Rywalizacja mistrzyń Europy stała na znakomitym poziomie. Z wirażu na ostatnią prostą w bark w bark wyszły cztery z nich, a najwięcej sił zachowała właśnie Baumgart-Witan (51.48). To dla niej drugie złoto w tym roku, bo kilka miesięcy wcześniej została mistrzynią Polski w hali.
- Przed biegiem mówiłyśmy sobie, że 400 metrów to najciekawsza konkurencja mistrzostw i żałujemy, że w niej biegniemy, bo chciałybyśmy zobaczyć ją na żywo - mówi ze śmiechem nasza biegaczka.
Kapitalny bieg Igi Baumgart-Witan -->
Mistrzyni Polski przyznaje, że spodziewała się lepszych wyników, ale zawodniczkom przeszkodziły trudne warunki. - Myślałam, że na pierwszą "trójkę" będzie trzeba biegać poniżej pięćdziesięciu jeden sekund. Było jednak bardzo wietrznie, w takich warunkach trudno ustalić jakąś taktykę. Trzeba po prostu biec przed siebie. Poradziłam sobie z tą pogodą najlepiej, choć jestem szczupła i możliwe, że wiatr przeszkadza mi trochę bardziej niż innym - wyjaśnia Baumgart-Witan.
Razem z nią na metę wpadły: bijąca rekord życiowy Kiełbasińska oraz Święty-Ersetic. - To zaszczyt biegać w takim gronie, a wygrywać: prawdziwa duma. Mistrzostwa Polski tak naprawdę są dla nas najbardziej stresującą imprezą. Jesteśmy przyjaciółkami, ale przed biegiem siekiera wisi w powietrzu. Nie gadamy, każda chce wygrać i być najlepsza - przyznaje bydgoszczanka.
Zobacz wyniki pierwszego dnia mistrzostw Polski -->
Baumgart-Witan podkreśla, że zarówno ona, jak i koleżanki, jest jeszcze w ciężkim treningu. Szczyt formy ma przyjść na mistrzostwa świata w Dausze (28.09-06.10). - Tam damy z siebie wszystko i mam nadzieję, że nasze "wszystko" będzie lepsze niż "wszystko" rywalek. Czy brąz w sztafecie wezmę w ciemno? Nie - kończy.
Autor na Twitterze:
ZOBACZ WIDEO Niezwykle skromny człowiek. Wojciech Nowicki: Sodówka nie uderzyła mi do głowy [cała rozmowa]