W sierpniu odbędą się lekkoatletyczne mistrzostwa świata. Dla wielu kibiców będzie to smutna impreza. W Londynie profesjonalną karierę zakończy Usain Bolt, który od lat jest uznawany za najszybszego człowieka na świecie.
"Błyskawica" już zaczął żegnać się z fanami. Na początek zorganizował pożegnalną imprezę na Jamajce. W miejscowości Kingston 30 tys. kibiców przyszło zobaczyć jeden z ostatnich biegów idola.
Bolt wystartował na 100 metrów i jak zawsze nie miał sobie równych. Nie był to jednak rewelacyjny start w jego wykonaniu. Metę przekroczył z czasem 10,03 sekund, a potem był bardzo krytyczny wobec siebie.
- Nie sądzę, że kiedykolwiek byłem tak zdenerwowany, biegając 100 m. Być może był to jeden z moich najgorszych biegów. To jednak było spowodowane tym, że bardziej obawiałem się o kontuzję i chciałem zrobić show dla kibiców - mówił po zawodach.
ZOBACZ WIDEO Robert Lewandowski: Cieszą mnie trzy gole, ale bardziej punkty
Fani na pewno długo nie zapomną pożegnania z 30-letnim sprinterem. Po zwycięstwie przebiegł rundę honorową, a kibice tańczyli, machali flagami i śpiewali. W tym czasie nad stadionem rozbłysły fajerwerki, a Bolt wykonał swoją słynną pozycję do zdjęć.
Usain Bolt's does his signature pose one last time on home soil in Jamaica. The legend is retiring this year. #UsainBolt pic.twitter.com/YKLDPxMShf
— Joseph Beyanga (@Akeda4) 11 czerwca 2017
- To wszystko pokazuje, że to, co zrobiłem w życiu, to wielka sprawa. Nigdy nie spodziewałem się, że dla mnie zapełni się cały stadion - dodał sprinter.
Jamajczyk jest najszybszym człowiekiem na świecie. To do niego należą rekordy świata na 100 m (9,58) i 200 m (19,19). W bogatym dorobku ma m.in. osiem złotych medali IO oraz jedenaście tytułów mistrza świata.
zajmie się pewnie czym innym - będzie przecież coś robił...