Ostatnie dwa lata były wielką próbą dla Angeliki Cichockiej. Przez kontuzje mistrzyni Europy z 2014 roku straciła wiele miesięcy i wielu zwątpiło, czy uda się jej jeszcze wrócić na wysoki poziom. 32-latka pokazała jednak, że nie można tracić w nią wiary.
W niedzielę Cichocka zdobyła srebrny medal na mistrzostwach Polski we Włocławku i po biegu była przeszczęśliwa. W jej oczach pojawiły się łzy i jak przyznała później lekkoatletka, były to łzy radości.
- Nie mogłam sobie lepiej wyobrazić powrotu po kontuzji i po pandemii. Ten rok był dla mnie bardzo ciężki i wcale nie mówię o koronawirusie. Działo się mnóstwo. Dzisiaj byłam nastawiona na walkę na śmierć i życie. Jestem bardzo zadowolona i czuję, że wracam - przyznała.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: skoczył nie w Wiśle, a... do wody! Efektowne salto Karla Geigera
Co więcej, jej zdaniem jeszcze w tym sezonie może udać się jej osiągnąć wynik poniżej dwóch minut na 800 metrów.
- Tak, bo czuję moc w nogach i to jest dla mnie najważniejsze. Wiem, że z każdym biegiem będzie coraz lepiej, bo moja forma rośnie. Jeśli wszystko się dobrze ułoży, to jest to możliwe - dodała.
W trakcie MP wokół Cichockiej powstało duże zamieszanie związane z jej planowanym występem na 1500 metrów. Polski Związek Lekkiej Atletyki nie wydał jednak zgody na jej start tłumacząc się regulaminem i brakiem wypełnienia minimum.
Cichocka nie ukrywa, że mocno przeżyła decyzję władz związku.
- Starałam się wyciszyć emocje związane z moim startem na 1500 metrów. Czułam wielką niesprawiedliwość, ale to jest regulamin i z nim się nie dyskutuje. Nie obrażałam się jednak i skupiłam się na dzisiejszym występie.
W tym roku Cichocka miała mnóstwo spraw na głowie związanych z rozstaniem z jej dotychczasowym trenerem Tomaszem Lewandowskim (więcej TUTAJ). W tej sytuacji rolę pierwszego szkoleniowca przejął jej mąż, Tadeusz Zblewski.
- Nie mieliśmy wyjścia, bo z dnia na dzień zostałam bez trenera. W tej rozpaczy musieliśmy znaleźć rozwiązanie. Nie było sensu szukania trenera na łapu-capu, mąż jest najbliżej mnie i postanowiliśmy tak pracować. Najważniejsze, żebym była zdrowa - wytłumaczyła.
Złoty medal w niedzielnym biegu na 800 metrów zdobyła Joanna Jóźwik, trzecia była Anna Sabat.