Przez pandemię koronawirusa Marcin Lewandowski nie może zrealizować wszystkich treningowych planów. Zamiast wyjazdów do Szwajcarii czy Kenii musi trenować w Warszawie. Znalazł jednak sposób na to, by odbywać trening wysokogórski w hotelowym pokoju. Pomaga w tym spanie w specjalnym namiocie, który odwzorowuje warunki hipoksyjne.
- Miejsce w którym trenujemy jest doskonale dla nas przystosowane. Trenujemy na ruchomych bieżniach, mamy do dyspozycji siłownię, rowery. Śmieję się, że trenuję w Kenii na 2000 m, a mieszkam i śpię w Etiopii na 2700 m. W hotelu, na łóżku stoi namiot z rozrzedzonym powietrzem, w którym śpię. To wielki eksperyment, ale na razie się sprawdza - powiedział Lewandowski w rozmowie z "Super Expressem".
Dzięki specjalnemu namiotowi rozstawionemu na hotelowym łóżku Lewandowski może czuć się tak, jak w górach, gdzie co roku przygotowuje się do sezonu. To pomaga mu w utrzymaniu wysokiej formy. Jednak namiot wywołuje szok u hotelowej obsługi.
- Pamiętam, jak pani sprzątaczka raz weszła do mojego pokoju wymienić ręczniki, stanęła w drzwiach, popatrzyła na mnie i zamarła, gdy zobaczyła mnie w namiocie na łóżku. W kwestii komfortu - nie jest to przyjemne - nie ma co ukrywać. Warunki są sztuczne, nie ma wentylacji w namiocie, nie jest za wygodnie. Ale to nie ma znaczenia. Trzeba zacisnąć zęby. To nie ma być przyjemne, ale skuteczne - dodał Lewandowski.
Czytaj także:
Lekkoatletyka. Maryna Arzamasowa surowo ukarana za doping. Czteroletnia dyskwalifikacja mistrzyni świata
Lekkoatletyka. Złote Kolce dla Święty-Ersetic i Nowickiego
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: LeBron James trenuje z córką