Kamil Kołsut z Glasgow
Poziom pchnięcia kulą jest dziś na świecie niezwykły, co widać było także w Glasgow. Pierwszy raz w historii przekroczenie granicy dwudziestego metra nie dało awansu do finału (20.30 m Maksima Afonina, 20.28 m Jakuba Szyszkowskiego, 20.18 m Konrada Bukowieckiego) nigdy też srebrny medalista nie uzyskał wyniku lepszego niż David Storl (21.54 m).
Nie jest to zaskoczeniem, bo poziom pchnięcia kulą panów na świecie jest rekordowy (6 dni temu 21.81 uzyskał, nieznany pewnie większości czytających, Payton Otterdahl z USA), ale poziom dzisiejszych eliminacji był najwyższy w historii HME - pierwszy raz 20 metrów nie dało finału. https://t.co/hCSHuUHjiL
— Athletics News (@Nedops) 1 marca 2019
Medal na rozgrzewce
Złoto padło łupem zawodnika, który przed zawodami raczej się tego nie spodziewał. - No forma życia, idealny dzień. Nie przypuszczałem, że jestem gotowy na takie dalekie pchanie. W każdej mojej próbie kula leciała grubo powyżej 21. metra (21.65 - 21.33 - 21.43 m) i szkoda, że trzech ostatnich nie udało mi się utrzymać - nie kryje Haratyk.
Według Majewskiego losy zwycięstwa rozstrzygnęły się jeszcze przed rozpoczęciem konkursu. - Próby Haratyka na rozgrzewce go ustawiły - przekonuje. - Rywale zobaczyli, jak spokojnie i pewnie pcha 21.80 m. Wtedy chyba zmiękły im nogi. Później jeszcze Michał pięknie otworzył konkurs, ustawił go pod siebie. Nie spoczął na laurach, dalej pchał daleko. To był w jego wykonaniu świetny konkurs, odniósł niezagrożone zwycięstwo.
Chorowici kulomioci
Obrońcę tytułu Konrada Bukowieckiego w eliminacjach przygasiła przebyta grypa. Haratyka podczas okresu przygotowawczego dopadła z kolei angina. - Chorowałem cztery dni po Bożym Narodzeniu. Wreszcie wróciłem do treningów, ale osłabiony. I była lipa. Nie byłem pewien, czy wystartuję w Glasgow. W styczniu się zajechałem, więc kula nie latała. Teraz trochę odpocząłem. No i poleciała - wyjaśnia mistrz Europy.
Jeszcze rano - kiedy na jego Facebooku pojawił się wpis: "Siła, moc i dynamika to atuty Haratyka" - nie wszyscy byli przekonani, że miotacza z Cieszyna stać na podium. On błyskawicznie zamknął dyskusję najlepszym w tym roku pchnięciem w Europie (21.65 m), a w ostatnim pchnięciu... rozbił kamerę!
Teraz świat
Polak ma już złoto z hali i stadionu, teraz czas rozszerzyć działalność. - Medale mistrzostw Europy są fajne, ale najważniejsze są imprezy światowe. Tam poziom kuli jest kosmiczny i żeby myśleć o medalach, trzeba regularnie osiągać 22 metry - podkreśla Majewski. - Nie umiem jeszcze tyle pchać, na otwartym stadionie udało mi się to tylko raz - odpowiada Haratyk. - Wolno wchodzę w obrót, to można przyspieszyć. Mogę też poprawić siłę albo po prostu nauczyć się innej techniki.
Na to przyjdzie czas, na razie 26-latka czeka rajd po lekarzach. - Trzeba się zająć kilkoma sprawami, żeby być gotowym w 100 procentach na mistrzostwa świata - wyjaśnia. - Niedawno zdałem prawo jazdy, udało się za pierwszym razem. Kupiłem duże auto, bo jest ze mnie spory chłop, i przez kilka miesięcy zrobiłem już 12 tys. km. Może medal z Glasgow powieszę na lusterku.
Autor na Twitterze:
ZOBACZ WIDEO HME w Glasgow 2019. Wielka szansa Polaka na medal! Jaszczuk spokojnie awansował do finału