Zamienia bieżnię na ulicę. Mohamed Farah rozpoczyna nowe życie

Getty Images / Dan Mullan/Staff / Na zdjęciu: Mo Farah
Getty Images / Dan Mullan/Staff / Na zdjęciu: Mo Farah

Wiele w życiu przeszedł. W wieku ośmiu lat został rozdzielony z bratem bliźniakiem, podejrzewano go o stosowanie dopingu, a nawet o... terroryzm. Teraz Mohamed Farah pożegnał się z brytyjskimi kibicami. Ale ze sportu nie rezygnuje.

Na mityngu Diamentowej Ligi w Birmingham pojawiło się wiele sław lekkoatletyki, ale oczy kibiców zgromadzonych na Alexander Stadium skierowane były głównie na niego. Najpierw odbył rundę honorową w bentleyu z otwartym dachem, pozdrawiając publiczność. Później zaś pobiegł - na 3000 m - po raz ostatni na bieżni podczas zawodów w Wielkiej Brytanii (ze "stadionowym" bieganiem definitywnie pożegna się 24 sierpnia w Zurychu).

Fani przyszli, by zobaczyć pożegnalne zwycięstwo Mo Faraha i faworyt ich nie zawiódł. Miał tak duża przewagę, że przekraczając linię mety, pozwolił sobie na wykonanie "Mobota" - charakterystycznego gestu, z którego znany jest od wielu lat.

Nigdy więcej dla Wielkiej Brytanii

Później uklęknął i ucałował bieżnię, przyjął gratulacje od rywali i podszedł do Andrew Butcharta. W ten sposób dokonała się symboliczna zmiana warty. 34-letni Farah wręczył młodszemu o osiem lat koledze swoją reprezentacyjną koszulkę. - "Przejmij to ode mnie". To była moja wiadomość dla Andy'ego - mówił Farah. Butchart, który nie ma na razie w dorobku wielkich sukcesów, był w lekkim szoku. - Powiedział mi: "Teraz to twój czas, by błyszczeć". Jest dla mnie ogromną inspirację. Ciężko będzie podążyć jego śladami, ale zrobimy wszystko, co w naszej mocy - mówił pochodzący ze Szkocji biegacz.

Brytyjscy kibice byli zachwyceni gestem Faraha, ale jednocześnie zdali sobie sprawę, że właśnie coś się skończyło i to bezpowrotnie. O ile już wcześniej wiedzieli, że ich idol - czterokrotny mistrz olimpijski i sześciokrotny mistrz świata na dystansach 5000 i 10000 m - kończy z rywalizacją na bieżni, o tyle mieli nadzieję, że zobaczą go jeszcze w reprezentacji w jego "nowym wcieleniu", czyli w biegach ulicznych, na które teraz postawi (np. podczas maratonu na najbliższych igrzyskach olimpijskich w Tokio).

ZOBACZ WIDEO Brak Ronaldo nie wpłynął na Królewskich. Zobacz skrót meczu Deportivo - Real [ZDJĘCIA ELEVEN]

Farah szybko zakończył temat. Wspomnianym gestem i tymi słowami. - Gdy jako dziecko byłem pytany o to, co chciałbym robić, odpowiadałem, że biegać dla Wielkiej Brytanii. Później zacząłem startować w juniorskich mistrzostwach i w wielu innych zawodach. To było niesamowite, niewiarygodne. Ale wreszcie się skończyło. Nie będę walczył dla Wielkiej Brytanii na wielkich imprezach. Nie wezmę w nich udziału - oznajmił.

Rozdzieleni bliźniacy

Wielkiej Brytanii zawdzięcza bardzo wiele, choć początki w tym kraju były dla niego trudne, a nawet bolesne. Gdy po raz pierwszy przyszedł do szkoły, znał tylko jeden zwrot "Come on, then" ("No chodź"). Kolegom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Wrócił do domu z podbitym okiem. - Szybko musiałem nauczyć się "milszych" słów - wspominał w jednym z wywiadów Farah, który trafił na Wyspy Brytyjskie, mając osiem lat.

Jego ojciec Mukhtar Farah wychował się w Londynie, tam studiował, a później pracował jako informatyk. Gdy przyjechał do Somalii na wakacje, poznał Amran, z którą wziął ślub. Próbowali ułożyć sobie życie w Mogadiszu, ale z czasem - w ogarniętym wojną kraju - było to coraz trudniejsze. Wreszcie zapadła decyzja: rodzina przeniesie się do Anglii. Niestety nie w komplecie. Mukhtar i jego żona uznali, że nie stać ich będzie na zabranie wszystkich sześciorga dzieci. Musieli wybrać trójkę, a resztę pozostawić na pewien czas pod opieką najbliższej rodziny.

ZOBACZ WIDEO: #dziedobryLatoWP. Lićwinko i Baumgart o MŚ w Londynie: Wzajemnie się wspierałyśmy

Hassan Farah często zastanawia się, co by było, gdyby to on w marcu 1991 r. wyruszył w podróż. Najpierw pociągiem do Addis Abeby, a stamtąd samolotem na Heathrow. - Jako biegacze Mo i ja byliśmy w dzieciństwie na równi. Czasem go pokonywałem, czasem on mnie. Kto wie, kim bym został? Być może bylibyśmy słynnymi olimpijczykami bliźniakami. Nie mogłem przestać o tym myśleć, gdy oglądałem go w telewizji podczas biegów - powiedział Hassan Farah w rozmowie z "Daily Mail" w 2016 r.

- Mohamed jedzie, ty zostajesz. Ale wkrótce do nas dołączysz - usłyszał od rodziców w 1991 r. brat bliźniak Mo. Pamięta, że nie rozpaczał z tego powodu. W końcu dostał obietnicę, że niebawem rodzina znów będzie razem. Tak się jednak nie stało. Gdy ojciec wrócił do Somalii po troje swoich dzieci, okazało się, że nie ma ich już w dawnym miejscu zamieszkania. Nie było kontaktu z krewnymi, którzy opiekowali się m.in. Hassanem. Rodzinę udało się odnaleźć po pewnym czasie.

- Rozstanie z Mo zostawiło pustą przestrzeń w moim sercu. Przestrzeń, która nigdy nie została wypełniona. Jedliśmy z tego samego talerza, spaliśmy w jednym łóżku, bawiliśmy się i uczyliśmy razem. Między bliźniakami jest wyjątkowa miłość - mówił Hassan, który nie widział Mo przez dwanaście lat. Spotkali się w 2003 r., gdy biegacz przyleciał do Somalii. Od tego czasu widują się znacznie częściej.

Bracia za kratkami

Hassan pozostał w Afryce do dziś. Jest inżynierem telekomunikacji, ma szczęśliwą rodzinę. Nie każde z rodzeństwa Mo Faraha potrafiło ułożyć sobie życie. Dwaj bracia weszli w konflikt z prawem. Ahmed Farah nazywany był przez brytyjskie media "czarną owcą" w rodzinie. W 2011 r. został skazany na 4,5 roku więzienia (m.in. za napad z użyciem noża i bezprawne pozbawienie wolności). Karę mu skrócono, ale groziła mu deportacja do Somalii. Bał się tego jak ognia. - Nie mogę wrócić tam. To zbyt niebezpieczne, boję się o życie - mówił w "Daily Mirror".

Z kolei inny młodszy brat gwiazdy lekkoatletyki - Omar Farah - miał na koncie wiele drobnych kradzieży i włamań. W 2014 r. został skazany na 15 miesięcy więzienia po tym, jak chciał okraść pensjonariuszy domu spokojnej starości.

NA DRUGIEJ STRONIE PRZECZYTASZ M.IN., DLACZEGO FARAHA WZIĘTO W USA ZA TERRORYSTĘ, DLACZEGO ZMIENIA IMIĘ ORAZ NA CO STAĆ GO W BIEGACH ULICZNYCH
[nextpage]Mo starał się trzymać z dala od problemów, ale i on kilka razy był traktowany jak przestępca. "Mo Farah zatrzymany przez amerykańską służbę celną pod zarzutem bycia terrorystą" - pisał "The Telegraph". Biegacz opowiadał, jakich problemów doświadczył podczas przylotu do USA. - Nie mogę w to uwierzyć. Z powodu mojego somalijskiego pochodzenia jestem zatrzymywany za każdym razem przez urząd celny. Tym razem nawet wyjąłem moje medale, by pokazać, kim jestem - mówił w grudniu 2012 r. Pokazywał złote medale z igrzysk w Londynie.

Kochają go mimo podejrzeń o doping

Londyn był dla niego miejscem szczególnym. To tam, podczas zmagań olimpijskich, wspiął się na szczyt. I to tam miał na nim pozostać aż do końca. "Uwielbienie fanów wobec tego zawodnika jest tutaj przeogromne. Gdy tylko przyspieszał, na trybunach podnosił się trudny do opisania tumult. A gdy finiszował, obiekt wręcz eksplodował" - tak pisał o Mo Farahu mój redakcyjny kolega Tomasz Skrzypczyński, który był wysłannikiem WP SportoweFakty na mistrzostwa świata w Londynie.

Brytyjczyk miał zdobyć dwa złote medale na pożegnalnych mistrzostwach świata. Ostatecznie sięgnął "tylko" po jedno złoto, bo na 5000 m zdetronizował go Muktar Edris z Etiopii.

- Pomimo nieustających plotek pozostaje największym i najbardziej ukochanym sportowcem Wielkiej Brytanii - napisał o nim w niedzielę "The Telegraph". Owe plotki dotyczą stosowania niedozwolonych środków.

Faraha nigdy nie przyłapano na dopingu, ale musiał wielokrotnie mierzyć się z pytaniami o nielegalne praktyki. Wszystko przez to, że do największych sukcesów poprowadził go Amerykanin Alberto Salazar, trener w Nike Oregon Project, przeciwko któremu Amerykańska Agencja Antydopingowa prowadzi obecnie śledztwo.

Brytyjczyk cierpliwie tłumaczył, że nie ma z tym skandalem nic wspólnego. Po mistrzostwach świata w Londynie nie wytrzymał. Zaatakował dziennikarzy, którzy oskarżali go o doping. - Osiągnąłem to, co osiągnąłem, a wy próbowaliście to zniszczyć. Tyle razy mnie atakowaliście, byliście nieuczciwi. Przez wiele lat robiliście wiele rzeczy, aby sprowadzić mnie na dno. Możecie napisać, co wam się podoba, ale jestem czystym sportowcem i dopóki mam tego świadomość, nie mam problemów ze snem - mówił podczas emocjonalnego wystąpienia.

"Koniec z Mo. Jestem Mohamed"

Farah pożegna się w sierpniu z bieżnią i... ze swoją krótszą wersją imienia. Oficjalnie ogłosił, jak życzy sobie, by o nim mówić i pisać. - Koniec z Mo. Moje imię na zawody uliczne to Mohamed. Muszę zapomnieć o tym, czego dokonałem i co zrobiłem - tak tłumaczył zaskakującą zmianę.

Wszyscy zastanawiają się, czy w biegach ulicznych sportowiec urodzony w Mogadiszu będzie odnosić równie duże sukcesy jak na bieżni. 34-latek ma już pewne doświadczenie w półmaratonach i jeden start w maratonie. Na "królewskim dystansie" zadebiutował w 2014 r. W maratonie w Londynie zajął ósme miejsce z wynikiem 2:08:21. Do zwycięzcy, ówczesnego rekordzisty świata Wilsona Kipsanga, stracił prawie cztery minuty.

Tamten bieg pokazał, że Farah nie był jeszcze gotowy na rywalizację z największymi sławami maratonu. - To było ciężkie - mówił o swoim debiucie. - Jestem trochę rozczarowany, powinienem był trzymać się czołówki - dodał. - Jego plan zakładał pokonanie pierwszej połowy w nieco wolniejszym tempie, co zresztą uczynił. Później jednak nie był w stanie przyspieszyć w drugiej części trasy. Myślę, że dowiedział się, na czym polega maraton - mówiła o Farahu wybitna brytyjska maratonka Paula Radcliffe.

Lepiej wiodło się Farahowi w półmaratonie (21,097 km). Wygrał na tym dystansie w debiutanckich zawodach w Nowym Jorku (2011 r.), ma także na koncie trzy zwycięstwa w największym półmaratonie na świecie - Great North Run w Newcastle (2014, 2015, 2016). Na mistrzostwach świata w Cardiff (2016) wywalczył brązowy medal.

Podpisze sześciocyfrowy kontrakt?

Kiedy zobaczymy Faraha w kolejnym maratonie? Organizatorzy maratonu londyńskiego kuszą go od dawna i zapewniają, że stać go na naprawdę szybkie bieganie. - Będziemy zachwyceni, jeśli Mo pobiegnie u nas w 2018 r. Zawodnicy którzy startowali na 5000 i 10000 m, płynnie przeszli do maratonu. Spójrzcie na Eliuda Kipchoge (mistrza świata na 5000 m z 2003 r. - przyp. red.), który jest absolutnie najlepszym maratończykiem na świecie. Mo mógłby pójść jego śladami - mówił Hugh Brasher, dyrektor londyńskich zawodów.

Jak informuje "Daily Mail", organizatorzy maratonu w Londynie mają zaproponować Farahowi "sześciocyfrową kwotę" za udział w ich biegu w 2018 i 2019 r. Czterokrotny mistrz olimpijski na razie nie chce zabierać głosu w tej sprawie. - Pobiegnę we wrześniu Great North Run (półmaraton w Newcastle - przyp. red.), a później przejdę do zawodów ulicznych. Chciałbym kiedyś wygrać maraton w Londynie, ale będzie to dla mnie wielka zmiana - zaznaczył.

Komentarze (0)