Wicemistrzyni świata juniorów z 2016 roku wygrywa zimą wszystko. Swoboda najpierw była pierwsza na mityngu w Karlsruhe, później nie dała szans rywalkom podczas Orlen Cup, a następnie wygrała bieg na 60 metrów w Copernicus Cup. Wyprzedziła na bieżni wielkie gwiazdy: Dafne Schippers oraz Marie-Josee Ta Lou. 7,08 to wynik setną sekundy gorszy od rekodu Polski, w tym roku nikt nie biega szybciej. Trudno się dziwić, że kilka dni temu Polka wrzuciła na Instagrama zdjęcie z podpisem: "Wróciłam, elo".
Dziś w biegu na 60 metrów jest liderką IAAF World Indoor Tour, czyli halowego kuzyna Diamentowej Ligi. Na półmetku rywalizacji ma 20 punktów. Zwycięzca klasyfikacji generalnej zarobi 20 tys. dolarów, w przeszłości cykl wygrywało troje Polaków: Adam Kszczot (dwukrotnie), Piotr Lisek oraz Joanna Jóźwik.
Klasyfikacja generalna IAAF World Indoor Tour w biegu na 60 metrów
Zawodniczka | Boston | Karlsruhe | Toruń | Madryt | Birmingham | Dusseldorf | Suma | |
---|---|---|---|---|---|---|---|---|
1. | Ewa Swoboda | - | 10 | 10 | 20 | |||
2. | Michelle Lee-Ahye | 10 | - | - | 10 | |||
3. | Shania Collins | 7 | - | - | 7 | |||
4. | Dafne Schippers | - | 7 | - | 7 | |||
5. | Marie-Josee Ta Lou | - | - | 7 | 7 |
Nie płacz Ewka
Swoboda kilka lat temu zachwyciła świat. Biła rekordy Polski na 100 metrów w kolejnych kategoriach wiekowych, wreszcie w hali została rekordzistką świata juniorów. Zdobywała medale, pobiegła w półfinale igrzysk olimpijskich. Później przyszedł zjazd. Przybyło kilogramów, sport jakby zszedł na drugi plan. Półtora roku temu przed MP przyznała z rozbajającą szczerością, że zabrakło jej czterech tygodni treningów. - Musiałam wziąć trochę wolnego, pojechać na wakacje, zrobić tatuaż. Teraz wiem, że trzeba takie rzeczy robić inaczej - przyznała.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 101. Rafał Marton o wypadku z Małyszem: Życie przeleciało nam przed oczami
Dziś z 21-latki bije entuzjazm. Szeroko się uśmiecha, promienieje, fizycznie też wygląda dużo lepiej. Zupełnie nie przypomina dziewczyny, która pół roku wcześniej nie umiała powstrzymać łez po kiepskim występie na Pucharze Świata w Londynie, a później - po niepowodzeniu w półfinale mistrzostw Europy - rzuciła dziennikarzom, że nie wie, co dalej z jej karierą.
- Musiałam sobie poukładać w głowie kilka rzeczy. Pozbyć się z mojego życia toksycznych ludzi i toksycznych myśli - wyjaśnia. - Nauczyłam się pokory i tego, że nie można czegoś dostać "ot tak". Wyszumiałam się, kiedy miałam siedemnaście lat. Teraz po dwudziestej siedzę już w domu. Przestałam też zwracać uwage na głupich ludzi. Nie przejmuję się tymi, którzy mówią: "O, patrzcie! Idzie Swoboda, ciekawe co dziś głupiego odwali w wywiadzie". Trzeba mieć do wszystkiego dystans i cieszyć się z tego, co się robi.
Nowa Swoboda
Kiedy w Karlsruhe Swoboda zobaczyła swój czas na tablicy, nie mogła uwierzyć. - Jak to jest możliwe? Nie biegałam tak przez trzy lata! Na początku myślałam, że to jakiś błąd - mówi. - Bardzo się cieszę z wyniku, bo długo na niego pracowałam. Nie nastawiałam się na to, że będę w stanie pokonać Schippers czy Ta Lou. To dla mnie fajna nagroda za przepracowanie zimy. Teraz pozostało mi tylko się wyleczyć i trzymać formę. Małymi krokami idę powoli do przodu.
Przed nią w tym miesiącu jeszcze cztery starty: mityngi w Madrycie i Dusseldorfie, mistrzostwa Polski w Toruniu oraz mistrzostwa Europy w Glasgow. Do Szkocji pojedzie jako kandydatka do medalu, dwa lata temu pod dachem zdobyła srebro. Do finału zimy podchodzi jednak na luzie. Powtarza, że "co będzie to będzie" i "nie ma co się nastawiać". Dziś Ewka już nie płacze, tylko szeroko się uśmiecha. Na taką Swobodę wszyscy czekali.
Autor na Twitterze: