie będę bawił się we wróżkę i typował liczby medali. Przed rywalizacją w Paryżu największe szanse na krążek mają Natalia Kaczmarek, Paweł Fajdek, Wojciech Nowicki czy Anita Włodarczyk. Reszta może powiedzieć, że jedzie walczyć o medal. Wnioski niech każdy wyciągnie sobie samodzielnie.
Co pana najbardziej niepokoi w obecnej sytuacji w polskiej lekkoatletyce?
Wszyscy mówią dzisiaj o małej liczbie kwalifikacji indywidualnych na igrzyska, a mnie niepokoi także to, że przez trzy lata od Tokio nie zdołaliśmy wychować żadnego nowego zawodnika, który jedzie do Paryża z ambicjami walki o medale.
Naprawdę wśród debiutantów nie widzi pan nikogo gotowego do walki o najwyższe cele?
Spośród debiutantów paradoksalnie największe szanse mają zawodnicy, którzy otrzymali polskie paszporty, czyli skoczkini wzwyż Maria Żodzik i chodziarz Maher ben Hlima. Okrzyknięty w Polsce wielką gwiazdą młody płotkarz Jakub Szymański w światowym rankingu jest na 27. miejscu. Pia Skrzyszowska natomiast miała już 20 lat w roku 2021. Choć rozwój technologiczny poszedł bardzo do przodu, to młodzi zawodnicy mają dzisiaj problem, by dorównać do poziomu naszych reprezentantów sprzed 10 lat, uwzględniając oczywiście zmiany w poziomie światowym. To najlepiej świadczy o tym, co dzieje się w naszym sporcie.
Jak to możliwe, przecież jeszcze niedawno sami nazywaliśmy się lekkoatletyczną potęgą?
Polska lekkoatletyka wraca na ziemię, a już ostatnie mistrzostwa Europy w Rzymie pokazały, jaki jest nasz prawdziwy poziom. Wywalczenie sześciu medali nie było dla nikogo przykrą niespodzianką, bo większość osób spodziewała się podobnego wyniku. Szkoda, bo mamy możliwości być hegemonem.
Dlaczego w takim razie nim nie jesteśmy?
Nie chciałbym powiedzieć, że przespaliśmy lata sukcesów, ale na pewno nie udało się wypracować systemu, który pozwoliłby na powtarzalność sukcesów. Niestety u nas medale zdobywa się dzięki pracy jednostek. Gdy my z Marcinem Lewandowskim regularnie zdobywaliśmy medale, nikt nie pytał nas o to, jak trenujemy. Nasze doświadczenia nie przeszły na młodsze pokolenia. Mamy wielu świetnych trenerów, ale gdy oni kończą kariery, zostaje po nich pustka. To sprawia, że na jednych zawodach możemy zdobyć kilkanaście medali, a kilka lat później przywieźć zaledwie kilka.
Przecież władze PZLA chwalą się sukcesami funkcjonującego od 10 lat programu Lekkoatletyka dla każdego.
Jeśli faktycznie tak dobrze wychodzi nam szkolenie, to dlaczego w młodszych kategoriach wiekowych nasi zawodnicy nie zdobywają zbyt wielu medali? To nie jest tak, że kryzys mają tylko czołowi seniorzy, a na zapleczu czeka kilkunastu zdolnych juniorów gotowych ich zastąpić. W wielu konkurencjach praktycznie nie mamy zaplecza i nie widać nikogo, kto mógłby zastąpić obecne gwiazdy. To gigantyczny problem, o którym trzeba mówić coraz głośniej.
Co robimy źle?
Nie mogę zrozumieć, dlaczego zamiast w spokoju rozwijać młode talenty, to my od najmłodszych lat każemy dzieciom rywalizować na punkty w lidze. Ja osiągnąłem sukces tylko dlatego, że od początku ponad wszystko starałem się rozwijać swój poziom, nie porównując się z innymi. Dzisiaj takiego myślenia jednak nie ma. Świat nam odjeżdża, a my nie wykorzystujemy doświadczeń starych mistrzów i ich trenerów. Nowy system szkolenia jest potrzebny od zaraz, bo brakuje nam mocnej młodzieży. Dziś brakuje systemu kultury fizycznej, zamiast tego mamy punkty, biedne kluby i centralnie dotowane związki. Miejscem powstawania talentów i kreowania kultury fizycznej jest przede wszystkim klub.
Wierzy pan, że ewentualny słabszy wynik w Paryżu zmieni coś w myśleniu działaczy?
Chcę wierzyć, że tak. To nie jest tak, że nic dobrze u nas nie funkcjonuje. Trzeba jednak zabrać się do pracy i popracować nad tym, by osiągnąć powtarzalność dobrych wyników i to nie tylko w ramach jednego trenera, ale konkretnych konkurencji. W innych krajach tak to funkcjonuje, dlatego tam nie obawiają się, że nagle po dziewięciu medalach przywiezionych z jednych igrzysk, na kolejnych zostaną zdobyte tylko dwa czy trzy. Spójrzmy na Holandię, gdzie aktualnie pracuje Tomasz Lewandowski.
Rozmawiał Mateusz Puka, dziennikarz WP SportoweFakty
bieg na 100 metrów
Ewa Swoboda (Q)*, Magdalena Stefanowicz
bieg na 200 metrów
Martyna Kotwiła, Albert Komański
bieg na 400 metrów
Natalia Kaczmarek (Q)
bieg na 800 metrów
Anna Wielgosz (Q), Mateusz Borkowski (Q)
bieg na 1500 metrów
Klaudia Kazimierska (Q), Weronika Lizakowska, Aleksandra Płocińska
bieg na 100/110 metrów przez płotki
Pia Skrzyszowska (Q), Damian Czykier (Q), Jakub Szymański (Q)
bieg na 3000 metrów z przeszkodami
Aneta Konieczek, Alicja Konieczek (Q)
maraton
Aleksandra Lisowska (Q), Angelika Mach (Q)
skok wzwyż
Maria Żodzik (Q), Norbert Kobielski (Q)
skok o tyczce
Piotr Lisek (Q), Robert Sobera
skok w dal
Nikola Horowska
pchnięcie kulą
Klaudia Kardasz, Konrad Bukowiecki, Michał Haratyk
rzut dyskiem
Daria Zabawska
rzut młotem
Malwina Kopron, Anita Włodarczyk (Q), Paweł Fajdek (Q), Wojciech Nowicki (Q)
rzut oszczepem
Maria Andrejczyk, Marcin Krukowski, Cyprian Mrzygłód
siedmiobój
Adrianna Sułek-Schubert (Q)
chód na 20 kilometrów
Katarzyna Zdziebło, Artur Brzozowski, Maher Ben Hlima (Q)
sztafeta 4 x 100 metrów
kobiety
sztafeta 4 x 400 metrów
kobiety, mężczyźni
sztafeta mieszana 4 x 400 metrów
Polska
sztafeta mieszana w chodzie sportowym na dystansie maratońskim
Polska
* kwalifikacja na podstawie wyniku lepszego od ustalonego minimum
Czytaj więcej:
Porażka kadry Polski. "Dawno nie mieliśmy tak słabej sytuacji"
Fajdek o najtrudniejszej chwili w karierze