Świetny mecz na początek trzeciej kolejki spotkań w turnieju koszykarzy! Reprezentacja Francji lepiej weszła w to spotkanie, aniżeli Litwa. Różnicę robił przede wszystkim Tony Parker, którego wejścia pod kosz były nie do powstrzymania. 10 punktów przewagi w pierwszej kwarcie szybko zostało zniwelowane jeszcze przed jej końcem. Bardzo dobre minuty w kadrze trenera Kestutisa Kemzury miał Martynas Pocius, a także Sarunas Jasikevicius. Ten pierwszy popisywał się skutecznymi wjazdami w pole trzech sekund, natomiast Saras świetnymi podaniami wypatrywał swoich partnerów.
Mimo wszystko to Trójkolorowi prowadzili 24:21, bowiem Parkerowi zaczął wymiernie pomagać Nicolas Batum. Atletyczny skrzydłowy Francuzów trafiał z dystansu, był skuteczny spod kosza i w pewnym momencie razem z rozgrywającym San Antonio Spurs mieli 30 rzuconych punktów spośród 40 całej drużyny.
Decydujące fragmenty spotkania miały miejsce w trzeciej kwarcie. Wtedy to Francuzom wychodziło bardzo wiele, podobnie zresztą jak we wcześniejszych minutach, a dodatkowo Trójkolorowi zatrzymali Litwinów, którzy w ataku kompletnie nie mogli się odnaleźć. Łącznie w trzecich dziesięciu minutach koszykarze trenera Kemzury zdobyli zaledwie dziewięć punktów, tracąc nie tylko zdobytą w pierwszej połowie przewagę, ale pozwalając Francuzom na odskoczenie na kilka punktów.
Prowadzenie 59:52 po trzech kwartach pozwoliło Parkerowi, Batumowi i spółce kontrolować przebieg spotkania do samego końca. Kiedy Litwini zyskiwali nadzieję na odrobienie strat, wówczas playmaker rywali szybko studził ich zapędy, trafiając kolejne swoje rzuty. Ostatecznie Francja zwyciężyła Litwę 82:74.
Gwiazdą meczu był oczywiście Tony Parker. Koszykarz ten zdobył aż 27 punktów, trafiając dziewięć z 14 rzutów z gry. Batum zakończył spotkanie z dorobkiem 21 oczek i sześciu zbiórek. W ekipie Litwy najskuteczniejsi byli Martynas Pocius, autor 18 punktów i Linas Kleiza, zdobywca 17.
Francja - Litwa 82:74 (25:21, 14:22, 20:9, 23:22)
Francja: Parker 27, Batum 21, Diaw 10, De Colo 8, Gelebale 8, Turiaf 6, Seraphin 2, Traore 0, Bokolo 0, Pietrus 0.
Litwa: Pocius 18, Kleiza 17, Jasaitis 11, Kalnietis 6, Kavaliauskas 5, Maciulis 4, Seibutis 4, Songaila 4, Valanciunas 4, Jasikevicius 2, Kaukenas 2, Jankunas 0.
Jakie zdziwienie było w londyńskiej hali, gdy w meczu Argentyny z Tunezją w pierwszej kwarcie faworyzowani koszykarze z Ameryki Południowej byli w cieniu mistrzów Afryki. Tunezyjczycy grali jak w transie i pierwsze 10 minut zakończyli z dorobkiem aż 28 punktów, podczas gdy Luis Scola, Manu Ginobili i spółka mieli aż o połowę mniej.
Wszystko zaczęło wracać do normy dopiero od drugiej kwarty. Wówczas Argentyńczycy jakby się obudzili i grali tak, jak ich kibice sobie życzyli. Niemal każdą akcję kończyli punktami, a ich poprawiona obrona nie pozwalała Tunezyjczykom na tyle, na ile w pierwszej części gry. To sprawiło, że już do przerwy odrobili straty.
Po przerwie Argentyna nie dała już się zaskoczyć koszykarzom z Czarnego Lądu i minuta po minucie powiększała swoją przewagę, która po trzeciej kwarcie wynosiła już 15 punktów. Do końca spotkania Argentyńczycy spokojnie kontrolowali wynik i gładko zwyciężyli 92:69.
Aż trzech zawodników tego zespołu zapisało na swoich kontach minimum 20 punktów. Byli to Ginobili, Scola i Carlos Delfino. Najlepiej zaprezentował się oczywiście ten pierwszy, który zdobył 24 punkty.
W drużynie Tunezji 16 oczek zaliczył Mourad El Mabrouk, a 12 Makram Ben Romdhane. Tunezja nadal pozostaje bez zwycięstwa na olimpijskim turnieju, natomiast Argentyna wygrała do tej pory już dwa mecze.
Argentyna - Tunezja 92:69 (14:28, 26:12, 31:16, 21:13)
Argentyna: Ginobili 24, Delfino 21, Scola 20, Campazzo 12, Mata 5, Gutierrez 3, Nocioni 3, Gutierrez 2, Jasen 2.
Tunezja: El Mabrouk 16, Ben Romdhane 12, Laghnej 9, Knioua 6, Rzig 4, Slimane 3, Hadidane 0, Hagfsi 0, Ghayaza 0, Gaddour 0.
Dwa dni wcześniej reprezentacja Stanów Zjednoczonych łatwo pokonała Tunezję, choć od początku, grając zupełnie nieskoncentrowanym, nie prezentowała się najlepiej i rywal z Afryki trzymał się blisko Amerykanów. Tym razem o podobnym scenariuszu nie mogło być mowy, bowiem fenomenalna dyspozycja ofensywna ekipy trenera Mike'a Krzyzewskiego trwała od pierwszej minuty.
To co stało się w trakcie tego spotkania przeszło najśmielsze oczekiwania. Koszykarze z USA urządzili sobie prawdziwą strzelnicę w rzutach z dystansu i co najciekawsze, rzucali z bardzo dobrym procentem. W samej tylko pierwszej kwarcie koszykarze zza wielkiej wody rzucili aż 49 punktów, a w całym meczu mieli jeszcze jedną, trzecią kwartę z dorobkiem co najmniej 40. Łącznie trafili też aż 29 trójek!
Łącznie zawodnicy trenera Krzyzewskiego wygrali aż 156:73, a mecz ten będzie zapamiętany jako wielka kuźnia rekordów. 156 punktów rzuconych przez jeden zespół podczas Igrzysk Olimpijskich to absolutny rekord wszech czasów. Również różnica, z jaką Amerykanie pokonali Nigerię, czyli 83 punkty jest najlepszym wynikiem w historii.
Reprezentacja Stanów Zjednoczonych zaliczyła też w tym spotkaniu aż 41 asyst, a Carmelo Anthony zdobył 37 punktów, trafiając 10 z 12 rzutów z dystansu, co nie jest rekordem igrzysk, ale pobił najlepsze osiągnięcie gracza z USA - Stephona Marbury'ego z turnieju w 2004 roku. Anthony na zdobycie 37 punktów potrzebował zaledwie 14 minut gry!
Amerykanie pokazali tym samym, że są w wielkiej formie, choć ekipa Nigerii to faworytów rozgrywek na pewno nie należy. W kolejnym meczu USA zmierzą się z Litwą.
USA - Nigeria 156:73 (49:25, 29:20, 41:17, 37:11)
USA: Anthony 37, Westbrook 21, Bryant 16, Love 15, Durant 14, Williams 13, Iguodala 9, Davis 9, Harden 7, Paul 7, James 6, Chandler 2.
Nigeria: Diogu 27, Oguchi 11, Ugboaja 8, Obasohan 8, Al Faroq Aminu 7, Oruche 7, Skinn 3, Alade Aminu 2, Archibong 0, Ibekwe 0, Oyedeji 0.
ale czego się spodziewać, USA słusznie wszystkich rozjeżdża, jest show
teraz wszystkie ekipy będą się modlić żeby trafić na nich dopiero w final Czytaj całość