Anita Włodarczyk. Wielka dama tańczy sama

WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Anita Włodarczyk po konkursie rzutu młotem kobiet Rio 2016
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Anita Włodarczyk po konkursie rzutu młotem kobiet Rio 2016

Anita Włodarczyk to trudny przypadek. Wielka mistrzyni, z którą nie jest lekko. Królowa jest konfliktowa. Teraz obraziła się za błahostkę i nie wystartowała w zawodach. "Nikt nie chce mówić o niej dobrze? A dziwisz się?"

Na początku był billboard. Za płotem, w Cetniewie. Tam cztery wielkie postacie lekkiej atletyki i zaproszenie na mityng im. Kamili Skolimowskiej. Trzy grosze do fotki banneru dorzucił na swoim instastories Konrad Bukowiecki. Właściwie trzy czarne paski i zaproszenie na mityng. Umieszczone dokładnie tak, by zakryć wizerunek Włodarczyk.

Dla mistrzyni sprawa była prosta. Działanie celowe, obraza, brak szacunku dla pamięci Kamili. Młociarka przedstawiła więc organizatorom mityngu ultimatum: "albo on, albo ja". Poinformowała, że na jednych zawodach z Bukowieckim nie wystąpi i ostatecznie ze startu w Cetniewie po raz pierwszy w życiu zrezygnowała.

Zawsze dużo mówiła o Kamili. Od lat rzuca w jej rękawicy, pielęgnuje dziedzictwo wielkiej poprzedniczki. Teraz wiemy już, że Włodarczyk osierociła nie tylko Cetniewo. W rozmowie z Polską Agencją Prasową zapowiedziała, że nie wystartuje także w sierpniowym Memoriale Skolimowskiej na Stadionie Śląskim w Chorzowie.

Błahostka wywołała burzę. Niektórzy napiszą: orkan "Konrad" trafił na huragan "Anita". Inni uznają ich wymianę uprzejmości za dziecinadę i zabawę w piaskownicy. Tylko zamiast wiaderka i łopatki są kula oraz młot. Dla Włodarczyk to nie pierwszyzna.

Chula Vista, piekła nie ma

Dwukrotna mistrzyni olimpijska w oku cyklonu była już półtora roku temu. Z kolegami z kadry poróżniła ją afera w Ameryce.

Grupa polskich lekkoatletów wyleciała wówczas z ośrodka treningowego w Chula Vista, bo z lodówki w jednym z pokoi wyjrzało piwo. Podobno był to drobny incydent, ale dura lex, sed lex. Twarde prawo, ale prawo. Alkoholu regulamin Elite Athlete Training Center surowo zakazuje.

Włodarczyk - mieszkała w apartamencie poza ośrodkiem - zareagowała na zamieszanie oświadczeniem. Oznajmiła, że "ona i jej sztab nie mieli nic wspólnego z incydentem". Wspomniała też, że "jako reprezentantka naszego kraju stara się zawsze godnie reprezentować Polskę na całym świecie". I podpaliła lont.

Dla Joanny Fiodorow sprawa była jasna: do wyrzucenia Polaków z ośrodka przyczyniła się Anita. Młociarka wyciągnęła na światło dzienne konflikt, do którego doszło między jej grupą a Włodarczyk i trenerem Krzysztofem Kaliszewskim kilka dni wcześniej. Poszło o to, że podopieczni Malwiny Wojtulewicz-Sobierajskiej pojawili się na zajęciach za wcześnie. Zaczęli rzucać z sąsiedniego koła, a to się mistrzyni nie spodobało.

Włodarczyk tłumaczyła potem w rozmowie z Polską Agencją Prasową, że z wyrzuceniem kolegów nie ma nic wspólnego. - Napisałam oświadczenie, ponieważ zobaczyłam, że zaczęły się ukazywać artykuły o różnej tematyce. Nie chciałam być z tym wiązana, bo w niczym nie uczestniczyłam - mówiła.

Rzut fochem

Konflikt między grupą Włodarczyk i Wojtulewicz-Sobierajskiej to nie nowość, sięga 2015 roku i zgrupowania w Cetniewie. Nie kryje tego żadna ze stron. Kaliszewski pojawił się wówczas na treningu Wojciecha Nowickiego. Młociarzowi zostały do wykonania dwa rzuty, a on postawił w kole krzesło i oznajmił, że jego grupie skończył się czas. Poleciało mięso. Szczęście, że pięści nie poszły w ruch.

Niedługo później Włodarczyk pierwszy raz postawiła twórcom Festiwalu Rzutów ultimatum. Ona albo Nowicki. - Wówczas zdołaliśmy ją jednak przekonać - opowiada nam jeden z organizatorów mityngu Robert Skolimowski. Ojciec Kamili.

Być jak Robert Lewandowski

Wielcy sportowcy to często trudne jednostki. Wybitne indywidualności, które chodzą swoimi ścieżkami. Włodarczyk oraz Kaliszewski są w kadrze polskich lekkoatletów jak element obcy. Żyją swoim życiem. Na zgrupowania często wybierają się tam, gdzie znajomych nie ma. To przynosi efekty. Dwa olimpijskie złota, trzy mistrzostwa świata, rekord globu. Sukces wymaga talentu i ciężkiej pracy, nie potrzebuje przyjaciół.

- Od 2012 roku trenuję sama. Jak widać taki system się sprawdza, bo właśnie od tamtego czasu z każdej imprezy przywożę medal. To, co do tej pory robiłam, przynosiło wyniki, nie rozumiem zatem, dlaczego miałabym to zmieniać - wyjaśniała Włodarczyk Polskiej Agencji Prasowej półtora roku temu. - Czy naprawdę musimy się lubić, aby osiągać wyniki? Lewandowski nie dogadywał się z Błaszczykowskim, a jak wychodzili na boisko, to nie miało to żadnego znaczenia - dodaje.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Polaków zawiodło przygotowanie fizyczne. "Każdy robi badania. Sztuką wyciągnąć wnioski"

Anita mówi o sobie, że jest wrażliwa. Ma miękkie serce i czasem lubi sobie popłakać. Nie pokazuje tego na zewnątrz, odcina się od sportowego świata. Pytając o Włodarczyk w środowisku raz po raz odbijamy się od ściany. Trudno znaleźć kogoś, kto zabierze głos. "Wiesz jak jest", "Nie chcę się wypowiadać", "Nikt nie chce mówić o niej dobrze? A dziwisz się?".

Fiodorow: - Mogę powiedzieć, że Anita pod względem sportowym jest dla mnie wzorem do naśladowania. Tyle. Kiedy jesteśmy na tych samych zawodach, mijamy się bez słowa. Kilka razy próbowałam powiedzieć: "dzień dobry", "cześć", ale reakcji nie było.

Tomasz Majewski, dwukrotny mistrz olimpijski: - Anita to przyjemna, ciepła osoba. Jak każdy wybitny sportowiec ma swoje przyzwyczajenia. Ma do nich prawo i nie można jej tego odbierać.

Życie w enklawie

W tym roku Włodarczyk podczas przygotowań odwiedziła Katar, spędziła też sporo czasu w Arłamowie. Wybrała Podkarpacie, kiedy po konflikcie z grupą Nowickiego i Skolimowskim padło jej królestwo w Cetniewie. Ma ciszę i komfort, innych lekkoatletów tam nie ma. A właściciel ośrodka specjalnie dla niej wybudował rzutnię. - Stworzyła enklawę, ma tam swój świat - mówi Skolimowski.

Jego zdaniem Anita w momencie osiągnięcia pierwszych sukcesów uznała, że nie potrzebuje ludzi, którzy mają inne zdanie. - Dziś nie stara się szukać bliższego kontaktu w środowisku, jest niedostępna. Nie chce, żeby ktoś się wtrącał do jej treningów, obserwował. Uważa, że inni nie mają prawa z nią ćwiczyć. Czy jest samotna? Myślę, że są wokół niej ludzie. Czasem trudno jest jednak odróżnić przyjaciół sukcesu od tych prawdziwych.

I podsumowuje: - Jako o sportowcu mogę mówić o niej w samych superlatywach. Jest wielką mistrzynią, przekracza granice. A prywatnie? Jeśli jest się wielkim mistrzem, to jest się także osobą publiczną. Młodzież powinna się na niej wzorować, móc się uczyć. Od wielkich mistrzów dużo się wymaga. Nie każdy jest w stanie temu podołać.

Autor na Twitterze:

Komentarze (83)
avatar
Sławomir Czwal
10.08.2018
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
avatar
SŁOWO WÓJTA
11.07.2018
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Typowa wieś.....ka. 
avatar
Radoska
11.07.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
No nie wiem czy taka błahostka. Ta afera nie świadczy źle o Anicie, a o osobie, która wpadła na pomysł wymazania jej wizerunku. To było słabe i każdego by ubodło. Reakcja sportsmenki na takie s Czytaj całość
avatar
Mirek Pająk
11.07.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Może Bukowiecki powinien przyznać, że przyjął za dużo zanieczyszczonych odżywek i tak się porobiło. Sorry. 
avatar
Mirek Pająk
11.07.2018
Zgłoś do moderacji
3
0
Odpowiedz
Bukowiecki mógł się wytłumaczyć, że wziął za dużo zanieczyszczonej odżywki i tak wyszło. Ale zaraz dąsy?