Mecz lepiej rozpoczęła drużyna japońska, już po czterech pierwszych akcjach trener Koreanek musiał wziąć czas i napomnieć swoje podopieczne. Trzecia drużyna Azji zaczęła odrabiać straty dzięki błędom rywalek i mimo słabszej dyspozycji Yeong-Koung Kim Koreanki spokojnie wyrównały stan seta (10:10). Jak można było się spodziewać, obie drużyny popisywały się efektownymi obronami, jednak nie szły one zbyt często w parze ze składnymi akcjami w ofensywie. Obie ekipy zdobywały sporo punktów po nieudanych odbiorach zagrywki lub błędach na siatce. Koreanki nie radziły sobie ze zbiciami Saori Sakody, zaś Japonki - z już pewniejsza w poczynaniach Yeon-Koung. Dwie skuteczne akcje Eriki Araki w końcówce seta nie przyniosły spodziewanego efektu, dzieła dopełnił dopiero niezawodny duet Saori Kimura - Saori Sakoda (25:22).
Już na pierwszy rzut oka widać było, że drużyna z Kraju Kwitnącej Wiśni jest bardziej zgrana i lepiej organizuje grę w każdym elemencie. Prowadzenie 5:0 w drugiej partii było tego najlepszym dowodem. Kolejne zmiany zawodniczek i próby wypracowania innej taktyki niż gra na atakującą nie odmieniły słabej gry Koreanek. Przyjmująca Sakoda sumiennie pracowała na to, by stać się obiektem sennych koszmarów koreańskich środkowych. Nadzieję w serca niespodziewanych pogromczyń Włoszek wlać mogła seria punktowa po drugiej przerwie technicznej. Bloki Han Song-Yi i Jung Dae-Young zniwelowały pięciopunktowe prowadzenie Japonek, wprowadziły sporo nerwowości w ich szeregi i poderwały obie ekipy do walki. Już nie tak pewne siebie siatkarki Masayoshiego Manabe zmarnowały trzy piłki setowe, a całą sytuację uratowała (już chyba tradycyjnie) Sakoda (26:24).
Wicemistrzynie Azji nie potrafiły podczas dwóch pierwszych setów ani razu(!) zablokować Koreanek, mimo to skutecznie dążyły do wygranej i brązowych medali. Koreańskie siatkarki zawdzięczają wyrównany początek trzeciej partii lepiej rozłożonemu atakowi i kąśliwej zagrywce, w której brylowała środkowa Kim Hee-Jin (6:8). Przerzucenie ciężaru ataku na Saori Kimurę wystarczyło Japonkom do wyrównania. Ich rywalki zwijały się jak w ukropie w defensywie, próbując ratować seta wymykającego im się spod kontroli (17:15). Yeon-Koung wraz z trenerem motywowała swoje koleżanki do wytężenia koncentracji, której Koreankom momentami brakowało. Przyniosło to rezultat w postaci odrobienia trzypunktowej przewagi rywala (19:19), lecz było to wszystko, na co stać było zespół z Korei Południowej. Mecz zakończyła niezawodna liderka swojej ekipy, Sakoda (25:21), dzięki której Japonki mogły cieszyć się z powtórzenia sukcesu z igrzysk w Los Angeles z 1984 roku.
Nietrudno domyślić się najlepszych indywidualnych występów w tym spotkaniu: Yeon-Koung (22 punkty) wraz z przyjmującą Han Song-Yi (10 oczek) dotrzymywały kroku wspomnianemu tandemowi Sakoda-Kimura (23 i 11 punktów), ale ostatecznie zwyciężył zespół pewniejszy w swoich poczynaniach.
Japonia - Korea Południowa 3:0 (25:22, 26:24, 25:21)
Japonia: Takeshita, Araki, Otomo, Shinnabe, Sakoda, Kimura, Sano (libero) oraz Nakamichi, Inoue, Kano
Korea Płd.: Kim Sa-Nee, Kim Yeon-Koung, Han Song-Yi, Jung Dae-Young, Yang Hyo-Jin, Kim Hee-Jin, Kim Hae-Ran (libero) oraz Hwang Youn-Yoo, Lee-Sook-Ja, Han Yoo-Mi