Piątkowy wieczór w Aquatics Centre rozpoczął się od niesamowitego wyczynu Missy Franklin. Młodziutka Amerykanka zgodnie z przewidywaniami wygrała rywalizację na 200 metrów stylem grzbietowym, ustanawiając przy tym nowy rekord świata. W następnym wyścigu niespodzianki również nie było - w ślady swojej rodaczki szybko poszedł Michael Phelps. Fenomenalny pływak po raz kolejny wytrzymał presję i zdobył swój dwudziesty pierwszy medal olimpijski (!). Czas kosmicznego chłopaka z Baltimore nie był rewelacyjny, ale wystarczył Phelpsowi do siedemnastego złota, wywalczonego na igrzyskach.
Obsada całego biegu była niebywale mocna. W stawce ośmiu finalistów oprócz wyśmienitego pływaka z USA nie brakowało między innymi - Milorada Cavića, zdaniem wielu okradzionego w Pekinie z triumfu na tym dystansie. Poza Chorwatem i Phelpsem na starcie stanęli także Jewgienij Korotyszkin, czy nasz Konrad Czerniak - obecny wicemistrz świata z Szanghaju, trzeci podczas ME w Budapeszcie. Dodatkowego smaczku dodawał też Chad le Clos, który podobnie jak na dwukrotnie dłuższym dystansie, tak i na "setce" popłynął tuż obok samego Phelpsa.
Na ten wyścig panów z niecierpliwością czekali Polacy, spragnieni Mazurka Dąbrowskiego. Biało-czerwoni ostatni krążek na olimpijskim basenie w tej konkurencji wywalczyli aż dwadzieścia lat temu w Barcelonie za sprawą Rafała Szukały. Już przed piątkowym wieczorem jasne było, że o powtórzenie wyczynu poznaniaka nie będzie Czerniakowi łatwo. Polak w półfinale uzyskał dopiero siódmy czas, co spowodowało, że o upragnione "pudło" walczył na skrajnym torze.
Pamiętając doskonały finisz wychowanka Wisły Puławy z eliminacji, sytuacja na półmetku rywalizacji wyglądała dla biało-czerwonych niezwykle obiecująco. Po jedynym odbiciu się od ścianki na prowadzeniu był Cavic przed Steffenem Deiblerem i właśnie Czerniakiem. Jak się później okazało - nikomu z wymienionej "trójki" nie udało się utrzymać miejsca na podium. Ostatnia długość dystansu tradycyjnie była popisem Michaela Phelpsa. Amerykanin systematycznie przesuwał się do przodu, ponownie walcząc z Chadem le Closem. Na mecie sensacji nie było - tym razem w pojedynku zawodników z RPA i USA lepszy okazał się ten drugi. Multimedalista z Baltimore wyłączył tablicę z czasem 51,21 s. Afrykańczyk wspólnie z Korotyszkinem musieli zadowolić się srebrem, przegrywając z "basenową maszynką" o 0,23 s.
Wyraźnie na końcowych metrach osłabł Czerniak, który zamknął tablicę wyników, nie schodząc poniżej 52 sekund. Rezultat 23-latka był bardzo daleki od jego "życiówki", osiągniętej przed rokiem w Chinach. Rekord Polaka, wynoszący 51,15 s. dałby naszemu zawodnikowi najwyższy stopień podium (!).
Wyniki finału pływaków na 100 m motylkiem:
1. Michael Phelps (USA) 51,21 s.
2. Chad le Clos (RPA) 51,44 s.
2. Evgeny Korotyszkin (Rosja) 51,44 s.
4. Milorad Cavic (Chorwacja) 51,81 s.
4. Steffen Deibler (Niemcy) 51,81 s.
6. Joeri Verlinden (Holandia) 51,82 s.
7. Tyler McGill (USA) 51,88 s.
8. Konrad Czerniak (Polska) 52.05 s.