[tag=61942]
Ewa Kłobukowska[/tag] urodziła się 1 października 1946 roku w Warszawie. Młoda biegaczka kształciła się w Technikum Ekonomicznym. To właśnie tam duży talent Ewy do biegania zauważyła jej nauczycielka wychowania fizycznego. Namówiła rodziców nastolatki, żeby pozwolili jej trenować na stadionie warszawskiej Skry.
Od razu zauważono wielkie możliwości młodej zawodniczki. Świetne wyniki Ewy Kłobukowskiej pozwoliły się jej znaleźć w kadrze na igrzyska w Tokio. Biegaczka miała wtedy zaledwie 18 lat. Nie przeszkodziło jej to jednak w uzyskiwaniu rewelacyjnych wyników. Na 100 metrów Kłobukowska wywalczyła brązowy medal. Lepszy od niej czas wykręciły tylko dwie Amerykanki: Wyomia Tyus i Edith McGuire.
Czwarte miejsce zajęła inna reprezentantka Stanów Zjednoczonych Marilyn White. Nic więc dziwnego, że w sztafecie to Amerykanki były faworytkami do złota. Biało-Czerwone znalazły jednak receptę na pokonanie faworyzowanych rywalek.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Nie naśladujcie ich! Jeden błąd i tragedia gotowa
Polska sztafeta przystąpiła do biegu 4x100m w składzie: Teresa Ciepły, Irena Kirszenstein, Halina Górecka oraz Ewa Kłobukowska. Po trzech zmianach Biało-Czerwone znajdowały się na 1. miejscu. Kłobukowska przejęła pałeczkę jako pierwsza i utrzymała prowadzenie. Złoty medal dla Polski stał się faktem. Dodatkowo biegaczki pobiły ówczesny rekord świata, zameldowały się na mecie ze znakomitym czasem 43,6s!
Gwiazda polskiego sportu
Kariera Ewy Kłobukowskiej błyskawicznie się rozwijała. Biegaczka była jedną z najbardziej rozpoznawalnych sportsmenek w kraju. W 1965 roku zajęła 2. miejsce w Plebiscycie "Przeglądu Sportowego". Przegrała jedynie z Ireną Szewińską, występującą jeszcze wtedy pod panieńskim nazwiskiem Kirszenstein.
W lipcu 1965 roku w Pradze Ewa Kłobukowska pobiła rekord świata w biegu na 100 metrów. Polka wykręciła znakomity czas, 11,1s. Lekkoatletce wróżono, że zdominuje biegi sprinterskie na najbliższych kilka lat.
I faktycznie tak się stało. Podczas rozgrywanych rok później mistrzostw Europy w Budapeszcie Ewa Kłobukowska była jedną z największych gwiazd. Polka zdobyła dwa złote medale: w biegu na 100 metrów oraz w sztafecie 4x100m. W rywalizacji sztafet na ostatnią zmianę Kłobukowska wybiegała jako czwarta. Polka minęła jednak wyprzedzające ją rywalki jak burza i przybiegła na metę jako pierwsza. Ponadto lekkoatletka wywalczyła jeszcze srebro na 200 metrów.
Wrogowie Kłobukowskiej
Swoimi świetnymi wynikami Kłobukowska narobiła sobie wrogów, zwłaszcza w bloku komunistycznym. Nadarzyła się dobra okazja, żeby pozbyć się niewygodnej rywalki. W 1967 roku, na rok przed igrzyskami w Meksyku, światowa federacja IAAF wprowadziła tzw. "paszporty płci". Największą wadą tego rozwiązania było oparcie badania na teście ciałek Barra.
- Jest to uproszczona metoda określania płci genetycznej pacjenta i podatna na błędy. Ona pokazuje, jaka jest liczba chromosomów X w komórce pacjenta. Zazwyczaj u kobiety są dwa chromosomy płciowe X, a u mężczyzny jeden chromosom X i jeden Y. Jednak nie zawsze płeć fenotypowa, czyli płeć męska lub żeńska, odpowiada liczbie chromosomów X. Istnieją pewne zaburzenia genetyczne, niekiedy drobne, w których obserwuje się inną od oczekiwanej liczbę ciałek Barra w komórce, a badana osoba nie ma zaburzeń rozwoju płci, w tym tzw. "odwrócenia płci" - wyjaśnił w rozmowie z WP SportoweFakty prof. UM dr hab. med. Aleksander Jamsheer.
Tuż przed zawodami w Kijowie w 1967 roku działacze z ZSRR oraz NRD wystąpili z wnioskiem o dyskwalifikację Kłobukowskiej. Przed biegami przeprowadzono badania, w których uczestniczyły tylko reprezentantki Polski. W komisji zasiadło trzech Węgrów oraz trzech Sowietów.
W oficjalnym uzasadnieniu podano, że u Kłobukowskiej niektóre komórki mają zbitkę chromosomów XXY, a niektóre XX. Na tej podstawie status płci lekkoatletki uznano za niewyjaśniony i zabroniono jej startować we wszelkich zawodach. Polce odebrano rekord świata, jednak pozostawiono medale z międzynarodowych imprez.
- To były czasy, w których rozwój genetyki był zupełnie inny i niewiele jeszcze wiedziano na temat genetycznego uwarunkowania płci. To były metody, które wtedy były najlepsze i wydawały się nowoczesne. Natomiast w świetle dzisiejszej wiedzy i rozwoju genetyki orzekanie płci na podstawie ciałek Barra byłoby błędem. Ale nie na tamte lata - skomentował Aleksander Jamsheer.
Oficjalnie podano informację o kontuzji biegaczki. Wszystko starano się utrzymać w tajemnicy. Po kilku dniach ktoś ze Związku Radzieckiego przekazał dokumenty zachodnim dziennikarzom. Ci szybko podłapali temat, a echa tych materiałów dotarły do Polski.
Załamana Kłobukowska skończyła swoją przygodę ze sportem, nie otrzymała bowiem żadnego wsparcia od polskich działaczy, którzy bali się narazić swoim politycznym mocodawcom. Nie była w stanie wytrzymać tej sytuacji. Kłobukowska zdecydowała się ukończyć studia, a później wyjechała do Czechosłowacji i rozpoczęła nowe życie.
Czas mijał, medycyna się rozwijała i w 1992 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski przyznał, że metoda testu płci ciałkami Barra była błędem. Okazało się, że kariera jednej z najlepszych lekkoatletek z tamtego okresu została zniszczona bezpodstawnie. Do dzisiaj Kłobukowska nie została oczyszczona ze stawianych jej zarzutów przez MKOl, nikt jej nawet oficjalnie nie przeprosił.
Czytaj również:
Wywrotka, która zniszczyła marzenia. 20 lat od wielkiego pecha Maćkowiaka
Afera w białoruskiej lekkoatletyce. Światowe władze uderzają w wielkiego wroga Pawła Fajdka