Reprezentacja Korei Południowej to prawdziwy "kopciuszek" w stawce półfinalistów olimpijskiego turnieju. Siatkarki z tego kraju sprawiły w ćwierćfinale wielką niespodziankę, ogrywając faworytki do medali, czyli Włoszki.
Grupowe starcie Azjatek z Amerykankami nie przyniosło zbyt wielu emocji. Podopieczne Hugh McCutcheona zwyciężyły gładko, w czterech setach. W Londynie czują się bardzo pewnie, ponieważ w rundzie eliminacyjnej na 15 możliwych do zdobycia punktów nie straciły ani jednego. Zasłużenie zajęły pierwsze miejsce w grupie. Dobrą dyspozycję potwierdziły w bardzo ważnym momencie, jakim była ćwierćfinałowa potyczka z Dominikaną. Triumfatorki tegorocznej edycji World Grand Prix nie pozostawiły rywalkom żadnych złudzeń.
Sen z powiek szkoleniowcowi oraz zawodniczkom spędza kontuzja doświadczonej rozgrywającej, liderki Lindsey Berg. McCutcheon zachowuje jednak spokój. - Jestem optymistą - mówi. Bardziej znaną koleżankę dobrze zastępuje Courtney Thompson. - Przeciwko Dominikankom zaprezentowała się świetnie - podkreśla opiekun.
Przedstawiciele Stanów Zjednoczonych chcą ustrzec się momentu dekoncentracji, więc na razie nie przeceniają swoich szans. - Musisz spodziewać się niespodziewanego. Nerwy się udzielają - Destinee Hooker zwraca uwagę na specyfikę olimpijskiego turnieju.
Mimo wszystko, po dotychczas osiągniętych rezultatach wzrosła pewność siebie. - Przez cały turniej gramy na dobrym poziomie. Teraz możemy pewnie patrzeć w przyszłość. Nie mogę być bardziej szczęśliwy - przyznaje szkoleniowiec USA.
Koreanki na pewno nie będą faworytkami czwartkowej batalii. Wygrana z Włoszkami dała do myślenia wszystkim zespołom. Ekipa z Azji zagra bez kompleksów i obciążeń. I tak osiągnęła już więcej, niż wszyscy od niej oczekiwali. Teraz może tylko zyskać.
Początek pierwszego żeńskiego półfinału USA-Korea Południowa w czwartek o godz. 16.