HME Toruń 2021. Polska dominacja przerwana? Faworytki są inne

Getty Images / Na zdjęciu: Polska sztafeta 4x400 kobiet
Getty Images / Na zdjęciu: Polska sztafeta 4x400 kobiet

Aniołki Matusińskiego bez złota na Halowych Mistrzostwach Europy? Przed niedzielnym finałem sztafety 4x400 metrów wyjątkowo nie są faworytkami. Numerem jeden do złota są rewelacyjne Holenderki, które będą chciały przerwać dominację Polek.

Halowe Mistrzostwa Europy w 2017 roku - złoto. Halowe Mistrzostwa Europy w 2019 roku - złoto. Na dodatek złoty medal mistrzostw Starego Kontynentu na otwartym stadionie w Berlinie i wicemistrzostwo świata w Dosze. A na deser choćby złoty medal na mistrzostwach świata sztafet.

Ostatnie lata to absolutna dominacja polskiej sztafety 4x400 metrów kobiet w Europie. Zespół składany przez Aleksandra Matusińskiego przyzwyczaił już kibiców do złotych medali. Przed tegorocznymi Halowymi Mistrzostwami Europy, które odbywają się przecież na ukochanej przez nasze biegaczki bieżni w Toruniu, oczekiwania były takie same.

A jednak. Biało-Czerwone zapowiadają walkę o najwyższe miejsce na podium i szanse na złoto są. Jednak faworytem numer jeden jest tym razem inna ekipa.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: niecodzienna sytuacja w polu karnym. Przyjrzyj się sędziemu

Nie może być inaczej, skoro reprezentacja Holandii ma w składzie taką sprinterkę, jak Femke Bol, która jest nazywana fenomenem. Bo nie ma słów lepiej oddających to, co wyprawia w tym roku Holenderka. W sobotę zdobyła złoty medal Halowych Mistrzostw Europy i zrobiła to z wielką lekkością. Czas? 50,63. Najlepszy wynik w tym roku na Starym Kontynencie.

A o jej wielkości świadczy to, że nikt nie jest już takimi jej wynikami zdziwiony. Od początku roku Bol biega regularnie poniżej 51 sekund. Ona już się tam zadomowiła i zaskoczeniem będzie, gdy w poważnym biegu się to jej nie uda. Słowa Justyny Święty-Ersetic, jeszcze sprzed finału 400 m mówiły wiele. - Ona jest numerem jeden, my walczymy o srebro.

Na dodatek Holenderki mają w składzie mocną Lieke Klaver, która była kandydatką do medalu w biegu indywidualnym, jednak ostatecznie zajęła piąte miejsce. A to nie koniec, bo nie można zapominać o Lisanne de Witte, która jest już uznaną marką w europejskich 400 metrach.

A Polki? One wystąpią w niedzielę w osłabionym składzie. Zobaczymy oczywiście będącą w fantastycznej formie Święty-Ersetic, na pierwszej zmianie wystartuje zapewne Małgorzata Hołub-Kowalik. Na drugiej i trzeciej zabraknie jednak Patrycji Wyciszkiewicz i Igi Baumgart-Witan, do dyspozycji trenera nie będzie także Anna Kiełbasińska.

Dwie ostatnie z występu w Toruniu wykluczyły kontuzje, a Wyciszkiewicz-Zawadzka zrezygnowała z powodu słabszej formy. W teorii Biało-Czerwone wyglądają więc na mocno osłabione. A w praktyce?

Matusiński ma do dyspozycji doświadczone już zawodniczki - Aleksandrę Gaworską,  Joannę Linkiewicz oraz dwie młodsze - znającą już smak wielkich imprez Natalię Kaczmarek oraz absolutną debiutantkę Kornelię Lesiewicz. I to ta ostatnia może być naszą tajną bronią.

17-latka robi bowiem furorę. Na mistrzostwach kraju zdobyła srebrny medal, przegrywając tylko z Justyną Święty-Ersetic. Przy okazji poprawiła swój rekord życiowy na 52,56 s, co jest rekordem kraju U-20. Liderka naszej kadry sama jest zachwycona postępami nastolatki i liczy, że na Halowych Mistrzostwach Europy młodsza koleżanka spisze się równie dobrze.

- Ja w jej wieku biegałam przecież powyżej 55 sekund. Jej wyniki robią ogromne wrażenie - oceniała Święty-Ersetic. Jeśli Lesiewicz pojawi się w finale, będzie musiała się mierzyć z wielką odpowiedzialnością. Tam nie będzie biegła tylko na swoje konto.

W finale Polkom nie będzie niestety sprzyjał tor - Aniołki zaczną z trzeciego. A to oznacza, że trzeba będzie mocno zacząć, bo wyprzedzanie w hali to wyższa szkoła... biegania. Walka na łokcie może też kończyć się dyskwalifikacjami, co widzieliśmy już wielokrotnie w biegach sztafetowych.

Finał sztafety 4x400 metrów kobiet rozpocznie się o godz. 19:25 i będzie ostatnią konkurencją Halowych Mistrzostw Europy w Toruniu.

HME. Polak podłamany. "Po prostu się boję"--->>>

Z Torunia - Tomasz Skrzypczyński, WP SportoweFakty

Źródło artykułu: