Marcin Lewandowski po ogłoszeniu pandemii koronawirusa przerwał zagraniczny obóz.
"Od pięciu tygodni jestem w domu od powrotu ze zgrupowania z USA. Już minęły dwa tygodnie kwarantanny, ale i tak wykonywałem ciężkie ćwiczenia stacjonarne. Potem zakaz wstępu do lasu, znowu problemy i komplikacje. Ciężkie i monotonne treningi. Duża intensywność, duży kilometraż, objętość. Mocne, fajne bieganie" - mówił biegacz na Instagramie.
Zamieścił krótkie wideo, dzieląc się z obserwatorami swoimi przemyśleniami. Nie wykonał jednak założonego sobie na środę treningu. "To wszystko się nawarstwiało. Krótki kryzysik, pierwszy dzień. Wiem, że wrócę do siebie, samopoczucie też wróci i będzie pięknie. Nie ma co narzekać, trzeba zasuwać" - wyjawił.
Lewandowski cały czas celuje w olimpijski medal, który chce zdobyć za rok w Tokio. W najbliższym czasie nie przewiduje żadnego zgrupowania. Do połowy maja zamierza zostać w domu w Policach. Jego zdaniem, w obecnej sytuacji forma sportowa i tak nie jest do niczego potrzebna, ponieważ nie wiadomo, kiedy sezon lekkoatletyczny zostanie wznowiony.
Nie chce też wybierać się do COS-u, nawet jeśli ten zostanie otwarty. Nie chce ryzykować zarażenia koronawirusem.
Czytaj też:
IO Tokio 2020. Członek komitetu organizacyjnego zakażony koronawirusem
"Jakob, mamy równe szanse!". Lewandowski odpowiedział Ingebrigtsenowi
ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Marcin Lewandowski trenuje w ogrodzie. "Była propozycja treningów w Spale"