Przypomnijmy, że Marcelina Witek miała pretensje do Polskiego Związku Lekkiej Atletyki o brak powołania na tegoroczne mistrzostwa Europy, choć spełniła wszystkie kryteria, by wziąć udział w zmaganiach w Berlinie.
PZLA tłumaczył taką decyzję "troską o zdrowie zawodniczki, dalszy rozwój Jej kariery sportowej oraz na podstawie informacji o stanie zdrowia przekazanej przez Kierownika Zespołu Medycznego Związku i trenera zawodniczki".
Sprawa poruszyła środowisko. Marcin Urbaś napisał o skandalu, dziennikarze chcieli interwencji Witolda Bańki. Inne zdanie prezentował Tomasz Majewski, który pochwalił decyzję PZLA, tłumacząc, że warunkiem do udziału w ME "jest bieżąca forma, której nie ma".
Jedno jest pewne: Marcelina Witek na pewno nie pojedzie na mistrzostwa Europy w Berlinie, które odbędą między 6 a 12 sierpnia. Lekkoatletka czuje się zmęczona zamieszaniem.
- Dziękuję wszystkim, którzy ujęli się za mną w tej absurdalnej dla mnie sytuacji. Jesteście wielcy. Gdyby nawet stał się cud i uzyskałabym zgodę na start na ME w Berlinie, nie wystartowałabym, nie dałabym już rady. Jestem zmęczona tą sytuacją. Teraz czas na chwilę odpoczynku - napisała Witek na Facebooku.
Witek ma drugi wynik na tegorocznych listach europejskich (66,53 m). Uzyskała go w maju, a potem miała duże problemy z barkiem. W lipcu, na mistrzostwach Polski, rzuciła ponad 10 metrów bliżej (55,97 m).
ZOBACZ WIDEO Wyjątkowe narty Andrzeja Bargiela. "Dodawały mi otuchy"