Bezpośrednio po finałowym konkursie rzutu młotem Wojciech Nowicki został sklasyfikowany na czwartym miejscu. Przedstawiciele Polskiego Związku Lekkiej Atletyki złożyli jednak protest do Komisji Odwoławczej. Ostatecznie uznano, że rzut Bence Halasza, który dał mu trzecią pozycję, rzeczywiście był spalony.
Okazuje się, że o całej sytuacji dyrektora sportowego PZLA Krzysztofa Kęckiego poinformował wiceprezes ds. kształcenia w związku - Marek Fostiak, który zawody oglądał z synem, w domu przed telewizorem.
- Oglądaliśmy transmisję i syn, też były lekkoatleta, mówi "zobacz tata, chyba ten pierwszy rzut Węgra powinien być uznany za nieważny" - tak zaczęła się historia, która przyczyniła się do przyznania brązu Nowickiemu.
ZOBACZ WIDEO: Mistrzostwa świata w lekkoatletyce Doha 2019: Wojciech Nowicki zdradza, jak dowiedział się o medalu
Sędziowie nie zauważyli, że rzut Węgra w pierwszej próbie na odległość 78,18 m był spalony. Czujny wzrok i słuch byłych lekkoatletów wpłynął jednak na rozpoczęcie całej procedury. Po słowach syna rozpoczęło się oglądanie powtórek. - Wyraźnie widać, jak stopa zawodnika węgierskiego jest przesuwana od górnej części krawędzi koła i dotyka z góry obręczy koła. Słychać było, że but nie tylko ślizga się po kole. Był dodatkowy, trochę inny, dźwięk. Człowiek siedzi w sporcie. Od razu zwraca się uwagę na inne rzeczy - tłumaczy w rozmowie z WP SportoweFakty Fostiak.
- Duch sportu wymaga, by złożyć protest. Nie było winy zawodnika. Na pewno Węgier w ferworze walki nie mógł tego poczuć, ale sędziowie są w pracy i powinni takie rzeczy zauważać - przekonuje Fostiak.
Po całej sytuacji wiceprezes PZLA zadzwonił do przebywającego w Doha Kęckiego. Od tego momentu był z nim w stałym telefonicznym kontakcie. - Uzgodniliśmy, że przy proteście musi być dowód, więc dostarczyliśmy filmik, który na moją prośbę nagrała Justyna Serafińska-Gruman (Kierownik ds. Marketingu w PZLA - przyp. red.) - informuje Fostiak.
W pisemnym proteście w Doha uwzględniono poniższe nagranie i zdjęcie. Jak tłumaczył Kęcki, był to tylko konieczny przy wniosku dowód. Jury i Komisja analizowała później filmy znacznie lepszej jakości (więcej TUTAJ).
Takie nagranie dołączono jako dowód przy proteście PZLA po finale rzutu młotem. Widać na nim, jak Węgier spalił rzut, za który przyznano mu brązowy medal. Wideo od wiceprezesa związku, Marka Fostiaka. pic.twitter.com/ZqDnDIMJpV
— Igor Kubiak (@KubiakIgor) October 4, 2019
Fostiak nie chce, aby nazywać go osobą, która choć "częściowo" wywalczyła brąz. - Medal wywalczył zawodnik na stadionie lekkoatletycznym. Tego nie wolno mu odbierać. My jesteśmy od tego, by wszelkiego rodzaju procedury wykorzystać. Aby umożliwić mu dobry start i by jego wynik sportowy był uznany - zapewnia.
Informacja o brązowym medalu pojawiła się po północy. Fostiak, podobnie jak większość polskich kibiców, o wszystkim dowiedział się dopiero rano, gdy przeczytał smsa od Kęckiego. - Miło mi. Wczoraj chodziłem cały szczęśliwy. Jest to sukces zawodnika, Polski i całej ekipy lekkoatletycznej. Jestem bardzo szczęśliwy, że można było pomóc. Dla mnie piękną sprawą jest to, że na podium stanęło dwóch zawodników z Polski - przekonuje.
Fostiak w przeszłości był wielokrotnie kierownikiem polskiej ekipy na międzynarodowych imprezach. Spotykał się z protestami, również przeciwko Polakom. - Polska bardzo mało protestów składa. Dla nas sport i uczciwość jest rzeczą najważniejszą. Były różne sytuacje, czasami absurdalne wnioski. My składamy je po to, żeby zawodnik nie został skrzywdzony. A nie na złość, by komuś zrobić krzywdę - tłumaczy nasz rozmówca.
W konkursie rzutu młotem złoto wywalczył drugi z Polaków - Paweł Fajdek. Ostatecznie przyznano dwa brązowe medale - dla Węgra Halasza i Nowickiego.