Dwukrotna mistrzyni olimpijska w rzucie młotem, Anita Włodarczyk, nie potwierdza informacji "Przeglądu Sportowego", że jej udział w mistrzostwach świata w Dausze (w dniach 27 września - 6 października) jest wykluczony.
W rozmowie z Polską Agencją Prasową Włodarczyk zapewniła, że ostateczną decyzję w sprawie startu w czempionacie podejmie w przyszłym tygodniu. Sportsmenka chce sprawdzić, czy będzie mogła trenować z pełnym obciążeniem po zabiegu artroskopii kolana, który ma przejść w poniedziałek w Warszawie.
Zawodniczka katowickiego AWF wyjaśniła, że zdecydowała się na "wyczyszczenie" kolana, bo od jakiegoś czasu odczuwa ból. Jak przyznała, zgodziła się na zabieg teraz, ponieważ priorytetem jest start w igrzyskach olimpijskich w Tokio w 2020 r.
ZOBACZ WIDEO Niezwykle skromny człowiek. Wojciech Nowicki: Sodówka nie uderzyła mi do głowy [cała rozmowa]
"Nawet jeśli się okaże, że będę mogła w miarę szybko wrócić do treningów, ale moje wyniki nie będą na takim poziomie, żebym mogła w Dausze realnie walczyć o złoty medal, to odpuszczę i skupię się na przygotowaniach do igrzysk. Bo interesuje mnie wyłącznie wygrywanie" - zapowiedziała Włodarczyk, cytowana przez PAP.
ZOBACZ: Ostrawa: zaskakująca absencja Anity Włodarczyk. Znamy powód >>
W piątek "Przegląd Sportowy" napisał, że Polka nie wystartuje w Dausze z powodu problemów z kolanem. Trener Włodarczyk, Krzysztof Kaliszewski, w rozmowie z WP SportoweFakty wyraził zdziwienie tymi doniesieniami.
- Ktoś z PZLA popełnił falstart. Nie wiem, skąd dziennikarz informujący o tym, że Anita nie wystartuje na mistrzostwach świata, miał takie wiadomości. Nic jeszcze nie jest przesądzone, poczekajmy do przyszłego tygodnia - ocenił szkoleniowiec (WIĘCEJ TUTAJ).