Przez ładnych parę lat polscy kibice mogli niemalże w ciemno stawiać, że na największych zawodach lekkoatletycznych możemy liczyć na sukces którejś z tyczkarek. Wraz z upływem lat rosła konkurencja, pojawiały się nowe tyczkarki z innych państw, jednak Monika Pyrek i Anna Rogowska cały czas tworzyły światową czołówkę. Niestety, igrzyska w Londynie były w wykonaniu tej dwójki zupełnie nieudane. Pyrek odpadła już w eliminacjach i gdy nie weszła do finału zapowiedziała, że najprawdopodobniej zakończy swoją karierę sportową.
Rogowska w kwalifikacjach nie miała większych problemów. Te zaczęły się niestety w finale. Polka zdecydowała się rozpocząć start od wysokości 4,45 m, która nie powinna być dla niej żadnym wyzwaniem. Tymczasem kolejne rywalki jedna za drugą pokonywały poprzeczkę, a Rogowska strąciła ją najpierw w pierwszej próbie, a po chwili również w drugiej. W tym momencie nasza tyczkarka miała już tylko jedną szansę i niestety nie zdołała jej wykorzystać. Polka jako jedyna spośród wszystkich uczestniczek finału nie dała rady zaliczyć chociaż jednego skoku i zajęła ostatnie dwunaste miejsce. Konkurs w Londynie był zresztą nieudany również dla wielu innych gwiazd - w kwalifikacjach podobnie jak Pyrek szybko odpadły Swietłana Fieofanowa, czy mistrzyni świata Fabiana Murer, która uznała, że warunki w trakcie eliminacji były zbyt ryzykowne.
Mimo to emocji w finale nie zabrakło. Przez długi czas na czele plasowała się Jennifer Stuczynski-Suhr, która w pierwszej próbie zaliczyła 4,55 i 4,70. podczas gdy główna faworytka, Jelena Isinbajewa, rozpoczęła od zrzutki na tej pierwszej wysokości i choć później bezproblemowo skakała 4,65 i 4,70, była za plecami Amerykanki. Oprócz tej dwójki w walce o medale liczyły się jeszcze Silke Spiegelburg oraz, co było sporą niespodzianką, Yarisley Silva z Kuby. Decydująca walka rozpoczęła się na wysokości 4,75, na której odpadła Niemka, za to błysnęły Suhr oraz rewelacja konkursu, Silva - obydwie przeskoczyły poprzeczkę za drugim razem.
Dla Isinbajewej londyńskie igrzyska nie będą się dobrze kojarzyły. Caryca tyczki, dwukrotna mistrzyni olimpijska, po wspomnianym zaliczeniu 4,70 dwukrotnie strąciła poprzeczkę na 4,75. W tej sytuacji Rosjanka zdecydowała się przenieść ostatni skok na 4,80, jednak i tym razem skończyło się na niepowodzeniu. W tej sytuacji tyczkarka wszech czasów musiała zadowolić się brązowym medalem.
Po raz pierwszy w karierze po złoto sięgnęła mająca polskie korzenie Suhr. Zarówno Amerykanka jak i "srebrna" Silva nie dały już razy pokonać poprzeczki zawieszonej na 4,80 - warunki nie były łatwe, wiał dodatkowo wiatr. Dla obydwu tyczkarek są to oczywiście największe sukcesy w karierze. O ile wygrana Suhr nie jest wielkim zaskoczeniem, o tyle sporą niespodzianką jest sukces Silvy, która jest pierwszą w historii Kubanką startującą w finale olimpijskiego konkursu skoku o tyczce kobiet. W finale wyrównała ona własny rekord kraju.
Miejsce | |||
---|---|---|---|
1 | Jennifer Suhr | USA | 4,75 |
2 | Yarisley Silva | Kuba | 4,75 |
3 | Jelena Isinbajewa | Rosja | 4,70 |
4 | Silke Spiegelburg | Niemcy | 4,65 |
5 | Martina Strutz | Niemcy | 4,55 |
6 | Holly Bleasdale | Wielka Brytania | 4,45 |
6 | Jirina Ptacnikova | Czechy | 4,45 |
6 | Liza Ryzih | Niemcy | 4,45 |
9 | Becky Holliday | USA | 4,45 |
10 | Vanessa Boslak | Francja | 4,30 |
11 | Alana Boyd | Australia | 4,30 |
12 | Anna Rogowska | Polska | - |
Zwyciężczyni poniedziałkowych zawodów lubi grać w golfa, a także jeździć na nartach wodnych. Jest studentką psychologii w Rochester.
Zanim zajęła się lekkoatletyką, była koszykarką. Kiedy kończyła Roberts Wesleyan College, była rekordzistą pod względem liczby zdobytych punktów dla tamtejszej drużyny - uzyskała ich 1819.
Jennifer Suhr - sylwetka
urodzona 5 lutego 1982 roku w Dunkirk
wzrost: 183 cm
waga: 65 kg
największe sukcesy:
igrzyska olimpijskie -
1. miejsce w skoku o tyczce (2012)
2. miejsce w skoku o tyczce (2008)
halowe mistrzostwa świata w skoku o tyczce -
2. miejsce (2008)
Czas na zmiane pokoleń.
Wam dziękujemy.Kończycie bez walki i bez charakteru!WSTYD!!!