W 2018 roku Justyna Święty-Ersetic zachwyciła wszystkich zdobywając dwa złote medale na mistrzostwach Europy w Berlinie. Uwagę wszystkich i podziw zwrócił fakt, że Polka wywalczyła je w odstępie 90 minut - najpierw w biegu indywidualnym, a 1,5 godziny później w sztafecie 4x400 metrów.
Rok później naszą najlepszą sprinterkę na dystansie jednego okrążenia, a także Annę Kiełbasińską i Igę Baumgart-Witan czeka kolejne wyzwanie - możliwych sześć biegów w ciągu ośmiu dni. Wszystko w piekielnym słońcu Doha.
W sobotę, drugiego dnia mistrzostw świata w lekkoatletyce swój pierwszy start zaliczyła Kiełbasińska, w eliminacjach sztafety mieszanej 4x400 metrów. Dzień później, w finale, pobiegły Baumgart-Witan i Śwęty-Ersetic.
ZOBACZ WIDEO MŚ 2019 Doha: Ewa Swoboda zszokowana zachowaniem rywalki. "Pierwszy raz w życiu coś takiego widziałam!"
MŚ w Doha. Polscy trenerzy zagrali va banque. Czytaj więcej--->>>
To dopiero początek, bo wszystkie trzy wymienione lekkoatletki czeka jeszcze co najmniej kilka startów - w eliminacjach i miejmy nadzieję, półfinałach i finale biegu indywidualnego a także w sztafecie kobiet. Będzie to dla nich nie lada wyzwanie, bo warunki klimatyczne w Doha każdemu dają w kość.
- Na pierwszy rzut oka wygląda to przerażająco - mówiła jeszcze w niedzielę Święty-Ersetic. Choć po chwili dodawała na łamach "Super Expressu", że tak naprawdę na to liczy, bo chce pobiec w finale każdej konkurencji.
- Lecąc do Doha, nawet to liczyłam. Teoretycznie jest to aż 7 biegów w ciągu 10 dni pobytu. Ale to już zmartwienie naszego trenera i jego układanka. A trzeba ją poukładać tak, żeby ugrać tutaj jak najwięcej. Jeśli chodzi o mnie - chyba po Berlinie już nic nie jest mi straszne. Udowodniłam kibicom, ale przede wszystkim sobie, że mogę wszystko - oceniła.
Nasza najszybsza sprinterka na 400 metrów ma jednak pewien komfort, bo trener Aleksander Matusiński zapewnie nie wystawi jej w eliminacjach sztafety. Ma przecież w obwodzie Patrycję Wyciszkiewicz i Aleksandrę Gaworską, które nie będą biegać indywidualnie.
Z drugiej strony to ona ma największe szanse na awans do półfinału a nawet finału w starcie indywidualnym. Wprawdzie jej najlepszy wynik w tym sezonie (50,85 s) jest 16. na światowych listach, jednak Polka przyznaje, że jest w bardzo dobrej formie, a przed rokiem pokazała, że w najważniejszym momencie sezonu potrafi pobić rekord życiowy.
- Czuję się wyśmienicie. Myślę, że jestem gotowa jak nigdy, żeby walczyć w najważniejszej imprezie sezonu. Szczególnie pod względem szybkościowym. W ostatnich dniach odpuściliśmy ciężkie treningi, więc czuję świeżość - oceniała w niedzielę.
MŚ w Doha. Joanna Fiodorow z medalem. To zwycięstwo rzetelności. Czytaj więcej--->>>
W finale sztafety mieszanej nasza najszybsza sprinterka zaprezentowała się z bardzo dobrej strony. Na czwartej zmianie, w której musiała rywalizować z mężczyznami, nie dała rady wywalczyć medalu (piąte miejsce), jednak jej międzyczas (50,1) dobrze świadczy o jej formie.
Nieźle (51,1) pobiegła też Baumgart, choć sama nie była zadowolona ze swojego występu. Ze względu na taktykę trenerów była zmuszona biec sama przez cały dystans. Po wszystkim przyznała, że na mecie miała jeszcze dużo siły, co jest dobrym znakiem przed kolejnymi startami.
- Samej biegło mi się dziwnie. Z jednej strony nie było przepychanek, a z drugiej nie umiałam wyczuć tempa. Pozostało mi tylko założyć klapki na oczy i ruszyć przed siebie. Na końcu miałam jeszcze dużo siły, więc nie był to mój najlepszy bieg - oceniła.
Eliminacje biegu indywidualnego na 400 metrów kobiet w poniedziałek o godz. 17:20. Baumgart-Witan zobaczymy w biegu numer trzy, Kiełbasińską w numer pięć, a Święty-Ersetic w szóstym.