- Napisał: "Niezbyt dużo euforii, euforia będzie po Dausze" - wyjaśnia Kopron. I podkreśla, że na mistrzostwa świata do Kataru jedzie po awans do finału, medalu obiecywać nie zamierza. Do mówienia o czołówce ma jednak podstawy, bo jej wynik z MP w Radomiu (73.95 m) to rezultat na miarę miejsca w ścisłym finale MŚ.
Nasza młociarka cieszy się zarówno ze złotego medalu - pierwszego w karierze - jak i minimum na Tokio. - Czekałam na nie. Przed konkursem powiedziałam sobie, że będę walczyć do samego końca i nie odpuszczę ostatniego rzutu. Tak faktycznie było. Na początku nogi trochę nie dawały rady, ale rozkręcałam się z rzutu na rzut. To był dobry konkurs pod kątem tego, jak rozegrałam go w głowie i na stadionie - mówi.
Kopron osiągnęła najlepszy wynik od dwóch lat, choć do zawodów przystąpiła z marszu, do Radomia przyjechała prosto z obozu w Spale. Jej rezultat potwierdza, że po gorszym okresie brązowa medalistka mistrzostw świata z Londynu wreszcie wraca na właściwą ścieżkę.
- Wcześniej ciągle czegoś szukałam i zmieniałam. Teraz wiem, że muszę po prostu wrócić do tego, co robiłam wcześniej - mówi mistrzyni Polski. - Dużo daje mi relacja z Michałem (Haratykiem), treningowo pod pewnymi względami staram się iść w jego kierunku. Na siłowni wchodzę na najwyższe ciężary, w środę pobiłam życiówkę w rwaniu. Nie mam jeszcze tej szybkości, którą miałam dwa lata temu, ale wszystko jest na dobrej drodze.
Wyniki pierwszego dnia mistrzostw Polski -->
Wyniki drugiego dnia mistrzostw Polski --->
ZOBACZ WIDEO Hejt na Joannę Jóźwik: "Jeszcze biegasz, czy już tylko celebrytka?"