Reprezentant Polski po tym, jak dwa tygodnie temu w Poczdamie pobił rekord kraju skacząc 6 metrów, rozbudził apetyty kibiców. Na razie jednak 24-letni tyczkarz spuszcza nieco z tonu, by szczyt formy przypadł na Halowe Mistrzostwa Europy w Belgradzie.
- Zadbaliśmy trochę o zdrowie z trenerem, dzięki czemu mogliśmy nieco mocniej potrenować. Myślę, że jeśli ustabilizuję się technicznie, mogę regularnie skakać 5,90. To jest mój cel. 6 metrów sobie zostawiam na przyszłość. Jeśli będę ustabilizowany, to gdzieś w przyszłości dopiero będzie ten "strzał" - zapowiedział Piotr Lisek.
Brązowy medalista halowych mistrzostw świata sprzed roku ma świadomość, że jego ostatnie występy nieco rozbudziły apetyty kibiców.
- Ja wiem, że rozbudziłem chęci na 6,01, ale muszę zaznaczyć, że każda wysokość powyżej 5,80 mnie satysfakcjonuje. W Łodzi osiągnąłem 5,87 w trzeciej próbie. Było gorąco, ale to jest wynik, który mniej zadowala - powiedział Lisek.
ZOBACZ WIDEO Natalia Partyka: nie myślę o końcu kariery, mogę grać nawet przez 10 lat
Drugi w konkursie skoku o tyczce podczas Orlen Cup w Łodzi był Paweł Wojciechowski. Zanosi się więc na zaciętą konkurencję pomiędzy dwoma reprezentantami Polski.
- Paweł zapowiedział mi walkę i ja mu też. Powiedziałem, że nie odpuszczę. Super, że możemy rywalizować w Polsce, bo każdy się nakręca i mam nadzieję, że będziemy razem walczyć w Belgradzie - oznajmił rekordzista Polski.
Konkurs skoku o tyczce podczas Halowych Mistrzostw Polski w Toruniu zaplanowany jest na niedzielę.