Wygląda obłędnie. Nie przejmuje się hejtem. "Mam do tego dystans"

W tym roku osiągnęła wielki sukces w postaci srebrnego medalu Halowych Mistrzostw Świata w sztafecie 4 x 400 metrów. Do tego dochodzą medale mistrzostw Polski i młodzieżowych mistrzostw Europy. Nie ma wątpliwości, że Anastazja Kuś wyrasta na wielką gwiazdę polskiej lekkoatletyki.

18-latka dodatkowo dobrze wie, jak przyciągać uwagę kibiców. Biegaczka jest aktywna na Instagramie, gdzie często publikuje sesje zdjęciowe. Miała nawet okazję pojawić się na okładce polskiej edycji magazynu "Vogue".

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: cudowna figura 40-latki! Polka zebrała masę komplementów

Ma to swoje plusy i minusy. Z jednej strony jest coraz bardziej rozpoznawalna i przyciąga sponsorów, a z drugiej musi mierzyć się z hejtem w sieci. Opowiadała o tym, razem ze swoim ojcem Marcinem Kusiem, w podcaście "Cały ten Majdan" w Przeglądzie Sportowym Onet.

- Bardzo często pojawiają się komentarze: "mniej zdjęć, więcej treningu". A nie spotkaliśmy się nigdy z komentarzem, np: "mniej pianina, więcej treningu" - mówił Marcin Kuś, który był profesjonalnym piłkarzem i siedem razy wystąpił w reprezentacji Polski.

Anastazja przyznała, że ma świadomość, że budowanie własnej marki w internecie jest bardzo ważne. Hejt jednak nie robi na niej większego wrażenia i zapewnia, że jest na niego odporna.

- Mam do tego dystans. Wiem jak działa internet, bo się wychowałam na tym. Ten hejt zawsze będzie, im bardziej jesteś na świeczniku, tym bardziej się będzie pojawiał - wytłumaczyła.

Uzdolniona biegaczka na temat hejtu mówiła także w WP SportoweFakty kilka miesięcy temu. Wówczas tak tłumaczyła, dlaczego ludzie ją atakują w sieci (cały wywiad TUTAJ).

- Jedni mnie kochają, inni nienawidzą i stąd ten hejt. Potrafię to sobie jednak wytłumaczyć. Jestem po prostu inna niż wszyscy, wyróżniam się na tle pozostałych, nie jestem nijaka. Z tego powodu ludzie po prostu skupiają się na mnie. Jedni chwalą i kibicują, a inni hejtują.