MŚ Londyn 2017. Marcin Krukowski idzie po swoje

PAP/EPA / Marcin Krukowski podczas eliminacji rzutu oszczepem na mistrzostwach świata w Londynie
PAP/EPA / Marcin Krukowski podczas eliminacji rzutu oszczepem na mistrzostwach świata w Londynie

Dwa lata temu myślał o startowaniu w barwach innego kraju. Dziś jest rekordzistą Polski i kandydatem do medalu na mistrzostwach świata w Londynie. Oszczepnik Marcin Krukowski idzie po swoje i przekonuje, że może rzucać w okolicach 90 metrów.

W tym artykule dowiesz się o:

Z Londynu Tomasz Skrzypczyński 
Wypleniony patriotyzm

To był szok. Choć w środowisku dało się słyszeć, że relacje Marcina Krukowskiego i trenującego go ojca z Polskim Związkiem Lekkiej Atletyki nie były najlepsze, informacja o tym, że oszczepnik nie wyklucza zmiany obywatelstwa, zaskoczyła wszystkich.

- Działacze PZLA wyplenili ze mnie pokłady patriotyzmu - mówił w lipcu 2015 roku. Wtedy Krukowski udzielił głośnego wywiadu "Przeglądowi Sportowemu", w którym zwierzył się ze swoich problemów.

Okazało się, że związek nakazał mu zmianę szkoleniowca. Jego jednak zdaniem zmiana trenera na rok przed igrzyskami olimpijskimi byłaby zbyt ryzykowna.W efekcie działacze... zabronili mu wstępu na tereny warszawskiej AWF, gdzie dotychczas trenował.

Krukowski musiał więc ćwiczyć na obiektach stołecznej Skry, gdzie warunki do zajęć są ekstremalne. - Na siłowni było tak zimno, że gryf sztangi przyklejał się do rąk. Musieliśmy przez godzinę nagrzewać salę, by móc cokolwiek zrobić, a i tak ćwiczyliśmy w rękawiczkach - zdradził.

- Z kolei gdy na dworze mróz, rzucamy w trzech dresach, czapce i rękawiczkach. Bez rozbiegu, bo na śniegu to nie ma sensu - ujawnił fakty zawodnik.

ZOBACZ WIDEO Adam Kszczot: Afrykańczycy się mnie boją, ale spisek to za dużo powiedziane

O krok od rezygnacji

Zażenowany zachowaniem PZLA oszczepnik wyznał wtedy, że... poważnie myśli o zmianie obywatelstwa.

- Jestem patriotą jak ojciec, ale działacze PZLA trochę patriotyzmu ze mnie wyplenili. Rozwijam się, a zamiast pomocy rzucają mi kłody pod nogi. Dlatego gdyby jakiś kraj zaproponował mi zmianę barw, rozważyłbym to. Ojciec powiedział, że to rozumie - powiedział.

Sprawa ostatecznie ucichła i do żadnej zmiany nie doszło. Rok później znów jednak napięcie na linii Krukowski - PZLA wzrosło. Okazało się, że związek wykreślił jego ojca ze składu ekipy, która poleciała na igrzyska do Rio de Janeiro na ostatnie treningi przed startem. Ostatecznie Krukowski senior pojawił się w Brazylii tuż przed zawodami.

- To zawirowania spowodowane niekompetencją lub złośliwością szefa szkolenia Polskiego Związku Lekkiej Atletyki - mówił wtedy Michał Krukowski, były mistrz Polski w dziesięcioboju.

W Rio jego syn zaliczył nieudany występ. Zajął dopiero 15. miejsce i odpadł już w eliminacjach.

Przełom

12 miesięcy później Marcin Krukowski jest jednak w zupełnie innym miejscu. 21 lipca tego roku zawodnik pobił 15-letni rekord Polski, rzucając na mistrzostwach Polski w Białymstoku 88,09. - To dla mnie przełom, nie spodziewałem się takiego rezultatu - mówił zaskoczony.

Od razu wskoczył tym samym do czołówki najlepszych zawodników sezonu. Na mistrzostwa świata w Londynie przyjechał z piątym najlepszym wynikiem 2017 roku. W czwartek wystartował w eliminacjach. Nie były one dla niego spacerkiem - wymaganą odległość kwalifikacyjną (83.00) osiągnął dopiero w ostatniej próbie.

- Nie miałem żadnych obaw przed trzecią serią. Wiedziałem po prostu, że muszę rzucić daleko, nie czułem dodatkowej presji. Czy to dobry znak? Chyba tak. Mam nadzieję, że w finale będzie dobrze - powiedział wyluzowany 25-latek.

Ponadto przyznał wprost, że nie widzi przeciwwskazań, by w sobotnim finale nie zbliżyć się do własnego rekordu Polski, a nawet go poprawić. - A czemu nie? Po mistrzostwach Polski nie mam żadnych barier w głowie. Wiem, na co mnie stać - wyznał.

Zdradził również, że relacje na linii Krukowscy - PZLA znacznie się poprawiły. Związek załatwił mu obozy zagraniczne i nie musiał się męczyć w niskich temperaturach. - Wreszcie trenowałem w komforcie. Stąd wzięły się lepsze wyniki - powiedział zadowolony.

Czego możemy spodziewać się w niedzielnym finale? Wydaje się, że walkę o złoto stoczą między sobą Niemcy - Thomas Roehler i Johannes Vetter, którzy regularnie rzucają w tym sezonie powyżej 90 metrów. Ale trzecie miejsce na podium pozostaje wolne. Jednym z kandydatów do jego zajęcia na pewno jest reprezentant Polski

Źródło artykułu: