[tag=17079]
Caster Semenya[/tag] do samego końca walczyła o swoją przyszłość w lekkiej atletyce. Światowa federacja stwierdziła, że biegaczka z RPA musi obniżyć poziom testosteronu. Jeżeli tak nie zrobi, to będzie musiała rywalizować na dystansach powyżej 1 mili. Sportsmenka próbowała się odwołać w Trybunale Arbitrażowym ds. Sportu w Lozannie, ale nic tam nie wskórała.
Marek Wawrzynowski: Porażka Caster Semenyi to zwycięstwo sportu (felieton) >>
Szybko zaczęły pojawiać się spekulacje, że to może skłonić ją do zakończenia kariery. Semenya jednak najpierw wygrała Diamentową Ligę w Doha (nowe przepisy będą obowiązywać od 8 maja), a potem jasno dała do zrozumienia, że nie da za wygraną.
- Czyny są głośniejsze niż słowa. Wszystko teraz zależy od Boga. To Bóg zdecydował o moim życiu i on je zakończy. To Bóg zdecydował o mojej karierze i tylko on ją skończy. Żaden człowiek nie odbierze mi biegania - komentuje Semenya.
- Jak mam przejść na emeryturę w wieku 28 lat? Wciąż jestem młoda i silna. Mam przed sobą jeszcze dziesięć lat lub więcej w lekkiej atletyce. Nie ma znaczenia, co będę robić. Ważne, że wciąż tu będę. Nigdzie się nie wybieram - dodaje.
Szymon Ziółkowski: Decyzja CAS ws. Semenyi jest właściwa >>
Semenya jest złotą medalistką igrzysk olimpijskich oraz trzykrotną mistrzynią świata w biegu na 800 m. Na razie nie wiadomo, jaki ma pomysł na swoją karierę.
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa" #9: Awantura po meczu Lechii z Legią. To już wojna polsko-polska! [cały odcinek]