Występ na Stadionie Śląskim był dla Włodarczyk trzecim startem w tym roku. Wcześniej mistrzyni olimpijska rzucała w Nanjing (trzecia, 73.64 m) i Turku (pierwsza, 75.61 m). Podczas występu w Chorzowie zaliczyła drugi najlepszy wynik w tym sezonie (75.12 m), ulegając tylko Gwen Berry (75.79 m).
- Podobny wynik osiągnęłam na Memoriale Kusocińskiego rok temu. Śmieję się, że moje porażki z Amerykankami w Chorzowie stają się powoli tradycją - przypomina młociarka. - Ogólnie jestem zadowolona. W pierwszym rzucie trochę pociągnęła mnie łydka, później powoli się rozkręcałam. Dwa razy młot poleciał za granicę 75. metra, więc tragedii nie ma.
Trudny powrót Joanny Jóźwik -->
Słabsze wyniki (rekord życiowy Włodarczyk to 82.98 m) są naturalne, bo podopieczna Krzysztofa Kaliszewskiego wciąż jest w ciężkim treningu. - Jeszcze nie schodzimy z obciążeń, bo przez kontuzję zaczęłam przygotowania później. Jestem w pełnym treningu od 11 lutego. Podchodzę do tego ze spokojem, wszystko robimy małymi krokami - wyjaśnia.
Młociarka podkreśla, że nie czuje presji ze strony rywalek. - Koncentruję się na sobie, jestem indywidualistką. Rok temu rywalki też mocno zaczęły, a kiedy przyszły ważne starty, nie poradziły sobie. Wiadomo oczywiście, że idą igrzyska. Nikt nie śpi, wszyscy zasuwają i mają to w głowie - zaznacza Włodarczyk.
Kołeczek pokonała mistrzynię olimpijską -->
Na Stadionie Śląskim dopingowali ją kibice z Rawicza. - Przyjechali słynnym autokarem z Berlina, grupą około czterdziestu osób - wyjaśnia mistrzyni olimpijska. W poniedziałek w Katowicach Włodarczyk zorganizuje lekcję wuefu.
Autor na Twitterze:
ZOBACZ WIDEO Karol Bielecki: Brakuje mi sportu, ale dziś liczy się tylko rodzina