MŚ Londyn 2017. Wojciech Nowicki - "Bocian" z brązu, który wychodzi z cienia mistrza świata

Za miotanie wziął się bardzo późno, bo dopiero w wieku 18 lat. Gdy pierwszy raz stanął w kole, ważył tylko 76 kg przy 196 cm wzrostu, przez co zyskał pseudonim "Bocian". Wojciech Nowicki - inżynier z brązu, który wychodzi z cienia Pawła Fajdka.

Maciej Kmita
Maciej Kmita
Wojciech Nowicki podczas MŚ w Londynie PAP / PAP/Bartłomiej Zborowski / Wojciech Nowicki podczas MŚ w Londynie
Długo był tylko "tym drugim", który przez lata z zazdrością spoglądał na Pawła Fajdka z niższych stopni podium. Bycie w cieniu najlepszego młociarza świata ujmą na honorze nie jest, ale nie zaspokaja ambicji giganta z Białegostoku. Zresztą permanentne nienasycenie stale motywuje Wojciecha Nowickiego do systematycznych postępów. Gdy podczas Igrzysk Olimpijskich 2016 w Rio de Janeiro sięgnął po brąz, daleko mu było do euforii, jaka powinna towarzyszyć największemu sukcesowi w karierze.

- To tylko albo aż brąz. Jestem zawiedziony swoim rzucaniem. Było mnie stać na rekord życiowy. Wy uważacie, że jest świetnie, bo mam brązowy medal. Ja jednak patrzę na to od strony jakości moich rzutów, a ona była fatalna - mówił dziennikarzom po finale olimpijskiego konkursu.

Nim wziął do ręki młot, grał w piłkę nożną w Jagiellonii Białystok, ale szybko dał sobie spokój z futbolem. Z jego drużyny trampkarzy wybił się jedynie Grzegorz Sandomierski. Uczestnik Euro 2012 to notabene jego kolega z klasy w podstawówce. Za miotanie Nowicki wziął się dopiero w wieku 18 lat, czyli stosunkowo późno. Do tego był kompletnie nieprzygotowany do uprawiania nowej dyscypliny. Gdy pierwszy raz stanął w kole, ważył ledwie 76 kg przy 196 cm wzrostu, przez co koledzy z Podlasia Białystok ochrzcili go "Bocianem". Dziś jest cięższy o 60 kg i jedenaście krążków z brązu (6), srebra (4) i złota (1).

Początkowo nie wiązał ze sportem dużych nadziei. Postawił na naukę i w 2013 roku został magistrem inżynierem o specjalności automatyka-robotyka na Wydziale Mechanicznym na Politechnice Białostockiej. Gdy jednak kończył studia, był już utytułowanym lekkoatletą - miał w CV dwa brązowe medale mistrzostw Polski, a kilka tygodni po obronie został wicemistrzem Polski. W Toruniu wyprzedził wówczas między innymi Fajdka, który niespełna miesiąc później został w Moskwie najmłodszym mistrzem świata w historii dyscypliny.

ZOBACZ WIDEO Piotr Lisek o skokach na tyczkach Bubki: Zapamiętam ten dzień

Karierę Nowickiego cechuje postęp w tempie jednostajnie przyspieszonym. Przełomowy był dla niego rok 2015, kiedy zaznaczył swoją obecność na arenie międzynarodowej. Do mistrzostw świata w Pekinie jego największym sukcesem poza Polską było zajęcie piątego miejsca na MME 2011 i Uniwersjadzie 2013, a obie te imprezy wygrał oczywiście Fajdek. W Chinach rodak też rzucił dalej (80,88) od niego, ale za to wynik 78,55 pozwolił Nowickiemu na zdobycie brązowego medalu. Mało brakło, a białostoczanin sięgnąłby po srebro - miał identyczny wynik co Dilszod Nazarow, ale przegrał z nim przez nieco słabszy drugi rezultat.

Z pekińskiej sceny Nowicki przedstawił się światowej publiczności, a przy najbliższej okazji udowodnił, że udany występ w Państwie Środka nie był tylko jednorazowym wyskokiem, tylko wkroczeniem do elity. Lato 2016 roku było świetne w jego wykonaniu. W lipcu został brązowym medalistą mistrzostw Europy, a kilka tygodni później wrócił z IO w Rio de Janeiro bogatszy o brąz, choć jeszcze rok wcześniej planował, że olimpijskie podium zaatakuje dopiero w 2020 roku.

To, co najlepsze w jego karierze, nadeszło zdecydowanie szybciej, niż zakładał. W czerwcu podczas mityngu Zlata Tretra 2017 w Ostrawie jako szósty Polak w historii przekroczył magiczną granicę 80 metrów, a miesiąc później podczas mistrzostw Polski, które odbyły się w jego rodzinnym Białymstoku, poprawił "życiówkę" na 80,47. Ten wynik pozwolił mu pokonać Fajdka i sięgnąć po pierwsze w karierze złoto. A dla rekordzisty Polski (83,44) była to pierwsza porażka w tym roku - wcześniej Fajdek wygrał wszystkie konkursy, w których brał udział.

Przed trzema tygodniami Nowicki nieśmiało wychynął z cienia Fajdka. W Londynie nie wykonał kolejnego kroku, ale powtórzył sukces sprzed dwóch lat i umocnił swoją pozycję w światowej czołówce. Człowiek z brązu - to też brzmi dumnie.

Wojciech Nowicki wyjdzie kiedyś z cienia Pawła Fajdka?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×