W środę 4 września doszło do wydarzeń niecodziennych. Na obiekcie Letzigrund w Zurychu, gdzie odbywać się będzie Diamentowa Liga, doszło do starcia tytanów lekkoatletyki. Nie byłoby w tym nic zaskakującego, gdyby nie konkurencja, w jakiej się zmierzyli.
Armand Duplantis oraz Karsten Warholm, bo o nich mowa, wzięli udział w... biegu na 100 metrów. O ile udział Norwega nie jest niespodzianką (specjalizuje się w biegu na 400 m przez płotki), o tyle występ pierwszego z wymienionych już tak.
24-latek rzecz jasna kojarzony jest wyłącznie ze skokami o tyczce. Sprawdził się jednak w innej roli. Wydawać by się mogło, że amerykańsko-szwedzki zawodnik będzie bez szans w starciu z Warholmem. Tak obstawiali także bukmacherzy.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: pogromca Błachowicza złapał oponę. Kilkanaście sekund i po sprawie!
Nic bardziej mylnego. Duplantis wystrzelił z bloków startowych i pomknął po zwycięstwo. Linię mety przekroczył z czasem 10,37 s. Warholm ukończył rywalizacje po 10,47 s. Organizatorem tego niecodziennego wydarzenia był Red Bull.
- Jestem bardzo zadowolony i pełen emocji - mówił przed kamerami Duplantis tuż po biegu. - Muszę oddać to Mondo. Pokonał mnie uczciwie i sprawiedliwie, bez dwóch zdań. Szybko wyskoczył z bloków. Gratulacje - dodawał Warholm.
Dodajmy, że obaj sportowcy tuż przy ciele mieli zamocowane mikrofony, dzięki czemu zgromadzeni na stadionie kibice mogli usłyszeć oddechy zawodników. To tylko jeszcze bardziej podkręciło atmosferę na obiekcie.
Przypomnijmy, że Duplantis jest rekordzistą świata w skoku o tyczce (wynik 6,26 m uzyskał w sierpniu, na Memoriale Kamili Skolimowskiej w Chorzowie). Co ciekawe, ten czas dałby tytuł Mistrza Polski w biegu na 100 metrów w roku 2024 roku.
Zobacz także:
Zarzuty pod adresem Swobody. Wygadała się u Wojewódzkiego
Skandal w Paryżu. "Szukali" pretekstu, aby zaszkodzić Polce?