Były psycholog Adama Małysza tajemnicą sukcesu Kamili Lićwinko

PAP / Bartłomiej Zborowski / Reprezentantka Polski w skoku wzwyż Kamila Lićwinko z brązowym medalem MŚ
PAP / Bartłomiej Zborowski / Reprezentantka Polski w skoku wzwyż Kamila Lićwinko z brązowym medalem MŚ

Kamila Lićwinko zdobyła w sobotę brązowy medal w skoku wzwyż na mistrzostwach świata w Londynie. Polkę do zawodów świetnie przygotował były psycholog Adama Małysza, prof. Jan Blecharz. To on, obok trenera Michała Lićwinki, stoi za sukcesem 31-latki.

Kibice w Polsce usłyszeli o Blecharzu 17 lat temu, gdy w kraju na dobre zaczęła rozkręcać się "małyszomania". To właśnie 63-letni obecnie profesor był dla Małysza jedną z najważniejszych osób, "czyścił" jego głowę, a dwa lata wcześniej - uratował go dla skoków, gdy Orzeł z Wisły chciał kończyć karierę.

Dzięki pomocy Blecharza oraz współpracującego z nimi fizjologa Jerzego Żołędzia, Małysz wspiął się na wyżyny. Krakowskiego profesora poznała wtedy cała Polska, ale mimo sukcesów w 2003 roku jego kontrakt z PZN nie został przedłużony i Blecharz wrócił na uczelnię.

Dziesięć lat później wkroczył do świata lekkiej atletyki i rozpoczął pracę z naszą reprezentacją. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Z mistrzostw świata w Zurychu w 2014 roku kadra przywiozła 12 medali. To był ogromy sukces, tym bardziej, że dwa lata wcześniej na imprezie w Helsinkach Polacy wywalczyli tylko cztery krążki.

Ta współpraca trwa do tej pory. I wciąż przynosi efekty. Jednym z nich był brązowy medal Lićwinko. 31-latka po nieudanych igrzyskach w Rio chciała kończyć karierę. Ale postanowiła walczyć. I w sobotnim konkursie ta walka przyniosła jej upragniony sukces.

Z Blecharzem lekkoatletka poznała się w 2013 roku. To on, wraz z trenerem (a prywatnie mężem) Michałem Lićwinką, odmienił jej spojrzenie na sport. Zmiany zachodziły stopniowo - w treningu i w głowie. Lićwinko długo pracowała, by nie nakładać na siebie presji, ale też bardziej wierzyć w swoje możliwości. W sobotę przyniosło jej to medal.

Polka zaczęła konkurs słabo, kilkukrotnie strąciła poprzeczkę na niższych wysokościach. Dwie pomyłki miała też na 1,97 m. Wtedy już nie rywalizowała z przeciwniczkami, ale z własnymi słabościami. - Na każdej wysokości walczyłam sama ze sobą. I pierwszy raz w życiu się nie poddałam - mówiła później. Trzeci skok był odpowiedni i zapewnił jej medal.

Kilka godzin przed sobotnim konkursem Lićwinko spotkała się z Blecharzem w hotelowym lobby. Piła kawę, rozmawiali. Profesor odpowiednio "nastroił" ją na konkurs, a ona została pierwszą Polką w historii, która zdobyła medal mistrzostw świata w skoku wzwyż.

ZOBACZ WIDEO Piotr Lisek o skokach na tyczkach Bubki: Zapamiętam ten dzień

Komentarze (1)
avatar
Andy Iwan
13.08.2017
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Blecharz specjalista od skoków jest jeszcze jeden od fortepianu -dobre nazwisko sukcesu