Paweł Fajdek nie ustaje w próbach nagłośnienia problemu hejtu dotykającego polskich sportowców. Już chwilę po zakończeniu igrzysk olimpijskich w Paryżu pięciokrotny mistrz świata w rzucie młotem opublikował mocny wpis w swoich mediach społecznościowych, w którym wziął w obronę kolegów z reprezentacji Polski.
35-latek przekonywał, że żaden ze sportowców, któremu nie udało się uzyskać dobrego wyniku w Paryżu, nie zrobił tego celowo.
"Igrzyska to także okazja dla hejterów ,którzy przy takich okazjach wylewają wszystko co najgorsze a w przypadku braku medali okazują swoje niezadowolenie poprzez atakowanie i wyśmiewanie ludzi , którzy poświęcili się całkowicie przez ostatnie lata, żeby najpierw móc się na Igrzyska zakwalifikować a następnie spełniać swoje marzenia i zaspokoić oczekiwania kibiców walcząc o jak najlepsze rezultaty i miejsca na podium" - pisał.
Już w cytowanym wpisie Fajdek przestrzegał, że taki hejt może wyrządzić ogromne szkody polskiemu sportowi. Myśl rozwinął w wywiadzie z WP SportoweFakty przeprowadzonym tuż przed ostatnim Memoriałem Kamili Skolimowskiej w Chorzowie.
- Niestety takie zachowanie "kibiców" mocno zniechęca zwłaszcza młodych sportowców. Oni nie zawsze mają oparcie w domu czy wśród przyjaciół. Bez tego trudno sobie poradzić, a naturalnym krokiem w takiej sytuacji jest rezygnacja ze sportu. Przecież nikt nie chce być ciągle wyśmiewanym publicznie, że nie jest mistrzem świata. To naprawdę przykre - przekonywał.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie Neymar wraca do gry. Odbył wyjątkowy trening
- W Polsce jest wielu sportowców, którym takie zachowanie może zakończyć kariery. Efekt będzie taki, że za kilka czy kilkanaście lat nie będzie komu pojechać na igrzyska olimpijskie, a nawet grać na WF-ie - grzmiał.
Słowa doświadczonego sportowca brzmią niezwykle alarmująco. Czy naprawdę grozi nam utrata utalentowanych zawodników, których od kontynuowania kariery odstraszy internetowy hejt? - Jest to dość czarny scenariusz - mówi nam pytana o słowa Pawła Fajdka psycholog sportu Magdalena Malinowska.
Jej zdaniem kluczowe są powody, dla których młodzi sportowcy zdecydowali się na uprawianie swojej dyscypliny sportu. - Kluczowe są pytania o motywację. Z wyników badań wynika, że są trzy główne czynniki rezygnacji młodych sportowców z kariery - kontuzje, brak infrastruktury i brak wsparcia rodziców lub trenera.
- Jeśli naprawdę kochają dyscyplinę, ten czynnik może z kolei chronić przed podjęciem decyzji o rezygnacji. Niezwykle istotna jest też indywidualna odporność na komentarze. Jak odbieram słowa naszego sportowca? Jako próbę zwrócenia uwagi na problem hejtu i edukację kibiców. By choć w kilku przypadkach ktoś zastanowił się przed kliknięciem "enter" - ocenia Malinowska.
Podobnie słowa Pawła Fajdka komentuje Julia Chomska-Kuffel.
- Na pewno mówienie o hejcie jest edukacyjne, warto o tym mówić, by może potem kanapowy kibic trzy razy się zastanowił, zanim usiądzie do komputera - zapewnia nas psycholog sportu. - Fajnie, że starsi sportowcy wyciągają ten temat i martwią się o młodszych kolegów. To sygnał, że praca nad stroną psychiczną powinna być obowiązkowa od najmłodszych lat.
Co do obaw o odporność psychiczną młodych zawodników i możliwy wpływ obraźliwych komentarzy na ich dalszą karierę, nasza ekspertka jednak uspokaja.
- Jeszcze nigdy nie usłyszałam z ust młodego zawodnika, że obawia się o komentarze na jego temat w internecie. To po prostu zbyt dalekosiężna wizja - tłumaczy.
Magdalena Malinowska przekonuje, że wszystko jest kwestią indywidualną. - Praca nad sferą mentalną od młodego wieku utrwala w sportowcach odpowiednie strategie na radzenie sobie z porażkami i komentarzami. Bardzo dużo można wypracować, jednak taka impreza jak igrzyska olimpijskie jest przecież unikalna, to duże wydarzenie w życiu każdego z zawodników. I może przytłoczyć lub wpłynąć negatywnie na wynik sportowy.
Obie nasze rozmówczynie zgadzają się także w innej kwestii. Nie mają wątpliwości, że temat radzenia sobie z krytyką (lub hejtem) powinien być podejmowany wśród sportowców od najmłodszych lat. Zwłaszcza, jeśli uwierzy się w poniższe słowa Fajdka:
- Gdy porównuję relacje zawodników z innych krajów, to wychodzi na to, że nasze społeczeństwo jest pod tym względem najgorsze. U nas brak szacunku jest przeogromny i praktycznie powszechny. Popełniliśmy chyba jakiś błąd systemowy, bo takie zachowanie w internecie już dawno powinno być tępione. "Fani" czują się jednak bezkarni.
Podczas igrzysk w Paryżu głos ws. obraźliwych komentarzy zabrała też m.in. Maria Andrejczyk, która prosiła wszystkich o zrozumienie i niewyśmiewanie jej młodszych kolegów i koleżanek z reprezentacji Polski.
- To jest niesamowicie smutne, bo poświęcamy zdrowie fizyczne, psychiczne, żeby w ogóle się na igrzyskach znaleźć. A potem jakiś random w internecie zbiera tysiące polubień za to, że nam naubliża. To naprawdę łamie nam serca. Ja mam do tego dystans a mówię o tym głośno, żeby zostało to zauważone. Chciałabym, żeby inni sportowcy też podchodzili do tego zdroworozsądkowo, bo widzę, jak niektórzy przeżywają. Wszyscy wywalczyli sobie miejsce na tych igrzyskach, a są nazywani turystami - komentowała oszczepniczka.
Jak wyłapywać i karać obrażające osoby? Przypomnijmy, że w czerwcu tego roku członkowie partii Polska 2050 rozpoczęli pracę nad ustawą antyhejterską, doszło do pierwszego posiedzenia zespołu parlamentarnego w tej sprawie.
Receptą na anonimowy hejt miałaby być możliwość złożenia do sądu tzw. "ślepego pozwu" przez ofiarę i zażądanie przez sąd od administratora danej strony internetowej ujawnienia indywidualnego numeru IP sprawcy.
Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty