Pierwszy set zaczął się pod dyktando Łotyszy, którzy szybko zdobyli dwa pierwsze punkty. Jednak z akcji na akcję Polacy grając spokojnie i rozważnie czyhali na błędy rywali. Dobrze blokiem zagrał Mariusz Prudel łapiąc kilka cennych punktów na rywalach, jednocześnie odskakując przeciwnikom na kilka punktów. Łotysze zanotowali do tego słabszy okres w grze, często myląc się w atakach i przewaga Polaków rosła bardzo szybko. Efektem była dość łatwa wygrana biało czerwonych do dwunastu.
Druga partia ponownie dobrze otworzyła się Łotyszom, którzy dzięki zaskakującym atakom z drugiej piłki szybko zbierali punkty, co z kolei coraz trudniej szło polskim zawodnikom. Przy wyniku 2:6 Grzegorz Fijałek poprosił o przerwę, jednak obraz gry nie zmieniał się a rywale prowadzili już 16:8. Polacy w końcówce zniwelowali część strat, jednak nie na tyle by zagrozić łotewskiemu duetowi.
O wygranej bądź porażce zadecydował więc tie break. W nim prawdziwego pecha miała polska para, bowiem ich dwa ataki spadły minimalnie tuż za boczną oraz końcowa linią i zamiast walki punkt za punkt była już spora strata do rywali. Na dodatek gdy przyszło gonić przeciwników, zadrżały dłonie i dwie zagrywki pod rząd okazały się autowe, za to właśnie asa w sam narożnik boiska posłał Sorokins i Łotwa powadziła już 11:6. Mimo minorowych nastrojów Polakom udało się obronić trzy setbole, lecz przy czwartym byli już bezradni.
Porażka w pierwszym grupowym meczu nie przekreśla jeszcze szans na awans do czołowej szesnastki turnieju, choć mocno ją komplikuje. Teoretycznie najsilniejszym rywalem jest amerykańska para Gibb/Rosenthal, który swój mecz rozegra dopiero późnym wieczorem z duetem Goldschmidt/Chiya z RPA. Z każdej z sześciu grup awansuje czołowa dwójka oraz cztery zespoły z najlepszym bilansem z trzecich miejsc.
Wynik Grupy D:
Prudel/Fijałek (Polska) - Samoilovs/Sorokins (Łotwa) 1:2 (21:12; 15:21; 12:15).