MŚ Londyn 2017. O dwóch takich, co nie mogą ze sobą żyć

Obaj mają ze sobą mnóstwo wspólnego. Obu trenują kobiety, obaj zdobywają regularnie medale wielkich imprez i dbają o to, by rzut młotem nazywano na świecie polską specjalnością. Pawła Fajdka i Wojciecha Nowickiego wiele łączy, ale równie dużo dzieli.

Tomasz Skrzypczyński
Tomasz Skrzypczyński
PAP/EPA

- Wspólne wakacje? Nawet jakby płacili, to nie ma mowy!

Na mistrzostwa świata w Londynie jechali jako numer jeden i numer dwa rzutu młotem w 2017 roku i nie zawiedli oczekiwań kibiców. Paweł Fajdek zdobył trzeci w swojej karierze złoty medal tej imprezy, Wojciech Nowicki sięgnął po brąz. Bardziej niezadowolony z trzeciej pozycji zawodnika z Białegostoku, niż on sam, był jego kolega.

Przypomnijmy, że przez długi czas Nowicki zajmował drugą pozycję i dopiero w ostatniej serii wyprzedził go Rosjanin Walery Pronkin (startujący pod neutralną flagą).

- Poszedłem do toalety, wracam, a tu Wojtek nagle na trzecim miejscu. Wkurzyłem się na niego! Na pewno następnym razem już nie wyjdę do toalety, bo wszystko mnie ominęło jak na walce Gołoty - powiedział wtedy z uśmiechem Fajdek, nawiązując oczywiście do słynnego skeczu Marcina Dańca.

ZOBACZ WIDEO Kontrowersje w meczu Realu. Ramos wyleciał z boiska [ZDJĘCIA ELEVEN]

Dzień po finale obu już dopisywały humory. Gdy siedząc obok siebie rozmawiali z polskimi dziennikarzami, najwięcej frajdy sprawiało obserwowanie interakcji między nimi.

Fajdek uważany jest za choleryka, choć sam broni się przed takimi określeniami. - Jestem wybitnie spokojnym człowiekiem! Zdarzają się jednak dni, gdy nie mamy wpływu na swoje samopoczucie, a trening trzeba zrobić. Jest to strasznie męczące, gdy przez dwie godziny nic nie wychodzi - ocenia sam siebie.

Nowicki z kolei cichy, spokojny, nieco flegmatyczny. Pozory jednak mylą. - Staram się być spokojny, jak mnie trenerka wyprowadzi z równowagi, to nie jest różowo - przekonuje, mając na myśli Malwinę Wojtulewicz. - Przecież jesteś oazą spokoju! - przekomarza się Fajdek.

- Ale to trzeba mnie naprawdę porządnie wyprowadzić z równowagi, a ona to potrafi i bywa różnie. Ale potrafimy się szybko dogadać, pogodzić, nie ma z tym problemu. Ona też to rozumie i jest wyrozumiała. Najważniejsze, że praca przynosi efekty.

- No tak, wulkan też się budzi raz na jakiś czas - podsumowuje złoty medalista MŚ w Londynie. Jemu również zdarzają się na treningach trudne momenty i nie ma znaczenia, czy jego trenerka Jolanta Kumor jest akurat obok.

- Jeżeli coś mi nie wychodzi, to jestem takim typem człowieka, że mocno się irytuję samym sobą. Nie patrzę wtedy, czy trenerka stoi obok mnie dwa, czy dziesięć metrów. Jeśli wymaga tego sytuacja, to trzeba sobie nawrzucać - mówi wprost.

Obok żeńskich sztabów szkoleniowych obu łączą także dzieci, bo córki młociarzy są niemal w tym samym wieku. Jednak i w tym temacie szybko pojawiają się różnice. Fajdek zabiera ze sobą najbliższą rodzinę gdzie tylko może, Nowicki ma inne podejście.

- Muszę mieć przede wszystkim spokój. Na szczęście żona to rozumie, wspiera mnie i nie robi problemów, gdy musi zająć się wszystkim pod moją nieobecność - ocenia białostoczanin. Fajdek szybko decyduje się na żart:

- Wiecie, jak Wojtek pilnuje córki na rowerze? W przysiadzie i zgięty w pół!
- Ty taki mądry jesteś i się śmiejesz!
- Bo ja się wycwaniłem i kupiłem jej auto na pilota!

Żartów nie brakuje również w temacie gier komputerowych, które podczas zgrupowań - czy takich imprez jak w Londynie - pochłaniają wiele wolnego czasu.

- Ja FIFA i Counter Strike. W Londynie ta druga gra, bo przy pierwszej traciłem zbyt dużo nerwów przez zacinający się internet. Wojtek? On chyba coś innego...
- Tak, ja w Diablo. Zdarza mi się zagrać rundkę...
- Haha, tak, czterogodzinna rundka!
- No i kto to mówi! To tobie się pady rozładowują!

Miny obu zawodników robią się już poważne, gdy chcemy porozmawiać na temat dopingu w lekkiej atletyce. - Mnie o doping zapytano raz, w Rosji. Spytano o rekord świata Jurija Siedycha. Odpowiedziałem, że przepraszam bardzo, ale nie chcę odpowiadać, bo mogę stąd nie wyjechać - ujawnia Fajdek. - To nie jest w porządku, że tacy ludzie, którym udowodniono już po dwa-trzy razy stosowanie dopingu, są dopuszczani do startów. Podanie ręki? Tak, bo tego wymaga kultura, ale sam nie zamierzam do nich podchodzić - mówi Nowicki.

On jeszcze w sierpniu planuje wyruszyć na zasłużony odpoczynek. Plan? Góry i aktywne spędzanie czasu. Jednak nie wszyscy wierzą, że Nowickiemu uda się zdobyć szczyty polskich Tatr. Oczywiście króluje w tym Fajdek.

- Mam zaplanowany urlop z żoną w sierpniu w Zakopanem. Lubię aktywny wypoczynek i zamierzam chodzić po górach. Córki tym razem nie będzie z nami, zostanie u dziadków...
- Uuuu... No to ja już widzę te twoje góry!
- Ale się o mnie martwi, co?

Choć sympatia do siebie obu najlepszych polskich młociarzy jest widoczna gołym okiem, nie ma szans, by wakacje spędzili razem. - Wspólne wakacje z Pawłem? Nawet jakby płacili, to nie ma mowy! - mówi z uśmiechem Nowicki. - Raz byliśmy na obozie i zdecydowanie wystarczy. Teraz jest idealnie - dodaje kolega z kadry.

Naprawdę jest idealnie. W ostatnich czterech latach obaj młociarze wywalczyli dla Polski aż dziewięć medali na największych imprezach międzynarodowych. Stali się gwiazdami, choć obaj uważają się za zwykłych facetów rzucających żelastwem ważącym 7,26 kg. Daleko im do salonów i celebrytów.

- Ja dostałem ze dwa lata temu zaproszenie do "Tańca z Gwiazdami", ale odmówiłem. Powiedziałem, że za słabe mają podłogi. Naprawdę, my się tak pięknie kręcimy sami w kole, że nie potrzebujemy do tego partnerek - kończy Paweł Fajdek.

Czy Paweł Fajdek i Wojciech Nowicki staną na podium przyszłorocznych ME w Berlinie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×