HME Glasgow 2019: siła, moc i dynamika to atuty Michała Haratyka. Polak rozbił kamerę

Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Michał Haratyk
Newspix / RADOSLAW JOZWIAK / CYFRASPORT / Na zdjęciu: Michał Haratyk

- Losy konkursu pchnięcia kulą rozstrzygnęły się już podczas rozgrzewki - mówi dwukrotny mistrz olimpijski, a dziś wiceprezes PZLA Tomasz Majewski. Michał Haratyk wygrał najlepsze zawody w dziejach halowych mistrzostw Europy i rozbił kamerę.

Kamil Kołsut z Glasgow

Poziom pchnięcia kulą jest dziś na świecie niezwykły, co widać było także w Glasgow. Pierwszy raz w historii przekroczenie granicy dwudziestego metra nie dało awansu do finału (20.30 m Maksima Afonina, 20.28 m Jakuba Szyszkowskiego, 20.18 m Konrada Bukowieckiego) nigdy też srebrny medalista nie uzyskał wyniku lepszego niż David Storl (21.54 m).

Medal na rozgrzewce

Złoto padło łupem zawodnika, który przed zawodami raczej się tego nie spodziewał. - No forma życia, idealny dzień. Nie przypuszczałem, że jestem gotowy na takie dalekie pchanie. W każdej mojej próbie kula leciała grubo powyżej 21. metra (21.65 - 21.33 - 21.43 m) i szkoda, że trzech ostatnich nie udało mi się utrzymać - nie kryje Haratyk.

Według Majewskiego losy zwycięstwa rozstrzygnęły się jeszcze przed rozpoczęciem konkursu. - Próby Haratyka na rozgrzewce go ustawiły - przekonuje. - Rywale zobaczyli, jak spokojnie i pewnie pcha 21.80 m. Wtedy chyba zmiękły im nogi. Później jeszcze Michał pięknie otworzył konkurs, ustawił go pod siebie. Nie spoczął na laurach, dalej pchał daleko. To był w jego wykonaniu świetny konkurs, odniósł niezagrożone zwycięstwo.

Chorowici kulomioci

Obrońcę tytułu Konrada Bukowieckiego w eliminacjach przygasiła przebyta grypa. Haratyka podczas okresu przygotowawczego dopadła z kolei angina. - Chorowałem cztery dni po Bożym Narodzeniu. Wreszcie wróciłem do treningów, ale osłabiony. I była lipa. Nie byłem pewien, czy wystartuję w Glasgow. W styczniu się zajechałem, więc kula nie latała. Teraz trochę odpocząłem. No i poleciała - wyjaśnia mistrz Europy.

Jeszcze rano - kiedy na jego Facebooku pojawił się wpis: "Siła, moc i dynamika to atuty Haratyka" - nie wszyscy byli przekonani, że miotacza z Cieszyna stać na podium. On błyskawicznie zamknął dyskusję najlepszym w tym roku pchnięciem w Europie (21.65 m), a w ostatnim pchnięciu... rozbił kamerę!

Teraz świat

Polak ma już złoto z hali i stadionu, teraz czas rozszerzyć działalność. - Medale mistrzostw Europy są fajne, ale najważniejsze są imprezy światowe. Tam poziom kuli jest kosmiczny i żeby myśleć o medalach, trzeba regularnie osiągać 22 metry - podkreśla Majewski. - Nie umiem jeszcze tyle pchać, na otwartym stadionie udało mi się to tylko raz - odpowiada Haratyk. - Wolno wchodzę w obrót, to można przyspieszyć. Mogę też poprawić siłę albo po prostu nauczyć się innej techniki.

Na to przyjdzie czas, na razie 26-latka czeka rajd po lekarzach. - Trzeba się zająć kilkoma sprawami, żeby być gotowym w 100 procentach na mistrzostwa świata - wyjaśnia. - Niedawno zdałem prawo jazdy, udało się za pierwszym razem. Kupiłem duże auto, bo jest ze mnie spory chłop, i przez kilka miesięcy zrobiłem już 12 tys. km. Może medal z Glasgow powieszę na lusterku.

Autor na Twitterze:

ZOBACZ WIDEO HME w Glasgow 2019. Wielka szansa Polaka na medal! Jaszczuk spokojnie awansował do finału

Źródło artykułu: