Lekkoatletyczne ME Berlin 2018: Szwedzi złożyli protest. Tomasz Jaszczuk jednak piąty!

Nie ma czwartego miejsca, jest piąte. Tomasz Jaszczuk w finale skoku w dal spadł o jedną pozycję, bo Szwedzi złożyli protest i dopięli swego.

Jacek Stańczyk
Jacek Stańczyk
Tomasz Jaszczuk Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Tomasz Jaszczuk

Skandynawowie - jak podała Polska Agencja Prasowa -  nie zgodzili się z pomiarem ostatniego skoku Thobiasa Nilssona Montlera. Szwedzi wytknęli organizatorom błąd, ci się przyznali i ostatecznie zweryfikowali wynik zawodnika na 8,10 metrów (pierwotnie zmierzono mu 8,02 m). Nasz Tomasz Jaszczuk, który skoczył 8,08 metrów, wczoraj był jeszcze przekonany, że zajął miejsce tuż za podium.

To nie był pierwszy przypadek pomyłki organizatorów mistrzostw Europy. Niemcy mieli już kilka innych skarg na błędne pomiary.

Sam Jaszczuk tuż po środowych zawodach mówił: - Jest mi przykro, że jestem czwarty. Liczyłem na to, że zdobędę medal. Stać mnie było na niego.

Rok temu Jaszczuk był czwarty w Halowych Mistrzostwach Europy w Belgradzie. Skoczył wtedy 7,98 m.

W czwartek triumfował Grek Tentoglu (8,25 m), który uporał się z faworytem miejscowym, Niemcem Fabianem Heinle (8,13 m). Brąz obronił Ukrainiec Nikiforow (8,13).

ZOBACZ WIDEO Tomasz Jaszczuk: Jest mi przykro. Stać mnie było na trzecie miejsce
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×